Ofelia zrozumiała, że mieszkanie z Tyreese'em nie będzie najłatwiejsze bardzo wcześnie, bo już przy pobudce o świcie. Gospodarz stwierdził, że pójdą z rana na długi spacer, nie musiał tego mówić, ale dziewczyna wiedziała, że to zwyczajny odwet za jej spóźnienie. Nie protestowała, nie zamierzała dać się tak łatwo złamać.
Dotarli na plaże, dla blondynki był to pierwszy raz nad morzem, szybko zniknęło zmęczenie. Wschodzące Słońce, cudowny zapach bryzy, jasna woda, wszystko było nowe. Nogi zapadały się w białym piasku, przez chwilę zapomniała o ciążącym na niej zadaniu, czuła się jak dziecko, które nic nie musi. Włosy potargane podmuchami wchodziły jej do ust i przysłaniały jej oczy, ale nawet to nie odbierało rajskiego charakteru całej tej sytuacji. Bezmyślnie wbiegła do zimnej wody, czuła się tak nieziemsko, śmiała się w głos zapominając o wstydzie.
Tyreese siedział na plaży patrząc na wybryki Ofelii, która biegała w tę i z powrotem z nogami zanurzonymi do kolan. Starał się nie pokazywać emocji, ale mimo zapewnień Erisa, że kobieta jest tylko jego przyjaciółką nie wierzył mu, był zwyczajnie zazdrosny, nie chciał go stracić. Mimo pełnej świadomości, że nigdy nie było między nimi szans na związek. Nic między nimi nigdy nie było stałe.
- Cholera jasna! - krzyknął, widząc jak Ofelia potyka się i wpada do wody. Poderwał się szybko z miejsca i wpadł za nią do morza.
Woda nie była głęboka, blondynka zdołałaby sama sobie poradzić, ale Tyreese czuł się za nią odpowiedzialny, wojskowe przyzwyczajenia kazały mu za nią pognać niezależnie od tego jak poważna była sytuacja.
- Spokojnie! Jestem cała, nie musisz się przejmować - mówiła, wychodząc na brzeg, mokra sukienka miała na sobie mnóstwo piasku, całość pogorszył rozkaz mężczyzny, który bezapelacyjnie kazał jej siedzieć na ziemi.
- Jeszcze raz wywiniesz mi taki numer, a nie wypuszczę cię z domu - groził.
- A ja wejdę do twojej sypialni, wtedy wyrzucisz mnie na dwór, prawda? - dogryzła mu, znudzona jego ojcowskim tonem.
- Będę musiał zrewidować niektóre zasady - odpowiedział surowo.
- A może zamiast tego się zwyczajnie zakolegujemy? - zapytała opierając głowę na dłoni, patrząc na niego wyczekująco. Gdy nie uzyskała odpowiedzi dźgnęła go palcem w żebro. - Słyszałeś?
- Słyszałem. - Oddał jej kuksańca i zanim doczekał się odwetu wstał i skierował się tam skąd przyszli. - Pora na śniadanie.
Powrotną drogę przemilczeli, Ofelia nie była specjalnie zaskoczona brakiem odpowiedzi z jego strony, ale zabolało ją to dość mocno. Gdy Tyreese szykował śniadanie, nakryła do stołu, bezowocnie ponowiła swoje próby.
- Co ja takiego zrobiłam? - Czarnoskóry podniósł na nią wzrok znad talerza. - Czemu jesteś dla mnie taki oschły?
- Nie musimy się lubić.
- Ale możemy spróbować. Co takiego Eris ci na mój temat nagadał? Serio, jestem ciekawa bo chyba zrobił ze mnie niezłego potwora - mówiła, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
- Eh... Powiedział mi trochę na twój temat, nic ciekawego. Skupił się głównie na tym co chcę żebym z tobą zrobił. Zadowolona? - Tyreese był mocno niezadowolony tą rozmową.
- A co chcę żebyś zrobił? - Podejrzewała, że oboje dostali zupełnie inne instrukcje.
- Mam ci pomóc przytyć, potem zrobić coś z włosami, opcjonalnie pomóc ci zdobyć kondycję.
- Ostatnie mi się podoba.
- Wszystko jedno, najpierw jedz, przyniosę ci dokładkę. - Zabrał od niej talerz i zniknął za drzwiami.
CZYTASZ
Dwór Intryg i Zdrad
FanficOfelia będąca zakładniczką własnej przeszłości, po pięciu stuleciach nieustannego usługiwania mężczyznom w alkowach, pragnęła już tylko śmierci, najlepiej szybkiej i bezbolesnej. Nic nie zapowiadało, że pewnego dnia przekorny los rzuci ją w świat d...