Ta jedyna

294 22 37
                                    

Zaduch i smród były nie do zniesienia, nie mógł uwierzyć, że jest w tym miejscu. Stał w głównej izbie przepełnionej półnagimi kobietami, w całej tej plątaninie kończyn nie widział niczego, co mogłoby przykuć jego uwagę. Poprawił kaptur płaszcza i przedarł się w kierunku burdelmamy, która rozmawiała teraz w drzwiach z ochroniarzem. Kobieta prezentowała się niewspółmiernie do całej reszty, była gruba i przysadzista, na jej piersi lśniła złota kolia, a przynajmniej miała wyglądać na złotą, nie był przekonany co do autentyczności wyrobu.

— Słucham — powiedziała, gdy Eris znalazł się już naprzeciw niej. — Na Kocioł! Ależ proszę za mną, kto to widział, żeby przyjmować kogoś takiego w tak barbarzyńskich warunkach — zagrzmiała, gdy ten zabłysnął jej przed oczami rodowym sygnetem.

Zabrała go do pokoju z królewskim łożem, w wazonie pod oknem stały świeże kwiaty, a na stoliku pod kiczowatym obrazem stała misa jabłek. Pomieszczenie pachniało zdecydowanie przyjemniej od tego, czego doświadczył przy wejściu do przybytku. Była tu nawet czysta pościel, czego spodziewał się najmniej, nigdy jeszcze nie widział świeżej pościeli w burdelu.

— Słucham wasza wysokość, jakie są wasze preferencje? — pytała, gdy usiadł na wskazanym przez nią fotelu. — Może zdążył sobie już pan wypatrzeć odpowiednią kochankę na dzisiejszy wieczór? Jeśli interesuje się pan dziewicami...

— Dosyć — przerwał jej kategorycznie. Kobieta momentalnie przestała mówić, zesztywniała. Eris odetchnął w duchu z ulgą, kiedy jej biust zniknął sprzed jego twarzy. — Nie potrzebuję kurwy na godziny.

— To w takim razie, czemu zawdzięczam tak wspaniałą wizytę?

Rudowłosy widział, jak gasi w jej oczach ogniki, które błyszczały zapewne na samą myśl, że jej dom towarzyski zyska sławę dzięki plotkom o jego wyczynach w tych ścianach.

— Chcę kupić od ciebie jedną z dziewczyn. — Rzucił na stół sakiewkę wypchaną złotymi monetami.

— Która wpadła waszej wysokości w oko? — Nie wiedział, ale miał pewność, co wpadło w oko sutenerce, która gapiła się na kiesę bez skrępowania.

— Chcę zobaczyć wszystkie kobiety, które obsługiwały arystokrację z Leśnego Domu.

— Nie mogę zdradzać, z kim sypiają moje dziewczynki.

— W takim razie możesz zapewne pożegnać się z pieniędzmi, tak to mam rozumieć? — Eris zabłyszczał złowrogo swoimi kłami.

— Dobrze przyprowadzę je, proszę chwilę poczekać. — Fae cofnęła się o krok.

— A i jeszcze jedno, interesują mnie tylko te dziwki, które mają w sobie, chociaż kroplę krwi fae wysokiego rodu.

Kobieta odwróciła się do niego w drzwiach i z niemałą satysfakcją, a może nawet dumą powiedziała.

— Tu mamy tylko takie.

Nie musiał długo czekać, na powrót burdelmamy, do pomieszczenia weszły za nią cztery kobiety.

— Proszę sobie wybrać, będę czekać za drzwiami.

— Ich imiona? — zapytał, zatrzymując ją, zanim ta sięgnęła do klamki.

— To Breena.

Eris uważnie przyglądał się brunetce o talii osy i obfitym biuście. Włosy sięgały jej aż do pasa, nie było to może tak imponujące, biorąc pod uwagę jej wzrost. Obszedł ją dookoła, szukając skaz, wszystko byłoby idealnie, gdyby nie uszy, za mało spiczaste, przy tym twarz była zbyt pospolita. To wszystko ją zdradzało, nawet jeśli miała wśród swoich przodków fae wysokiego rodu to było to w bardzo odległym pokoleniu.

— Nie, nie nada się. A ta jak się nazywa? — zapytał, podchodząc do kolejnej już brunetki.

— Duana.

Duana zatrzepotała w jego stronę długimi ciemnymi rzęsami, które ukrywały jasnobłękitne wejrzenie. Na pierwszy rzut oka, kobieta zdawała się już zdecydowanie bardziej odpowiednia, równie zadbana co poprzedniczka, o bardziej interesujących rysach. I tę okrążył uważnie, nie czuł się pewny swoich spostrzeżeń.

— Niech się rozbierze.

— Słyszałaś! — wrzasnęła burdelmama, gdy Duana spojrzała w jej kierunku niepewnie. — Zdejmij z siebie te szmaty.

Brunetka zrobiła to, czego od niej wymagano, przy tym wdzięcząc się w stronę Następcy. Tak jak przypuszczał, nie była to dobra kandydatka, gdy nie miała na sobie sukni, Eris mógł przyjrzeć się niezbyt pociągającym ciemnym plamom. Znamiona nie były cenione przez fae wysokiego rodu.

— Nie, zdecydowanie nie. — Rudowłosy pokręcił głową. — Jak się nazywają te dwie? Chcę zostać z nimi sam na sam.

— Nora i Ofelia — mówiąc, wskazała kolejno na rudowłosą i blondynkę.

Musiał przyznać obie były ładne, ale różniły się od siebie w niemalże każdym calu. Pierwsza była średniego wzrostu, włosy miała całkowicie proste, spływały kaskadą po jędrnych piersiach. Zarówno twarz i dekolt miała obsypane piegami.

— Mam się rozebrać? — zapytała uwodzicielsko, Eris podniósł wzrok na jej zielone oczy. W tym samym momencie kobieta obok zawarczała na nią z pogardą.

Erisa przeszedł dreszcz, spodobało mu się to, momentalnie stracił zainteresowanie rudowłosą. Zlustrował kobietę od stóp do głów, nie wiedział, czemu nie zauważył tego, gdy weszła — była perfekcyjna. Złote fale okalały jej bladą twarz ozdobioną orzechowymi oczami. Była wysoka, szczupła, może nie została obdarzona przez naturę tak imponującym biustem, za to jej dumna postawa zasługiwała co najmniej na poklask. Nie była wulgarna, nie dostrzegał w niej tego wyrachowania, które widział w oczach pozostałych kandydatek. Przeciwnie, ona patrzyła mu w oczy z odrazą, nie z udawaną wdzięcznością. Rudowłosy zrobił krok w jej stronę, z ogromną przyjemnością odsłonił jej uszy spod jasnych pasm. O mały włos nie krzyknął z radości, prostytutka miała spiczaste uszy, nieróżniące się w zasadzie od jego.

— Możesz wyjść. Poproś swoją właścicielkę — polecił rudowłosej. Ta zrobiła to, o co ją prosił, przelotnie rzucając blondynce ciche przekleństwo. — Rozchmurz się, spędzimy razem sporo czasu — powiedział do blondynki, która zmarszczyła nos, kiedy skończył wymawiać słowo "właścicielka".

— Doskonały wybór wasza wysokość — skomentowała burdelmama, zaciskając pas na biodrach Ofelii. — Z tym że to moja ulubiona dziewczynka, trudno będzie mi się rozstać z taką pięknością. — Pogładziła Ofelie po policzku.

Eris stracił swoją przelotną wesołość ostatecznie, gdy wyciągnął zza posuchy jeszcze jedną kiese.

— Więcej nie zaoferuje.

Tym razem podał woreczek wprost do rąk kobiety, ta zważyła go dokładnie. Otworzyła, sprawdziła zawartość, już miała ugryźć jedną z monet, gdy zauważyła spojrzenie rudowłosego, zdała sobie sprawę, jak karygodnej obrazy się dopuściła. Pośpiesznie zasznurowała saszetkę.

— Idealnie. Od teraz jest już tylko waszej wysokości.

Eris nie zwracał już uwagi na burdelmamę, dużo bardziej interesowało go gniewne spojrzenie Ofelii, które niczym sztylety wbijało się w plecy grubaski.

Dwór Intryg i ZdradOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz