-13-

1K 80 102
                                    

Cztery dni leżenia w łóżku. Do łazienki Parker jeździł wózkiem żeby nie uszkodzić szwów kiedy chodził. Nadszedł w końcu dzień, w którym mógł próbować normalnie wstać na nogi.

- Tony! - zawołał nastolatek

- Już idę! - odkrzyknął Stark zza rogu.

- Możesz mnie asekurować? Nie wiem czy nie będzie bolało...

- Jasne młody. Daj mi rękę. - mężczyzna przytrzymał dłoń Petera tak aby ten utrzymał równowagę podczas schodzenia z łóżka.

Kiedy postawił obie nogi na ziemi poczuł się nieco pewniej. Wiedział, że ma nie wykonywać gwałtownych ruchów, więc powoli wstał jednak kiedy starał się wyprostować przeszywając fala bólu zgięła go w pół.

Stark zareagował od razu. Złapał go pod ramionami i utrzymał tak aby mógł ponownie złapać równowagę.

- Chcesz usiąść?

- Nie, ja... muszę wstać...

- Nie spiesz się. To, że regeneracja jest przyspieszona nie znaczy, że od razu będziesz robił wszystko co wcześniej.

- Proszę, chcę tylko wstać... dzisiaj.

- Uhh, okej, ale jeśli będzie źle to wracasz do łóżka jasne?

- Jak słońce. - chłopak spojrzał na zatroskaną minę mentora. Był strasznie uroczy.

Ponownie spróbował wstać, tym razem przytrzymując się barków Tony'ego. Nadal nie wyprostował się do końca, jednak dostał tę kulkę w brzuch, więc jakiś ból nadal trwał.

W pewnym momencie ponownie spróbował wyprostować plecy, jednak poskutkowało to tylko nieprzyjemnym uczuciem i paroma łzami skapującymi na podłogę...

- Ile to zajmnie? - zapytał chłopak patrząc błagalnie na Starka oczekując odpowiedzi "już dziś wieczorem będzie okej", ale wiedział, że jej nie dostanie.

- Z tym twoim super gojeniem się ran, to pewnie z tydzień zanim wrócisz do pełnej sprawności.

Nastolatek wytrzeszczył oczy i jęknął niezadowolony.

- Spokojnie, pomogę ci Peter... zawsze będę dla ciebie... - Stark delikatnie dotknął jego dłoni patrząc prosto w oczy chłopaka

Ten zarumienił się delikatnie i mimowolnie uśmiechnął. Chciał żeby tak było zawsze, żeby Tony był tylko dla niego.

- Możemy pojechać do pracowni? Narazie jak widzisz chodzenie nie idzie mi za dobrze... - zapytał nastolatek patrząc błagalnym wzrokiem na mentora

- Jesteś pewny, że będzie z tobą okej? - Stark był widocznie zmartwiony stanem zdrowia młodszego... w końcu czuł się za niego odpowiedzialny, do tego czuł coś więcej niż tylko przyjaźń.

- Jestem pewny, proszę, chodźmy, nudzi mi się tutaj. - delikatny uśmiech pojawił się na obu twarzach.

Tony stanął za wózkiem, na którym siedział Parker i skierowali się w stronę windy.

***

Od godziny siedzieli już majsterkując razem przy kilku ciekawych projektach.

Peter siedział na krześle, a zaraz obok niego stał Tony.

- Czekaj, moim zdaniem tu powinno być coś innego.

- Mniejsza śrubka?

- Przydałoby się.

Obaj sięgnęli na bok i niefortunnie ich dłonie spotkały się.

Asleep    ·starker·    part IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz