~Witam ^^
Taehyung po zmaganiu się w łazience z własnym problemem, wyrzuca pobrudzone chusteczki do kosza, po czym obmywa w zlewie swe dłonie, spoglądając niepewnie na swoje rozgorączkowane policzki. Chłopak czuje się źle przez to, co zrobił. Nie potrzebnie pomagał Jungkookowi.
Jednak czasu nie cofnie, nawet jeśli bardzo tego chce.
Zdruzgotany obmywa swą twarz, chcąc się ochłodzić, gdy nieprzyzwoite rzeczy krążą w jego głowie.
Podobało, podobało mu się to, co robił z nim Jungkook. Podobał mu się ten pocałunek, prawdziwy, głęboki, mokry, wprawiający w napad prawdziwej gorączki cielesnej.
To wszystko mu się podobało, lecz otwarcie do tego się nie przyzna.
Patrzy w swe odbicie, przykładając opuszki palców do mokrych warg, gdy wciąż czuje na nich wargi Jeon Jungkooka, jego najlepszego przyjaciela.
— Kurwa! — podnosi bezsilnie głos, targając we frustracji swe ciemne kosmyki włosów. — Zrobiłem z siebie... właściwie co z siebie zrobiłem? — pyta, uśmiechając się głupio, gdzie zaraz zaczyna się śmiać. — To on chciał pomocy, a ty mu pomogłeś. To ty chciałeś, żeby cię pocałował, a on ci ten pocałunek dał — tłumaczy sobie w rozbawieniu, które bardzo szybko z niego ulatuje, gdy w rzeczywistości jest kłębkiem nerwów. — No i po cholerę tego chciałeś? Miało być wyjątkowo, z kimś, kto odwzajemni twoje uczucia i nie ma dziewczyny! — wyzywa swoje odbicie, a słysząc dźwięk telefonu w kieszeni spodni, zdenerwowany zerka na stojącą torbę z rzeczami od Jungkooka, które zabiera i otwiera z impetem drzwi, które kogoś uderzają.— Ała.
Kim zaskakuje się widokiem sąsiada z dołu, którego mierzy wzrokiem, nie mając ochoty na widzenie akurat jego, jednak nie zapomina, aby torbę od Jungkook schować za siebie.— Wybacz, moja wina — przeprasza go, po czym chce minąć.
— Długo tam siedziałeś... Kąpiel? — pyta z cwanym uśmieszkiem, a Kim zerka na niego poddenerwowany.
— Pilnuj własnej dupy — wysila się na uśmiech, po czym przemieszcza się do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. — Co za zbok, liczy mi, ile w łazience siedzę? — pyta oburzony, a napotykając ciemne oczy przyjaciela, zaciska wargi, nie chcąc spłonąć na jego oczach.
— Filmik dodany, jeszcze raz dziękuję, Taetae — mówi z wdzięcznością, a Taehyung podchodzi do niego, wręczając do jego rąk torbę.
— Cieszy mnie to, naprawdę — stara się przejść tę rozmowę bez robienia niepotrzebnych scen. — Oddaję twoje rzeczy i wybacz, ale do pralni nie odważę się z nimi pójść — tłumaczy, a Jungkook przytakuje w zrozumieniu głową, po czym zagryza się na wardze, starając się ukryć uśmiech.
— Tym lepiej, przynajmniej będą pachnąć tobą — mówi, a Kim czerwienieje z zażenowania. Jak on może mówić takie rzeczy wprost? Czy nie ma wstydu jak na przykład on?
— Boże... Co ty mówisz — odwraca nerwowo wzrok.
— Podnieciłeś się i nie mów, że nie — mówi z chytrością w oczach, gdzie ujmuje palcami jego podbródek. — Powiem, że ja też... a ten pocału... — zamyka się, gdy dłoń Kima uderza prosto w jego usta, tym samym go uciszając.
CZYTASZ
¿Puede ser?| J.JK & K.TH
Fanfiction[Zakończone] Kim Taehyung od zawsze kochał swojego najlepszego przyjaciela. Jungkook za to kochał kobiety i bycie gwiazdą pornograficznej strony do czasu, aż nie zapragnął więcej. ''Czasem przyjaźń jest jak zamknięcie w bańce, gdy jedno czuje bardzi...