Do zobaczenia

48 5 2
                                    

    Eris powrócił na Dwór Jesieni już jakiś czas temu, aby dalej tworzyć grunt pod misje Ofelii. Ostatni dzień z Tyreesem był dość smutny, mimo trudności jakie mieli w swoich relacjach, spędzony razem czas sprawił, że przywiązali się do siebie. Zjedli obiad w ciszy, oboje obawiali się o powodzenie przedsięwzięcia. Ofelia chodziła w tę i z powrotem po całym domu, co chwila przeczesując rude włosy. Dla żołnierza dźwięk miarowych kroków stał się już nie do wytrzymania.

— Koniec tego — powiedział, wstając energicznie z kanapy — nie będziesz marnować ostatniego wspólnego popołudnia na drążenie mi kolein w salonie. 

— To znaczy? — Zatrzymała się przed nim, zaciekawiona.

— Zabieram cię do miasta, pospacerujemy trochę. Zobaczysz port, może nawet starczy nam czasu na wędzoną rybę.

— Wcześniej mówiłeś, że wizyta w Adriacie to za duże ryzyko.

— Oj! Mówiłem, mówiłem — żachnął się, zmieniając koszule — ale wolę podjąć to ryzyko, niż zwariować tu siedząc bezczynnie.

— Też mam się przebrać? 

— Nie, dobrze wyglądasz.

    Mężczyzna szybko rzucił okiem na jej różową sukienkę. Złapał ją za dłoń i przeskoczyli do miasta Kresejdy i Variana. 

    Ofelie natychmiast uderzyło piękno tego miejsca, biały pałac na tle błękitnej wody, statki stojące w porcie i całe mrowie fae zajętych swoją pracą. Znajdowali się niedaleko targu, skąd dobiegały rozmaite zapachy zamorskich przypraw. Tyreese pociągnął ją w tamtym kierunku, gdy znaleźli się już we właściwym miejscu kobieta nie mogła się nadziwić różnorodności towarów, na Dworze Jesieni było krucho z jakąkolwiek różnorodnością, większość produktów wytwarzano na miejscu. 

— Najpierw targ, a potem zajrzymy do portu, co ty na to?

— Jestem za! — odpowiedziała, znikając między szeregami straganów.

    Gdy żołnierz ją odnalazł, stała przyglądając się mężczyzną sprawdzającym dostarczone im przyprawy. Stanął obok niej i również obserwował.

— Tyreese, co to jest za przyprawa w tej szkatułce? — zapytała wspinając się na jego ramieniu, mówiła wprost do ucha, aby kupcy jej nie usłyszeli.

— To szafran, najdroższa… — zaczął opowiadać jej bez skrępowania, tak jakby czytał z karty.

— Nie przynudzaj proszę cię! Wiem co to szafran. — Pociągnęła go za rękaw, żeby wyrwać go z transu. 

— To po co pytałaś?

— Nie wiedziałam jak wygląda — przyznała.

— Z drogi! Jazda mi stąd! 

Krzyczeli tragarze z beczkami wina, które toczyli do jednej z restauracji znajdujących się w centralnej części targu. Tyreese przyciągnął szybko Ofelie do siebie, tym samym znaleźli się w ciasnym przejściu między dwoma stoiskami.

— Pieprzeni turyści! — krzyknął jeden do drugiego, tak aby wszyscy dookoła słyszeli.

— Akysz! — przeganiała ich sklepikarka o skórze przypominającej korę drzewa. 

Oboje oddalili się szybko z miejsca, śmiali się w głos, wszystkie oczy w zaułku były skierowane w ich stronę.

— Myślisz, że lepiej nas przyjmą w porcie? — zapytała, gdy już wydostali się z targu.

— Miejmy taką nadzieję. Zaplanowałem, że zjemy wędzoną rybę. 

— Co takiego jest w tej rybie? 

Dwór Intryg i ZdradOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz