Rozdział 16 Wyspa Tajemnic

524 32 19
                                    

Nie zmrużyłam oka.

Od powrotu do willi czułam się bardzo źle. Trudno było mi opisać, jak się czułam. To była mieszkanka ścisku w żołądku i nagłych uderzeń gorąca. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie złapałam jakiejś tropikalnej choroby, ale to chyba nie było to.

Miałam wrażenie, że przejęła nade mną kontrolę jakaś wyższa siła. Jakby karcąc mnie za rzeczy, które odkryłam, a nie powinnam była? Czy to możliwe? Żyjemy na świecie z wampirami, gdzie ojcowie pamiętają czasy Piastów. Wszystko jest możliwe.

Kładłam się na łóżku po pięćdziesiąt razy, ale gdy tylko zamykałam oczy, robiłam się niespokojna. Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje. Wstawałam, chodziłam po kuchni, pijąc raz po raz szklankę wody, która na chwilę jakby oczyszczała mój organizm z toksyn.

Najgorsze dopiero nadeszło po godzinie dwunastej, kiedy już byłam bardzo zmęczona po nieprzespanej nocy. Powinnam budzić się za parę chwil, a nie jeszcze na moment nie zmrużyć oczu. Gdy tylko zamykałam oczy, widziałam przed sobą demona. Demona, którego już kiedyś widziałam, we śnie. Zawsze z początku wyglądał jak wampir, a potem zamieniał się w wysuszone ciało z pustymi oczodołami.

Skończyło się na tym, że siedziałam z oczami szeroko otwartymi, którymi bałam się mrugnąć. Robiłam to tylko wtedy, kiedy były już tak suche i robiło mi się przed nimi samoistnie ciemno.

Chciałam znaleźć w głowie przycisk off, aby wszystko wyłączyć i po prostu iść spać.

Wewnętrznie krzyczałam, a na zewnątrz wyglądałam, jakbym była za bardzo spokojna. Jak rzeźba zastygnięta w bezruchu.

Miałam wrażenie, że w głowie tyka mi zegar. Tik, tok, tik, tok... Brzmiał niemiłosiernie. Czas wyraźnie leciał, ale miałam wrażenie, że stał w miejscu. Ciągle wydawało mi się, że coś na mnie czyha, jakby na mnie czekało. Rozsadzało mi to głowę. Bałam się ruszyć. Zdawało mi się, że ten potwór, którego widziałam co jakiś czas przed oczami, dopadnie mnie, kiedy tylko na chwilę zmrużę oczy, bądź się poruszę.

Czas, który spędziłam do przebudzenia Christophera, dłużył mi się w nieskończoność. Kiedy tylko go zobaczyłam, jak powoli się do mnie zbliżał, poczułam ból w całym moim ciele, mija.

– Chris, pomóż... – jęknęłam, ledwo co mówiąc przez całkowicie zaschnięte usta.

– Co się stało? – Natychmiast znalazł się tuż przy mnie, klękając przy sofie, na której siedziałam. Położył dłonie na moich kolanach, badawczo mi się przyglądając. Wolałam siebie wtedy nie widzieć. – Kochanie, co się dzieje?

Wzruszyłam bezradnie ramionami.

– Nie mam pojęcia. Od kiedy wróciliśmy, mam wrażenie, że coś tu jest. Jakby chciało mnie wyssać z ciała, gdy tylko zamykam oczy, widzę jakiegoś potwora, on się do mnie zbliża! – mówiłam na jednym oddechu, wodząc szybko oczami po całej przestrzeni dookoła mnie, upewniając się, że nikogo prócz nas tam nie ma.

Christopher przyjrzał się mi, mocniej ścisnął moje kolana.

– Obawiam się, że wiem, co to jest – mruknęłam i przełknęłam ślinę. – Cały czas chodzi mi to po głowie, ale próbuję to zagłuszyć. Ale wszystkie fakty się zgadzają. Wydaje mi się, że... To, co zabijało ludzi, kiedy był tutaj mój tata, przyszedł i po mnie.

– Nie mów tak. Zabraniam ci tak mówić! – wykrzyknął od razu, a ja miałam wrażenie, że w jego oczach zalśniła łza. Czyli myślał dokładnie o tym samym, co ja. Tylko nie chciał mi tego przyznać. – Jesteśmy tutaj już długo. Niemożliwe, żeby to był on. Ono... To coś! Musiałaś coś zjeść, myłaś wszystkie owoce? Może napiłaś się jakiejś zatrutej wody?

Nocny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz