Rozdział 10 Nigdy więcej

897 56 37
                                    

Wiedziałam. Po prostu wiedziałam. Już nigdy więcej nie chciałam się budzić inaczej niż wtedy, przed świtem.

Znacie na pewno to uczucie euforii szczęścia, która rozlewa się po waszym ciele, umyśle, sprawiając, że nawet nieświadomie zaczynacie się uśmiechać, błagając, aby to uczucie trwało i trwało nieprzerwanie. Nie myślicie wtedy o żadnych troskach, o niczym co nawet dwie noce wcześniej spędzało wam sen z powiek. Jedna myśl, jaka kołata w waszych głowach to powtarzająca się cyklicznie sentencja: Boże, jakie ja mam szczęście.

To tak, jakby obudzić się po dwóch, odprężających i rozgrzewających lampach wina.

I przysięgłam sobie wtedy, że chcę tak żyć. Nigdy więcej nie chce otwierać oczu i widzieć przed sobą sufitu, ścian i pustej połowy łóżka.

Serce zabiło mi mocniej, kiedy obok siebie ujrzałam Christophera, zatraconego wpatrywaniem się we mnie. Gładził moje ramię swoją dłonią, badawczo mi się przyglądając. Starałam się odpędzić od siebie myśl, że pewnie z jego nadludzkim wzrokiem, zaczął liczyć, jak wiele włosów pozostawiłam po sobie na poduszce.

– Śpij, kochanie, śpij – szepnął, przekładając rękę z kolei na moją głowę, układając zapewne rozmierzwioną fryzurę po całej nocy. – Odpoczywaj jeszcze.

Zerknęłam w kierunku okna. Jeszcze słońce nie wyłoniło się zza horyzontu, ale wiedziałam, że już blisko. Niebo kolorowało cały krajobraz przed naszym domem, a delikatny wiatr wprawiał w ruch wysokie palmy oraz delikatne firany.

Odwróciłam później wzrok w kierunku mojego ukochanego. Leżał, nagi, cudowny, jakby stworzony do podziwiania. Długo mi zajęło uświadomienie sobie, że to wszystko nie było tylko pięknym snem. To stało się naprawdę, ta noc była najpiękniejszą, jaką przeżyłam. Na samo wspomnienie tych magicznych chwil dostawałam przyjemnych dreszczy. Za każdym razem będzie tak cudownie? To nie mieściło mi się w głowie.

Nie potrafiłam uwierzyć, że jego dłoń spoczywała na moim ciele, a potem błądziła po nim, swawolnie i śmiało. To było tak, jakbyśmy już stali się jednym, nasze ciała nie miały już przed nami żadnych tajemnic. Jakby na potwierdzenie moich słów, jego chłodna ręka, powędrowała pod cieplutką pościel, znajdując mnie. Uśmiechnęłam się zapraszająco, wiedząc, że jego dotyk był najprzyjemniejszy na świecie.

– Ale ty jesteś piękna – rozmarzył się, a na moich policzkach natychmiast pojawiły się wypieki. Ciekawa byłam, czy kiedykolwiek przywyknę do jego komplementów. – Najpiękniejsza kobieta, jaką poznałem.

A trochę pewnie ich było – pomyślałam, jednocześnie zaprzątając sobie głowę niepotrzebną myślą, ile Christopher miał w swoim ponad stuletnim życiu partnerek. Szybko odpędziłam od siebie tę myśl.

– Mogę cię oglądać tak codziennie? – Błądził wzrokiem po mojej odkrytej części mojego ciała, a ja pozwalałam mu na to. Podobało mi się to, w jaki sposób na mnie patrzył. Wiedziałam, że po wydarzeniach w Dolinie Koniecznej blizny przypominające traumatyczne przeżycia, oszpecą moje ciało na dobre. A jednak mu się podobałam. I to bardzo.

Nie dość, że byłam dla niego ukochaną osobą, to jeszcze byłam obiektem pożądania, podobałam mu się psychicznie i fizycznie. Wiedziałam, że nie byłam idealna, ale w jego oczach pragnęłam być.

– Tylko pod warunkiem, że ja będę mogła robić to samo. – Wykrzesałam z siebie tyle siły, ile tylko zdołałam z samego rana i przekręciłam się na łóżku tak, aby leżeć nad nim. Christopher ochoczo oparł ręce na moich biodrach, a ja jeszcze bardziej wygięłam plecy w łuk. – Co ty ze mną robisz?

Nocny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz