Rozdział 21 Nocny Oddech

260 23 31
                                    


Całą drogę powrotną miałam uśmiech na twarzy. Zapytacie, ale dlaczego? Omal nie zginęłam, Christopher również był prawie martwy. Coś na co czekaliśmy tyle czasu zginęło bezpowrotnie. Jednak ja pewnie stawiałam kroki do willi nad oceanem, która przez długie dni i noce służyła mi jako dom. Miałam wrażenie, że płakałam tak długo, że zabrało mi w oczach łez. Szłam krok w krok z ukochanym, którego przecież przed chwilą mogłam bezpowrotnie stracić. A jednak nie, szedł obok mnie, napawając mnie miłością i bezpieczeństwem.

Wiedziałam, że palce w tym maczał wampir, który uleczył moją zwichniętą kostkę oraz pozbawił mnie ran po skaleczeniu się o ścianę jaskini. Uspokoił mnie tak, że naprawdę byłam w stanie iść wtedy na dziką imprezę i śmiać się do rozpuku. W pewnym momencie zaczęłam zazdrościć Christopherowi i innym wampirom tego, że mogą nic nie czuć. To musi być takie wygodne – świat się wali u twoich stóp, ale ty dalej możesz się uśmiechać. Bałam się co będzie później, kiedy lekarstwa już nie odnajdę.

Wróciliśmy do domu, który wyglądał dokładnie tak, jak go zostawiliśmy. Miękki koc rzucony niedbale na sofę, niedojedzony banan leżący na blacie w kuchni i moje klapki, nonszalancko odpoczywające przy tylnym wejściu na plażę. Tak samo wyglądałby, gdybyśmy tego dnia do domu nie wrócili. Mój ojciec lub ktokolwiek wchodzącymi drzwiami ujrzałby taki widok, jaki widziałam ja. Jakie to życie jest kruche, nikt początkowo nie wiedziałby, że zginęliśmy, że dołączylibyśmy do tych nieszczęśników, którzy sprawili, że tamta niezwykła jaskinia stała się masowym grobem.

Przenieśliśmy się z Chrisem pod prysznic, pozwalając, aby chłodna woda zrelaksowała nasze ciała. Wierzyłam w pewnym sensie, że uspokojenie ciała działa też kojąco na umysł. Natłok myśli w mojej głowie był za duży, aby naprawdę się nad czymś skupić w stu procentach. Może to i lepiej, musiałam jakoś przeczekać do wieczoru, aż potężny wampir z Rarotongi wypełni naszą prośbę, kończąc naszą przygodę z poszukiwaniem lekarstwa.

Christopher mocno mnie tulił, jakby bał się, że za moment zniknę. Wiedziałam, że tym czułym gestem chciał jakkolwiek zrekompensować mi to, co się wydarzyło. To, czego prawdopodobnie nie powinnam nigdy zobaczyć ani co gorsza tego doświadczać.

Czułam się spokojna. Zbyt spokojna. Powinnam teraz płakać w poduszkę i krzyczeć. Zamiast słuchać jak krople wody uderzają o nasze ciała, powinnam analizować, dlaczego nie dostaliśmy lekarstwa. Czemu nasz plan, który w naszych głowach istniał od dawna przepadł. A jednak nie robiłam tego. Stałam wtulona w Chrisa, napawając się jego ciałem i uspokajającym zimnem, które od niego biło. Mogłam tak trwać i trwać. I kto wie, czy nie trwałam, bo straciłam zupełnie poczucie czasu. Mogłam znajdować się pod tym prysznicem zarówno dziesięć minut jak i cztery godziny.

Wyszliśmy spod prysznica i zastaliśmy głuchą ciszę. Naprawdę zawsze było tak cicho w tym domu? Brak jakiegokolwiek głosu, melodii, czegokolwiek. Jedynym dźwiękiem, jaki rozległ się później było namiętne ocieranie się naszych ust i mokrych ciągle ciał. Tak po prostu. Po prostu chciałam go pocałować, znaleźć się jak najbliżej niego. To był mój odruch bezwarunkowy. Nie chciałam tracić go ani na sekundę.

W takich chwilach rozumiałam wszystko. Miałam wrażenie, że brnięcie w filozofię tego świata było niepotrzebne. Wystarczył on. Tylko on i ja. W kłótni, w płaczu, w najgorszych momentach naszego życia wystarczyło bycie blisko siebie. Tak proste i tak trudne zarazem. Nic więcej się nie liczyło.

***

Nie pamiętam nawet, kiedy zasnęłam. Nie mogę odtworzyć w pamięci momentu, kiedy poczułam się słaba, śpiąca, albo kiedy zdecydowałam się przenieść do sypialni. Po prostu się obudziłam, zastanawiając się nawet przez moment, czy przypadkiem to wszystko nie było snem. Poczułam nawet moment chwilowej ekscytacji, myśląc o tym, że zaraz pójdziemy na poszukiwania lekarstwa. Trzeźwość umysłu powróciła mi jednak nieprzyjemnie szybko, uświadamiając mnie, że to nie był sen tylko trudna do zrozumienia rzeczywistość.

Nocny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz