Rozdział 3 Powroty

1.4K 103 38
                                    

Budziłam się parę razy w ciągu planowanego odpoczynku, nie mogąc zmusić organizmu do przespania całego, białego dnia. Dużo pomogła mi ciemność w pokoju, która próbowała oszukać moją podświadomość, wysyłając sprzeczne sygnały o domniemanej porze dnia.

Christopher spał jak zabity. Naprawdę – miał zamknięte oczy, obejmował mnie ciągle, ale nie oddychał i ani na chwilę się nie poruszył. Jakby ktoś wcisnął przycisk turn off na zwyczajnej lalce. Obserwowałam go, kiedy tylko coś mnie wybijało ze snu. Gdyby ktoś wtedy wszedł do pokoju, zapewne pomyślałby, że obok mnie leżą martwe zwłoki. Jego siny kolor skóry idealnie się w to wpasowywał.

Ludzki sen nie jest tak silny, jak to wyglądało u wampirów. Ludzie mówią przez sen, poruszają się, są w stanie nawet drgnąć nieświadomie. A śpiący wampir wraca do swojego stanu, w którym tak naprawdę się znajdował. Przecież to był martwy człowiek. Ich sen zbliżał ich do naturalnej doli.

Położyłam dłoń w miejscu, w którym znajdowało się serce Christophera. Oddałabym wszystko, aby wtedy zaczęło bić. Słyszałam kiedyś, że serca dwóch ludzi, którzy się kochają, są w stanie się zsynchronizować i bić razem. Nasze na pewno też by razem biły. Pogładziłam go po piersi, mocniej się w niego wtulając.

Moje serce bije dla niego. I jestem pewna, że jego serce też wreszcie zabije.

***

Wampir zbliżał się do mnie coraz bardziej, sycząc niemiłosiernie. Czułam wszędzie dookoła krew, nie potrafiąc odszukać miejsca, gdzie ona się znajduje. Byłam całkowicie sparaliżowana, nie mogłam się ani na chwilę poruszyć, a mój oddech przyspieszał z każdą sekundą. Miałam wrażenie, że ktoś związał mnie niewidzialną liną, a do moich dłoni przyczepione były odważniki o masie większej niż mogłabym się spodziewać.

Nie znałam wampira, który stał przede mną i w zatrważająco szybkim tempie zmniejszał między nami odległość. Jego twarz była wykrzywiona, przez chwilę nazwałabym ją piękną, ale po chwili zmieniła się tak, jakby jego ciało zaczęło się powoli rozkładać. Czerwone oczy zniknęły, zostawiając po sobie jedynie puste oczodoły. Wargi skruszyły się, jakby zrobione były z piasku. Widziałam tylko zęby i ostre kły. Miałam wrażenie, że lśniły i widziałam w nich swoje odbicie.

Lecz i ja zmieniałam się w tym odbiciu. Nie byłam sobą. Kim w takim razie byłam?

***

Wzdrygnęłam się na łóżku, po raz kolejny budząc się. Westchnęłam donośnie, ciągle czując strach spowodowany moim koszmarem. Po czole spłynęła mi strużka potu, którą prędko wytarłam. Dalej oddychałam szybko i nierównomiernie, mając wrażenie, że serce chce wyskoczyć mi z piersi. Nie pamiętam, kiedy miałam aż taki potworny koszmar. Zaczęłam drżeć. Ze strachu i z zimna.

Wstałam powoli z łóżka, mając w podświadomości pragnienie nieobudzenia mojego śpiącego towarzysza. Podeszłam do okna, lekko zaglądając za żaluzje. Słońce praktycznie zaszło, wiedziałam, że to kwestia czasu aż Christopher obudzi się i ruszymy w dalszą podróż.

Ciemność w pokoju przytłaczała mnie. Zdawało mi się, że wampir z mojego snu czyha gdzieś. Słyszałam cały czas z tyłu głowy to krwiożercze syczenie. Próbowałam sobie wmówić, że to tylko zły sen, jak każdy inny, który pojawił się w moim życiu. Przecież sny raz są lepsze, raz są gorsze – nie ma to reguły.

Ułożyłam się z powrotem obok Chrisa, otulając się szczelnie kołdrą, pragnąc, aby gęsia skórka z mojego ciała prędko zniknęła. Wypuściłam powietrze z płuc, uspokajając się nieco, wiedząc, że nie jestem sama.

Nocny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz