~Witam^^
Wypad do Kolorado nie mógł skończyć się dobrze, a przynajmniej dla osób, które przybyły tam z własnej wścibskości, przez co otrzymali karę z góry, aby nie wytkać nosa w nie swoje sprawy.
Pobladły Taehyung stoi przed łóżkiem szpitalnym, gdzie na łóżku siedzi badany przez lekarza Jimin. Obok chłopaka znajduje się również wykładowca, który nie mógł pozostawić swojego ucznia w takiej sytuacji.
— Boli — mówi Jimin, wykrzywiając się w bólu, gdy otrzymuje na zraniony policzek wody utlenionej, a Kim marszczy brwi, patrząc na niego ze wściekłością, czego oczywiście nie dostrzega sam Jimin.— Niech pan cieszy, że nic się panu nie stało — mówi srogo lekarz. — Mógł się pan połamać przy tym wypadku, ale najwidoczniej jest pan jak kot, który spada na cztery łapy — pokręca głową w niedowierzaniu.
— Nie uważam się za kota, a wręcz to obraza dla mojego majestatu, doktorze — mówi z powagą w głosie, gdzie zbliża niebezpiecznie blisko swą twarz, do twarzy mężczyzny. — Tak między nami jest pewien kocur, którego nienawidzę i nie chce być porównywany do tej samego gatunku — dodaje, a kotara dzieląca łóżka rozsuwa się, gdzie ukazuje się zirytowany Yoongi, przy którym jest Jungkook.
— Do twojej wiadomości mały skurwielu, to ja mam rękę w gipsie, a ty o dziwo jesteś cały — warczy w stronę Parka, który wywraca oczami.
— To przez to, że się pana trzymał i wylądował na tobie. Gdyby nie to z pewnością nic panu, by nie było — stwierdza lekarz, a Min zaciska szczękę, widząc i słysząc roześmianego blondyna.
— Widzisz, Yoongi? Głupi to ma jednak szczęście — mówi z zadowoleniem Jimin, a Yoongi chce uderzyć się dłonią w czoło, jednak wykrzywia się w bólu, gdy używa niesprawnej ręki.
— Zapłacisz mi za to! — podnosi głos. — Jungkook musisz być teraz moją prawą ręką — zwraca się do milczącego Jeona, który nawet nie ma odwagi spojrzeć na Taehyunga.
— Co? — pyta, nie za bardzo będąc obecnym duchem.
— Przyjeb za mnie temu małemu skurwielowi — mówi wprost, a Jeon przenosi oczy na opatrywanego Jimina.
— Nie mogę — pokręca głową.
— Niby dlaczego? Zrób to dla mnie, bo ja mam ochotę go rozszarpać za to, że pociągnął mnie za sobą i skończyłem na tym najgorzej. Do tego, to był jego głupi pomysł, aby przebrać się w to gówno! — mówi zdenerwowany.
— Gdyby nie to gówno, z pewnością cały byłbyś w gipsie! — odkrzykuje Jimin.
— Obydwoje się zamknijcie — odzywa się w końcu Taehyung, który patrzy na dwójkę z rozczarowaniem. — Nie rozumiem, dlaczego wasza dwójka też w tym uczestniczyła, ale się na was zawiodłem. Chuj w Jungkooka, bo mu od początku się nie podobało moje wyjście, ale wy? — pyta, patrząc na nich, a skruszona dwójka opuszcza głowy.
CZYTASZ
¿Puede ser?| J.JK & K.TH
Fanfiction[Zakończone] Kim Taehyung od zawsze kochał swojego najlepszego przyjaciela. Jungkook za to kochał kobiety i bycie gwiazdą pornograficznej strony do czasu, aż nie zapragnął więcej. ''Czasem przyjaźń jest jak zamknięcie w bańce, gdy jedno czuje bardzi...