Wendeline poderwała się z łóżka. Pamiętała jedynie wychodzącą jakiś czas temu Cornelię, która przy okazji usilnie starała się ją obudzić. Wendy stwierdziła wtedy, że już wstaje, ale najwyraźniej sen miał co do tej kwestii inne zdanie. Spojrzała na zegar. Dochodziła dwunasta.
- O mój Boże! - krzyknęła sama do siebie i z prędkością błyskawicy wcisnęła na siebie kostium, nieporządnie zapinając gorset.
Wybiegła z pokoju, niemal zapominając o kartkach papieru, walających się po pokoju. Zgarnęła je wszystkie, jednym ruchem ręki, modląc się cicho, żeby mieściły treść jej wierszy, pisanych naprędce poprzedniego wieczoru. Wpadła przez tylne drzwi do auli, w której zgromadziły się inni studenci i ich rodziny. Rozejrzała się po sali i w samym jej koncie ujrzała matkę, której czoło przeszyte było nicią głębokiej zmarszczki.
- Czyli jednak przyjechałaś - mruknęła dziewczyna, zanim jej rozmyślań nie przerwał głośny głos z trybuny.
- Lady Wendeline Auntley - ogłosił jeden z profesorów, prowadzących prezentację, mężczyzna z długą brodą i jeszcze dłuższymi włosami, zmiękczającymi wzrok bezwzględnych oczu.
Dama przetarła krople potu z czoła i wkroczyła na ambonę. Omiotła wzrokiem wszystkich zebranych, młodych studentek wtulonych w ręce ojców i braci, studentów siedzących przy narzeczonych i splatających dyskretnie z nimi dłonie. Dopiero po chwili jakby przypomniała sobie cel, w jakim się tu znalazła i ze zgrozą wbiła wzrok w kartki. Nie wydały jej się tymi, na których wczoraj zapisała szybko wiersze. Niepewnie rozwarła strony, nie rozpoznając z początku pisma. Westchnęła głęboko, zauważając, że zaiste są to wiersze. Na pewno nie jej, lecz...
- O mój Boże - szepnęła ponownie, widząc zwarte pismo Josepha.
Nie, to nie mogło się tak potoczyć. Normalnie nie pozwoliłaby na taką wpadkę. W tym momencie była w stanie obwinić lorda Bridgemana za swoje zaspanie. Na pewno napisał wszystko, by ją ośmieszyć. Z drugiej strony, nie miała teraz wyjścia. Musiała to odczytać.
"Do Ukochanej"
Zaczęła, zawieszając na chwilę głos.
Lady Wendeline Auntley
Dodała po zastanowieniu i ostrożnie kontynuowała:
Mógłbym cię porównać do nocy letniej
Lecz cóżby było w tym wyniosłego?
I wszystkie wschody
I wszelkie kwiata
Są niczym i zawsze niczym będą.
Przerwała na chwilę prezentację, nie do końca rozumiejąc treść. Gdzie ukryty jest haczyk?
Była dziewczyna, która skryła się
Między innymi niewiastami na łące.
Mógłbym powiedzieć, że jej nienawidzę,
Bo przez nią cały mój świat do kszty runął.
Lecz prawdę mówiąc osłodziła mi
Te chwile, w którym żałowałem, że żyję.
Czekam na nią od dnia jednego,
CZYTASZ
Pocałunek Ognia
Ficção Histórica• I CZĘŚĆ SAGI PŁOMIENI• Gdy lady Wendeline Auntley rozpoczyna naukę na jednej z prestiżowych uczelni w Wielkiej Brytanii, mając u boku ukochanego i marzenia, kiełkujące w niej od najmłodszych lat, wydaje się, że nic nie może zamącić przynajmniej po...