~Witam ^^ Wybacz, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale zrobiłam sobie przerwę od wattpada, twittera, aby trochę ochłonąć. Ostatnio jestem bardzo niespokojna, wręcz nieznośna dla samej siebie, więc dobrze zrobił m odpoczynek od tego. Życzę miłego czytanie ^^
Czas mija bardzo szybko dwójce przyjaciół, którzy starają się spędzić każdą chwilę ze sobą.
Jungkook siedzi w swoim pokoju, gdzie głęboko zastanawia się nad całą sytuacją. W końcu wyznał swe uczucia i wysłuchał również uczuć Taehyunga. Obydwoje się kochali, ale jedyną przeszkodą na ich drodze jest on sam. Chwyta się załamany za głowę, nie wiedząc, co począć, aby zmienić siebie. Łatwo jest powiedzieć trzeciej osobie, co należy zrobić, jednak jak się na to zdobyć i poprawić? Sam nie rozumie, co stoi na przeszkodzie, aby zostać i zbyć ojca, ale jego wewnętrzne ja nakazuje mu wyjechać.Słyszy pukanie do drzwi, przez co podnosi wzrok, na wchodzącą do środka matkę.
— Przeszkadzam? — pyta, a Jungkook zaprzecza ruchem głowy.— Nie przeszkadzasz, akurat się zadręczałem — odpowiada szczerze, a kobieta uśmiecha się słabo, gdzie siada obok zagubionego syna. — Wiem, po co przyszłaś. Pewnie pani Kim powiedziała ci o wszystkim, a ty przyszłaś zapytać, ale co ci stoi na przeszkodzie zostać z Taehyungiem? Ale powiem ci, że sam chciałbym zostać, jednak nie potrafię — mówi niespokojnie, a kobieta kładzie swą dłoń na ramieniu syna.
— Nie przyszłam ci tu niczego mówić. Rozumiem, że obydwoje podjęliście taką decyzję. Cieszy mnie to, że nie robisz żadnych nadziei Taehyungowi i chcesz się zrehabilitować. Czasami potrzebujemy czasu, aby sobie wszystko poukładać — mówi ze spokojem, a Jungkook zerka niepewnie na kobietę.
— Chciałbym zostać, ale... No właśnie, jest to, ale — wzdycha ciężko.
— Nie chcesz być blisko ojca — zauważa. — Przecież nie musisz zostawać w domu, Jungkook. Jednak, jeśli chcesz zostać w Kalifornii, to nie mogę stać ci na drodze — mówi ze spokojem w głosie, nie chcąc wywierać żadnej presji na synu. — Ani ja, ani Taehyung i twoi przyjaciela. Sam musisz zrozumieć, czego tak naprawdę chcesz — dodaje, a chłopak patrzy bezradnie w oczy matki.
— Mamo, j-ja potrzebuję pomocy — wyznaje.
— Coś się dzieje? — pyta zaniepokojona, a Jeon nabiera niespokojnie oddechu.
— Wyznam ci całą prawdę, ponieważ chce się zmienić dla siebie i poczuć się wartym uczuć Taehyunga. Chcę być dla niego lepszym chłopakiem — mówi szczerze, chcąc zrobić, choć jeden krok w dobrym kierunku, a uznał, że zwierzenie się matce jest jednym z nich. — Kiedy wyjechałem do Kalifornii, zadałem się z osobami, które prowadzą stronę pornograficzną i zajmują się handlem narkotyków. Spróbowałem tego podczas jednej imprezy, na którą wybrałem się z Yuri. Poczułem się wtedy wolny, nie posiadając zmartwień i będąc lubianym przez wszystkich. Czułem, że dzięki narkotykom nie ma już problemów, ale prawda była inna... Przez to zaniedbałem wszystkich najbliższych, a w tym najbardziej Taehyunga... Zacząłem sypiać z Yuri i zgodziłem się nagrywać z nią dla kasy. Byliśmy ze sobą, bo tak było mi wygodnie i miałem ją pod ręką. Zarabianie takiej kasy było mi na rękę, ponieważ to była szansa na to, aby móc się tam utrzymać i zostać na dłużej. Jednak, kiedy Taehyung przyjechał cała rzeczywistość, którą pozostawiłem tutaj, zaczęła powracać. Poprosiłem go o pomoc przy nagrywaniu na stronę i tak wciągnąłem w to Taehyunga, prosząc o coraz więcej.. Zrobiłem źle, ponieważ nie spostrzegłem tego, jak wiele dla mnie się poświęca. Czuję się niegodny, aby móc nazywać się jego chłopakiem — pokręca słabo głową.
— Widzę, że w Kalifornii bardzo zbłądziłeś, Jungkook — mówi z powagą w głosie kobieta, która ujmuje dłoń syna. — Ale to wszystko moja wina. Gdybym odeszła od twojego ojca i nie pozwoliła na to, aby cię krzywdził, nigdy nie popchnęłabym cię w stronę narkotyków — dodaje, pokręcając słabo głową.
CZYTASZ
¿Puede ser?| J.JK & K.TH
Fanfic[Zakończone] Kim Taehyung od zawsze kochał swojego najlepszego przyjaciela. Jungkook za to kochał kobiety i bycie gwiazdą pornograficznej strony do czasu, aż nie zapragnął więcej. ''Czasem przyjaźń jest jak zamknięcie w bańce, gdy jedno czuje bardzi...