-5-

1.2K 98 110
                                    

Słońce powoli zachodziło, a Stark z Peterem szli brzegiem niedużego jeziora, nad które zabrał ich starszy.

Niedaleko trzciny stała ławka. Nieduża, drewniana, mogła pomieścić maksymalnie trzy osoby.

Obaj usiedli na niej wpatrując się w delikatnie falującą wodę uderzającą o brzeg.

- Wiesz co? - zaczął Tony - znamy się strasznie krótko, a ja mam wrażenie jakbym się z tobą przyjaźnił od dawna.

Chłopak nie wiedząc co odpowiedzieć tylko spojrzał na twarz mentora czekając na kontynuację.

- Jesteś naprawdę w porządku młody. Znasz się na elektronice i programach, lubimy tę samą muzykę i do tego po prostu lubię spędzać z tobą czas. Daje mi to pewne poczucie stabilizacji i spokoju, o którym niedawno mogłem tylko pomarzyć.

- Panie Stark... to naprawdę miłe, ale ja też chciałbym powiedzieć, że to jest po prostu niesamowite. Nigdy bym nie pomyślał, że spotkam w swoim życiu kogoś takiego jak pan. Przystojny, mądry, jednocześnie delikatny we wszystkim co robi. Zawsze wydawał się pan bardzo... zapatrzony w pieniądze, ale to wina mediów. To było jedyne źródło informacji, nigdy nie miałem kontaktu z kimś takim...

- Widzisz? Jest całkiem odwrotnie. Pieniądze ułatwiają życie, ale kiedy już je masz, to nie są najważniejsze. Wtedy doceniasz inne rzeczy. Domyślam się, że zwykłemu człowiekowi przydałoby się trochę kasy i to ona jest dla niego priorytetem aby żyć w miarę godnie. Też taki byłem. Nie urodziłem się bogaty.

- W każdym razie panie Stark... dziękuję za wszystko.

- Ja też ci dziękuję Peter. Może rozluźnimy atmosferę?

Z wewnętrzej kieszeni garnituru Stark wyjął dwie setki.

- Panie Stark!

- No co? - geniusz wybuchnął śmiechem podając alkohol dziewiętnastolatkowi - Nie narzekaj i pij.

- Napewno?

- A po co to przyniosłem?

- Żeby mnie sprawdzić?

- Ugh... zdałeś. A teraz pij.

Starszy wziął spory łyk napoju, który momentalnie rozgrzał jego gardło. Popatrzył wymownie na Petera, który w końcu zdecydował się napić.

Cóż, minęło pół godziny przyjemnej, niezobowiązującej rozmowy. Słońce było coraz niżej, powoli zbliżając się do horyzontu.

- Ładnie tu... - stwierdził Parker opierając głowę o bark trzydziestolatka.

Mężczyzna spiął się lekko, ale nie dał po sobie poznać lekkiego zakłopotania sytuacją.

- Prawda? Też mi się tu podoba, dlatego właśnie siedzimy w tym miejscu.

- Panie Stark?

- Hm?

- Brakowało mi czegoś takiego... dawno z nikim nigdzie nie wyszedłem, szczególnie w takie miejsce. - głowa chłopaka poprawiła swoją pozycję tak, aby móc swobodnie patrzeć na twarz mentora.

- Mi też Peter... mi też.

Atmosfera zdawała się zbyt romantyczna jak na przyjacielski wypad jednak cóż... tylko Tony wiedział czy był to przypadek czy też nie do końca.

Nastolatek z głową na jego ramieniu... coś czego nie miał nigdy i w końcu udało się to dostać.

Delikatnie wplótł palce w jego włosy powoli przeczesując je, jednocześnie sprawiając ogromną przyjemność młodszemu.

Asleep    ·starker·    part IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz