- Gwen! - Wendeline usłyszała za sobą znajomy głos. Niechętnie obróciła się i ujrzała Josepha, który szedł w ich stronę.
- Lordzie Bridgeman, ile razy...
- Muszę z tobą porozmawiać - przerwał jej szybko - na osobności - dodał, mierząc Gregorego wzrokiem.
- Gregory może słuchać - odpowiedziała z chytrym uśmiechem kobieta.
- Nie, najdroższa. Zostawię was samych - mruknął Greg, całując szybko jej dłoń, a Josh przewrócił ze zniecierpliwieniem oczami - lordzie Birdgeman - narzeczony pożegnał z niesmakiem bruneta.
- Lordzie Brucewell - odrzekł twardo - Gwen - dodał, kiedy kochanek się oddalił - czy wiesz, co się dzieje z Cornelią? Nie otrzymałaś żadnej wiadomości?
- Nie - pokręciła przecząco głową - skąd takie pytanie?
- Armstrong szaleje od tygodnia. Co dzień prosi mnie, żebym z tobą porozmawiał.
- Wspominała, że przybędzie na bal zimowy. Nic więcej. - Oczy Josepha lekko się zalśniły.
- To już za dwa tygodnie - ogłosił z satysfakcją - tylko dwa tygodnie piekła z tym świrem.
- Czy to wszystko? - zapytała szybko, spoglądając na lekko podirytowanego kochanka, stojącego w dali.
- Nie do końca - odparł po namyśle mężczyzna - lecz to bardziej... Prywatna sprawa - dziewczyna uniosła brwi, ale nic nie rzekła - czy jesteś szczęśliwa?
- Co to za pytanie?
- Chodzi mi o Gregorego i jego...
- Jak pan śmie, lordzie Bridgeman? - wycedziła, krzyżując ręce na piersiach.
- Uznałem, że powinnaś to wiedzieć. Traktuję cię jako przyjaciół...
- Słucham?! - niemal krzyknęła, za wczasu się opamiętując - jest pan najbardziej nieznośnym, denerwującym i niewychowanym mężczyzną, jakiego znam. Co prawda znam niezbyt długo, lecz na tyle dobrze, by stwierdzić, że to kolejny z pana podstępnych chwytów.
- Pani jest również niezwykle denerwująca i nieznośna. Potwierdza to pani tą wypowiedzią, twierdząc, że nie mogę dać pani jakiejkolwiek wartościowej uwagi.
- Bo może tak uważam.
- I dobrze! - palnął bezmyślnie Joseph.
- I dobrze! - zawtórowała Wendeline, dopiero po chwili marszcząc w zdziwieniu nos. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, nie wiedząc, co zrobić w krępującej sytuacji. W końcu kobieta wydała z siebie pełne dezaprobaty mruknięcie i ruszyła w stronę Gregorego.
- Co za denerwująca kreatura! - stęknął Bridgeman, zatrzaskując za sobą drzwi do sypialni.
- Tak, tak. Gdzieś już to słyszałem - odparł z uśmiechem Oliver - co tym razem zrobiła?
- Kiedy próbowałem ostrzec ją przed Brucewellem, poczęła mnie przezywać.
- Chwileczkę - Armstrong odłożył szybko wcześniej czytaną gazetę i zmarszczył brwi - co?
- Już ci o tym mówiłem - powiedział ze zniecierpliwieniem brunet i wygrzebał ze stosu papierów stronę czasopisma sprzed roku - George Brucewell nic nie wie o handlu. Gdyby nie ojciec, jego transakcje na północy zakończyłyby się klęską. To nie jest dobry materiał na męża.
- Dlaczego szukałeś o nim informacji?
- Bo... - bąknął chłopak - mogę?
- Nie jesteś zbyt charyzmatyczny.
CZYTASZ
Pocałunek Ognia
Ficción histórica• I CZĘŚĆ SAGI PŁOMIENI• Gdy lady Wendeline Auntley rozpoczyna naukę na jednej z prestiżowych uczelni w Wielkiej Brytanii, mając u boku ukochanego i marzenia, kiełkujące w niej od najmłodszych lat, wydaje się, że nic nie może zamącić przynajmniej po...