Rozdział 22 Cena za życie

229 22 31
                                    


– Racimirze... – Głos Percewala zaczął się łamać. Cavendish spojrzał na niego, z miną widocznie zatroskaną. Nie widział nigdy wampira w takim stanie. Wyglądało to prawie, jakby miał jakieś uczucia.

Racimir zaś udawał, że go nie słyszy. Trzymał w ręku fiolkę z migoczącym w świetle trunkiem, który był materialnym spełnieniem wszystkich jego marzeń. Uśmiechał się. To był najszczerszy uśmiech, jaki wywołał na swojej twarzy od niepamiętnych lat. Czy tak wygląda szczęście? Jeszcze taka niedługa chwila dzieli go od przypomnienia sobie tych wszystkich uczuć.

– Percewalu, podjąłem decyzję. – Ton wampira sprawił, że pozostali momentalnie cofnęli się o krok. Tak, nikt nie chciał podważyć słów Racimira, a co dopiero mu się sprzeciwiać. Spotkałaby go prędka śmierć albo wiecznie katusze w lochach.

– Ale, dlaczego? Jesteś tak potężny, nie możesz zaprzepaścić takiej...

– Skończyłem dyskusję – ryknął donośnie, momentalnie znajdując się koło przerażonego Percewala. – Nie każ mi tego powtarzać po raz drugi. Już nie będę taki łagodny.

Wampir odsunął się posłusznie, wyglądając jak skarcony przez pana pies. Cavendish przysłuchiwał się tylko wszystkiemu z niedowierzaniem. Miał wrażenie, jakby nastał dla niego koniec jakiejś epoki. Racimir występuje z Rady? Niemożliwe. Rada istniała dzięki niemu, nie wyobrażał sobie kogoś innego na jego miejscu. Wiedział, że jeżeli Racimir odejdzie, to wszystko będzie inne. Nie mógł dopuścić, aby inne wampiry się o tym dowiedziały.

– Mam złe przeczucia – kontynuował Racimir, patrząc, jak wampir w radosnym uniesieniu przemieszcza się po dobrze znanych mu korytarzach siedziby Rady w Japonii. – To nie może działać tak pięknie, jak się wydaje. Wampiryzm jest czymś nieodwraca...

– Milcz! – Racimir wybuchł, zmęczony upominaniem wampira. Miał wrażenie, jakby latał za nim jak pies u nogi i ujadał ciągle, bez sensu. – Nieodwracalna jest moja decyzja. Chcę żyć, chcę kochać, chcę zostawić kogoś po sobie.

– Nie wierzę, że to wszystko przez instynkt tacierzyński, który powinien zgasnąć w tobie setki lat temu! Jesteś potężnym wampirem, zasiadasz w Radzie, możesz mieć co chcesz i naprawdę chcesz rzucić to wszystko, aby babrać się w pieluchach?

– Tak. – odparł krótko, nie mając ochoty wdawać się w dalsze, zbędne dyskusje. – Taki mam kaprys. I jako ten potężny wampir mam do tego prawo.

– Z takim życiem i taką przeszłością nie masz co liczyć na normalne życie. Już po prostu za późno. Skrzywdzisz swoje dziecko. Sprowadzisz na nie śmierć i cierpienie.

Miarka się przebrała. Racimir wyszedł z wielkiej komnaty i skierował się ku wyjściu. Zaraz zacznie się jego nowe życie. Prychał ilekroć przypomniał sobie, jaką bzdurę powiedział Perwcewal. Przecież będzie najlepszym ojcem. Był potężnym wampirem, to będzie w stanie sprawić zapewnić swojemu dziecku świetlaną przyszłość.

Świetlaną.

***

Christopher Wilson dławił się własną śliną i potykał o własne nogi. Jakie to ciało ciężkie, takie wiotkie i nieskoordynowane. Zapominał o oddechu, nie potrafił złapać rytmu. Oczy mu się przesuszały, nie mógł mrugać w odpowiednim czasie, ciągle uciekało mu z pamięci, że mrugać trzeba co chwilę.

Był człowiekiem. Naprawdę, czuł się taki słaby i wiotki, jak pamiętał, zanim stał się istotą nocy. I, nie skłamawszy, odczuł pierwszą ludzką reakcję. Pierwsze uczucie, które ogarnęło jego ciało i jego umysł. Ból. Rozerwane serce i poczucie winy. Ściskało go w żołądku, miał ochotę go sobie wyrwać. Gorące łzy niemal paliły jego jeszcze nieprzyzwyczajoną do ciepła skórę. Płacz. To takie ludzkie i tak potworne, to straszne uczucie być smutnym, to straszne uczucie mieć złamane serce i oglądać, jak najważniejsza w życiu osoba odchodzi. Ostatni dech, paraliż, ona tak naprawdę nie wiedziała, co ją czeka.

Nocny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz