Moich nozdrzy doszedł zapach. Ostry, kłujący, drażniący. Chciałam oddalić się od tego zapachu, ale nieskutecznie. Zbliżał się do mnie, bliżej i bliżej, raniąc moje nozdrza. Chciałam zaprotestować, chciałam krzyknąć, ale moje ciało wydawało się znajdować lata świetle ode mnie. Poczułam się przerażona, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę poruszyć ręką ani nogą. Jakby ich nie było, jakbym znajdowała się gdzieś poza moim ciałem.
Potwór. Potwór z moich snów. Był tam, widziałam go. Znalazł mnie, kiedy byłam pijana i niezdolna się obronić. Albo go wymyśliłam? Sama już nie wiedziałam. Czy to wszystko jest spowodowane upojeniem alkoholowym? Czasami zdawało mi się, że człowiek traci tylko wtedy orientacje, gdzie jest i co się z nim dzieje. Ja natomiast czułam się, jakbym została gwałtownie wyrwana gdzieś z ciała i stracona w jakimś kuble na śmieci.
Wytężyłam wszystkie zmysły, próbując cokolwiek zlokalizować. Co dziwne, głowa mnie nie bolała, nie miałam tego popularnego helikoptera w głowie. Jedyne co to ten zapach. Ten drapiący, niszczący mnie zapach.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że słyszę głosy. Najpierw nie mogłam ich zrozumieć, były tylko niewyraźnymi dźwiękami, ale już po chwili były coraz wyraźniejsze. Ktoś mnie wołał, nawoływał, jakbym była zwierzęciem, które bało się podejść.
Momentalnie wszystko się zmieniło. Jakby ktoś otworzył moje ciało, a dusza gwałtownie w nie weszła. Machnęłam na raz nogami i rękami, wytrzeszczyłam oczy i pomimo ostrego światła nie zamknęłam ich i krzyknęłam. Donośnie i z przerażeniem. Wiem, że się podniosłam, ponieważ poczułam ból w kręgosłupie.
Nie wiem ile trwał mój krzyk, ponieważ zatrzymanie go okazało się niemałym wyzwaniem. Ktoś jakby wcisnął pauzę w moim ciele, nie wiedziałam, gdzie znaleźć przycisk wznów.
Opadłam z powrotem bezsilnie, ale czułam, jak powoli odzyskuję kontrolę nad swoim ciałem. Ustabilizowałam oddech, ułożyłam ręce i nogi w wygodnej pozycji i się w końcu odprężyłam. Drażniący zapach odszedł, a ja odetchnęłam.
– Dziękuję, Atea. – Ten dźwięk rozbrzmiał mi w uszach. – Obudziła się.
Kto się obudził? Ja? Kim jest Atea? Kto w ogóle wypowiedział te słowa? Dobra, dobra. To po prostu kac. No tak, byłam tak zmęczona i pijana, że zaczynałam słyszeć jakieś głosy. Śmieszne, prawda? Niech tylko wszyscy usłyszą jakie historie miałam tutaj po alkoholu. Ach, będzie co wspominać.
Otworzyłam powoli oczy, przystosowując je do światła, licząc, że ujrzę wyspiarską sypialnię, a w najgorszym wypadku salon, ale wątpię, że Chris pozwoliłby mi spać na kanapie. Moich uszu zaczęły dochodzić kolejne dźwięki. Śpiew ptaków, piękniejszy niż kiedykolwiek słyszałam, coś w rodzaju odprawianych modłów.
Rozejrzałam się ostrożnie po otoczeniu. Nie widziałam nigdy bardziej błękitnego nieba i tych drzew... Tak pięknych, magicznych. One lśniły...
Zaraz, moment.
Wstałam na równe nogi, jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Tak się też czułam. Momentalnie wróciła mi cała świadomość i cały mój umysł ogarnął strach, ponieważ znajdowałam się w nieznanym miejscu. Chciałam zacząć krzyczeć, co było odruchem bezwarunkowym, ale nie mogłam zacząć. Nie wiedziałam, co mogę robić.
Ja chyba umarłam. Inaczej nie znajdowałabym się w raju. Bo inaczej tego miejsca nie mogłam nazwać. Kolory były żywe i nasycone, jakby ktoś podkręcił filtr na instagramie. Niebo miało nienaturalny kolor, a tymi drzewami ciągle się zachwycałam. Zamiast liści miały... Sama nie wiedziałam, co to było. Małe, lśniące ozdoby. One chyba nawet żyły i mieniły się tysiącem barw. Całe otoczenie iskrzyło się, jakby latało tutaj tysiąc cichutkich świerszczy. Tu było zbyt pięknie, aby to było realne.
Wtedy zrozumiałam, że naprawdę nie jestem sama. Wokół mnie znajdowało się z dziesięć obcych osób, ubranych na zielono, jakby żyli w pełni z naturą. Każdy miał ręcznie uplecioną spódnicę, a kobiety nie miały biustonosza. Każdy z nich był tak idealny, że poczułam się jak śmieć. Nie żebym myślała, że mnie oceniają. Po prostu ich idealność była nie do zniesienia.
– Ja pierdzielę, w niebie są driady. – Moje słowa wybrzmiały samoistnie, pomyślałam to, ale nie sądziłam, że to powiem. Driady jednak nie były wzruszone moim dźwiękiem, ani nie drgnęły. Naprawdę. Ani trochę. Może to były posągi. – Czy w niebie można się napić wody? – zapytałam, już sama nie wiem kogo.
– Milcz! – Głos ten rozległ się po całym raju, ale ku mojemu zdziwieniu z drzew nie odleciały przestraszone, czarne ptaki, jak w filmach. Ciągle było cicho, nienaturalnie. Ale pięknie. Tak pięknie. – Obcujesz z wampirem, ale ich nie poznajesz? Głupi śmiertelnik.
Potrzebowałam chwili, aby zrozumieć, co mówi ten donośny, piękny głos. Wypowiadał go osobnik o niesamowicie krwistych oczach i bladej skórze. Miał niezaprzeczalnie piękne, siwe włosy i patrzył na mnie z obrzydzeniem. Wampir, racja. Stałam oko w oko z wampirami, które wyglądały, jakby ich pożywieniem była sama natura.
– Gdzie ja jestem? – zapytałam, co powinnam zrobić już parę minut wcześniej, niżeli robić z siebie totalnego, pijanego głupca. Poczułam jak dalej zaczyna mi się kręcić w głowie. Modliłam się tylko, aby nie zwymiotować w tym pięknym miejscu.
– Lepiej zapytać gdzie byś była, gdyby nie my – odrzekł nieznajomy, niesamowicie pięknym i hipnotyzującym głosem. – Szukasz śmierci w dżungli w nocy? Co ty tam w ogóle robiłaś?
– Chodziłam też nocą po lasach i tylko trzy razy coś próbowało mnie zeżreć. – Alkohol, który ciągle miałam w organizmie dodawał mi odwagi w rozmowie, chociaż czułam, że całkowicie niepotrzebnie.
– Ale to pokolenie jest bezczelne. – Pokręcił z dezaprobatą głową. – Atea, uspokój ją.
Kobieta wyłoniła się zza wampira i szła powoli w moją stronę. Jej chód przypominał ten, który widuje się tylko na wybiegach modelek, a ona nawet się nie starała. Jej blada skóra idealnie współgrała z jej prostymi włosami, wyglądające jak te, które ja musiałabym układać sześć godzin u fryzjera. Podeszła do mnie i spojrzała mi głęboko w oczy. Poczułam, jakbym została dotknięta zarówno przez anioła, jak i diabła. Moje ciało ogarnęło uczucie spokoju, którego nie mogłam w żaden sposób opisać. Po prostu nagle stało się tak błogo.
– Ale... Ale jak to? – powiedziałam, nie kłamiąc, że czułam się dosłownie jak nowonarodzona. Wiedziałam, co ona zrobiła. – Przecież na mnie hipnoza nie działa.
Wampir zmarszczył brwi i zaciągnął się powietrzem. W ułamku sekundy znalazł się obok mnie i powąchał mnie koło ucha. Jak kot, który wącha jedzenie.
– Krew wampirów... – Przekręcił lekko głowę w bok, a ja na powrót poczułam się jak wynik nieudanego eksperymentu. – Niech zgadnę. Córka pierwszego wampira?
Pokiwałam głową, nie będąc do końca pewną, czy w osadzie pełnej wampirów mogę mówić takie rzeczy.
– Skoro mnie hipnotyzujecie... Też jesteście pierwsi? – Przełknęłam ślinę, wyciągając konkluzje.
– Ładna i mądra. Uroda pewnie po ojcu, wampiry mają tendencję do bycia pięknymi... – prychnął krótkim śmiechem i przeszedł się po idealnie zielonej trawie gołymi nogami. – Masz rację. Jesteśmy pierwszymi.
– Czemu nie jesteście w Radzie? Wygnali was?
– Och, skarbie! – Z wampirem zaśmiała się cała jego idealna gromada. – To my odeszliśmy od stada tych idiotów. Władza. Poszli po władzę, jakby czuli się lepsi! Czy to normalne, że najstarszy syn czuje się lepszy od najmłodszego? Nie wspominaj o tej nędznej grupie, za stary na to jestem.
Czyli Rada nie jest wszędzie respektowana. Może była w tym jakaś prawda? Ale...Każdy potrzebował władzy. Bez tego tworzy się chaos. Chyba, że każdy jest sobie równy.
– I zaszyliście się w dżungli? Nie boicie się, że Rada was namierzy za nieposłuszeństwo?
– Zadajesz niesamowicie głupie pytania. Kiedy rada mordowała wampiry, które według nich były nieposłuszne, my ćwiczyliśmy naszą siłę, potęgę naszych umysłów, stając się najpotężniejszymi istotami na świecie. Spójrz tylko... – Uniósł dłoń w górę, wskazując mi na niebo. – To wszystko to iluzja, fizycznie nas tutaj nawet nie ma.
Nagle wszystko się zmieniło. Raj zamienił się na Tokyo, moment później byliśmy na szycie Hollywood, potem na szczycie zaśnieżonej góry, a następnie na dnie oceanu. Zaczęły koło nas pływać ryby, potworne rekiny i okropne straszydła, których nie widziałam nawet w podręcznikach: Co się kryje na dnie oceanu? Później wróciliśmy do raju, który widocznie był tylko wytworem wyobraźni tego wampira.
– Wow. – Tylko tyle byłam w stanie z siebie wykrzesać, oniemiałam z wrażenia. Doświadczyłam właśnie magii w najlepszym i najpiękniejszym wydaniu.
Wampir podszedł do mnie i niemal z czułością rozerwał moje ubranie. Trwało to niespełna sekundę, więc zanim zdążyłam wyrazić chociaż odrobinę sprzeciwu, stałam obok niego tak, jak mnie Bóg stworzył.
– Chcesz coś zobaczyć? – zagaił i ulokował swoje ręce na moim ciele.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia i wzięłam głęboki oddech, zestresowana dotykiem obcego mężczyzny na moim ciele. Jednak żaden ze zgromadzonych wampirów nawet nie był odrobinę mną zainteresowany.
Wampir wodził swoimi dłońmi po moim ciele, a ja, nie chcąc skłamać, czułam, jakby moje ciało było pieszczone miliardem delikatnych kwiatów. Zerknęłam na siebie, z niedowierzaniem patrząc, jak wszystkie blizny na moim ciele znikają, nie zostawiając po sobie śladu. Miałam nową skórę, idealnie gładką i lśniącą. Nie miałam już ani jednej blizny, która przypominała mi o wszystkich feralnych wydarzeniach w moim życiu.
Spojrzałam na wampira, jakby był prawdziwym magikiem. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, byłam zbyt przejęta patrzeniem na siebie.
– Nauczyliśmy się przekazywać moc uleczania wampirów na innych. Tak na marginesie, rozwijał się u ciebie powoli rak szyjki macicy, ale odkryłabyś to dopiero za jakieś trzy lata. Już tego nie ma, nie dziękuj.
Zamrugałam oczami, nie do końca wiedząc, czy to wszystko prawda. Ale ilekroć spoglądałam na siebie, wiedziałam, że to najprawdziwsza prawda. Zostałam uleczona.
– Kim było to coś, przed czym mnie uratowaliście? – Odzyskawszy trzeźwość myślenia, musiałam zadać to pytanie. Mina wampira zrzedła, a nawet się rozgniewała.
– To, że płynie w twoich żyłach nasza krew, nie znaczy, że jesteś gotowa poznać całą prawdę – mruknął, tym razem jakby bał się mówić te słowa. Ale wiedziałam, że to nieprawda. Ktoś taki nie mógł się bać. Nie mógł. – Nie dopytuj, nie jest to dla ciebie istotne.
– Widziałam go wielokrotnie w moich snach. – Ciągnęłam temat nieugięta. – Czuję, że to coś ważnego.
– A ja czuję, że na nowo zrobię ci blizny na ciele, jeżeli nie przestaniesz pytać – warknął, a ja wiedziałam, że nie żartuje.
– To dlaczego mnie uratowaliście?!
– Żebyś nie zginęła tam i nie została tylko marnym wspomnieniem. Masz do kogo wracać, prawda?
Z przykrością pokiwałam głową, ciągle mając przed oczami to mostrum, które nawiedzało moje myśli, a ostatecznie na własne oczy je zobaczyłam. Czy mogłam naprawdę zginąć? Czy to był plan Ezekiela? A może to był Ezekiel, który tylko czekał aż w ciągu nocy odłączę się od mojego stróża... Nie... Nie, już gadam brednie, próbuję znaleźć jakiekolwiek rozwiązania tych zagadek.
Podsumowując. Ezekiel wiedział, że Chris to wampir, to pewne, nie było innej możliwości. Wskazał nam miejsce, gdzie schowane jest lekarstwo. Po trzecie, istniały wampiry silniejsze od Rady, rasa wampirów, która potrafiła leczyć rany i tworzyć nowy świat, który pomimo bycia iluzją był przerażająco prawdziwy. Po czwarte, nie wiedziałam, co już robić.
– Masz rację. Powinnam wrócić do ukochanego. Na pewno się martwi i mnie szuka – rzekłam, czując ogarniającą mnie energię.
– Hmm... – przeciągnął wampir. – Ukochany. Powiedz mu, żeby dbał o ciebie lepiej następnym razem.
– Wy... Ratujecie każdego na tej wyspie? – zapytałam, przypomniawszy sobie o licznych morderstwach, które opisywał mój ojciec
– Nie – odparł stanowczo, przestępując z nogi na nogę, wyglądając przy tym naprawdę jak człowiek. – Byłaś na terenie naszego azylu, naszej iluzji. Nie wtrącamy się za często, jesteśmy ponad to. Ale skoro mogliśmy pomóc, zrobiliśmy to. Nie wszystkie wampiry są złe.
– A czy miały na tej wyspie masowe morderstwa ludzi?
– Zadajesz stanowczo za dużo pytań. Zamknij na chwilę oczy.
Bez wahania zrobiłam to, co o prosił. Odczekałam jedną sekundę, potem drugą, myśląc, co może mnie spotkać. Coś wyczaruje? Może jakiś magiczny amulet, który miałby mnie chronić przez tym monstrum. To mogłoby być pomocne. Z drugiej strony czemu miałby mi to robić?
Trwałam tak z dziesięć sekund w bezruchu, zastanawiając się, na co ja właściwie czekam. Otworzyłam ostrożnie oczy, zdając sobie sprawę, że nie jestem już w pięknym raju tylko w dżungli nieopodal naszej willi. Nie poczułam żadnej zmiany, nawet ułamku wiatru, jakby to miało magicznie wyparować. Po prostu zniknęło, jakby mi się to wydawało.
Bo może miałam urojenia. To całkiem prawdopodobne. Nie piłam alkoholu od takiego czasu, że mógł mi potężnie uszkodzić trzeźwość myślenia. Zdałam sobie jednak sprawę, że to było realne, kiedy dalej siedziałam tam naga, a mojego ciała nie pokrywały już żadne blizny. To się wydarzyło. Już chyba nic mnie nie zdziwi na tej wyspie tajemnic.
Wstałam i otrzepałam się z nadmiaru brudu. Zaczęłam iść niepewne, nie do końca wiedząc, w którym mam iść kierunku. Chciałam zawołać Christophera, ale bałam się, że obudzę tego potwora, który być może jeszcze tu jest.
Zastanawiałam się czy wampiry, które mnie uratowały dalej mnie widzą. Znajdowałam się w końcu dalej na terenie ich raju, bo nie przeszłam przecież ani dziesięciu metrów.
Dosłownie dwie minuty później usłyszałam, jak gałęzie drzew i tropikalne krzewy zaczynają poruszać się z wiatrem. Wiedziałam, kto się zbliża i otworzyłam szeroko ramiona.
– Już jestem, skarbie... – Moich uszu dobiegł głos mojego ukochanego, który sprawił, że momentalnie się poczułam bezpieczna. – Gdzie byłaś, co się stało? Tak się martwiłem.
– Opowiem ci po drodze.
– Po drodze? – Powtórzył za mną, delikatnie marszcząc brwi.
– Idziemy do jaskini. Nie ma czasu do stracenia – powiedziałam niezwykle pewna siebie, czując, że to dzisiaj jest ten dzień, kiedy wszystko wróci do normy._______________________
DZIEEEŃ DOBRY!
Czy kto jeszcze pamięta naszą historię? Obroniłam się na studiach, mniej zmian w gastro, ale zycie tak zapierdziela, że nie ma kiedy pisać ;d. Teraz to się stresuję nadchodzącym ślubem hahah.
Masakra ;d
Dajcie znać, co sądzicie o nowym rozdziale <3
NB
![](https://img.wattpad.com/cover/138082446-288-k96524.jpg)
CZYTASZ
Nocny Oddech
VampireIII CZĘŚĆ NOCNEGO STRÓŻA! ZNAJOMOŚĆ POPRZEDNICH CZĘŚCI WYMAGANA! W życiu Natalii na nowo pojawiło się słońce - albo nie - pojawił się księżyc, rozświetlając noce z wampirem, który zagościł w jej życiu. Dwójka wyrusza na poszukiwanie tego, czego oboj...