Rozdział 25 Pokuszenie

172 19 27
                                    


Christopher obudził się później, ociężały, jakby ktoś w śnie zrzucił go ze schodów, przeszedł po nim w butach na obcasie, a na koniec zaczął podtapiać go w umywalce. Bolały go mięśnie, kości zdawały się zastać, a głową była ciężka i każdy ruch sprawiał mu ból.

Kruchy człowiek. Dopiero wtedy do niego doszło, że jego ukochana musiała doświadczać tego tak często. Dziwił się czemu czasami wstawała niewyspana, czemu narzekała, że źle się jej spało. On już nie pamiętał tego uczucia, zawsze wydawało mu się, że to były takie kobiece narzekania, jak na wszystko, aby otrzymać pocieszenie z jego strony. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie naśmiewał się z jej ciężkiej nocy i zawsze będzie dla niej wsparciem.

I nagle do jego głowy doszedł głos, mroczny i drastyczny, z każdym impulsem jego ciało się wzdrygnęło:

Ona nie żyje, za późno na zrozumienie.

Christopher podniósł się na łóżku, na którym leżał, dysząc ciężko. Musiał się pilnować, aby na pewno oddychać w równym tempie. A napady paniki wcale mu nie pomagały. Wręcz przeciwnie. Żałował, że nie było sposobu, aby uspokoić ciało w jednym momencie. To było takie męczące, ciało, umysł, oddech... Bycie człowiekiem było cięższe, niż pamietam.

Chwilę zajęło mu dojście do siebie. Dalej ciężko oddychał, zamknął oczy, aby łatwiej było mu się uspokoić. Edith patrzyła na niego, jednocześnie mu współczując, a z drugiej strony na jej ustach gościł ironiczny uśmiech. Słaby facet, ze zniszczona fryzurą, zmiętymi ubraniami i rozsypką w sercu. Dopiero poznawała tę wersję Chrisa. Wydawał się jej inną osobą. Wiedziała jednak, że będzie łatwy w manipulacji. Ona była wampirzycą, potężnym stworzeniem, a on tylko człowiekiem.

— Gdzie ja jestem? — Christopher przetarł oczy, wzdychając głęboko i donośnie. Siedział zgarbiony na łóżku, wyglądając conajmniej żałośnie.

— W hotelu — odparła Edith, a jej głos dla kontrastu zabrzmiał przepięknie, jak woda dla spragnionego i koło ratunkowe dla tonącego. Potęga wampiryzmu była naprawdę nieoceniona. — Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony, bo odwaliłeś teatrzyk jak dziecko w przedszkolu.

— Przestań — mruknął Christopher, chowając głowę pod hotelową poduszką, myśląc, że to go jakkolwiek ukryje przed problemami. Wierzyły tez w to dzieci, które chowając się pod kołdra, myślały, że tam nie dosięgną ich wyimaginowane potwory.

— Śpij, ja tez za chwilę się zdrzemnę, bo zaraz świta — powiedziała Edith, nerwowo spoglądając na tarczę nowoczesnego zegara na ścianie. — Jak wstaniesz, postaraj się proszę nie zabić. Nie będzie mi się chciało sprzątać.

— Edith, kurwa, przestań! — Tym razem Christopher aż krzyknął, ale spod poduszki wydobył się tylko zgaszony jęk.

— Zapomniałam, że twoje uczucia są teraz na poziomie małego pomeraniana. Muszę się obchodzić z tobą jak z dzieckiem.

Edith podeszła do dużego okna w pokoju hotelowym i niemal z gracją międzynarodowej modelki zaciągnęła zasłony, sprawiając, że w pokoju zrobiło się na powrót ciemno. Gdyby zrobiła to sześć minut później, napotkała by krwiożercze dla niej słońce. Christopher pozwolił sobie na oddech i moment rozluźnienia, ale myśli zaczęły za szybko napływać do jego głowy. Zaczął się zastanawiać czy jest jakiś sposób, aby wyzwolić sobie umysł. Nie poddał się. Oczywiście, że się nie poddał. Słowa zdenerwowanego pierwszego wampira nie były dla niego wystarczające, nie mógł się doczekać, aż staną u progu Rady. Wiedział, że oni pomogą, znajdą jakiś sposób. Zwłaszcza, że Natalia i jej krew była wyjątkowa. Rada nie pozwoliłaby, aby ktoś taki po prostu umarł. Wiedział, że muszą przeczekać do wieczora i ruszą w ostateczną podróż do Japonii.

Nocny OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz