Sosnowy las

46 8 3
                                    

    Minął niespełna tydzień a znów tu była, tym razem dzienne światło odsłaniało przed nią wszystkie zakamarki kwatery Berona. Była z nim sam na sam, obserwowała jak czytał raporty ignorując jej obecność od co najmniej godziny, siedziała naprzeciw niego w wojskowym mundurze, który poleciła jej założyć służąca “bo takie są rozkazy księcia”. Połowę ściany za plecami włodarza zajmowała niezwykle drobiazgowa mapa dworu, Ofelia, aby oszukać swój zestresowany organizm, szukała dla rozrywki różnych znanych jej miejsc. Tym sposobem znalazła przybliżone położenie chatki Erisa, wioskę swojej matki, Farmount, a nawet pasmo górskie, które pokazał jej Vanserra, kiedy po pijaku przeskakiwali do losowych miejsc.

— Dobrze ci się spało, Agnes? — zapytał Beron, sortując przeczytane stronice.

Ofelia z ogromnym zdziwieniem, zdała sobie sprawę z tego o co ją zapytano.

— Tak, dobrze mi się spało, wasza wysokość — powiedziała, zastanawiając się czy to nie część jakiegoś testu.

— Dobrze. Potrzebuję cię w pełnej gotowości.

    Beron wstał zza biurka, pogładził ręką jednolity brunatny kaftan i gestem głowy polecił dziewczynie iść za sobą. Wyszli z gabinetu, kierowali się w stronę, której dziewczyna nigdy nie zwiedzała, jak dowiedziała się od Donovana w pałacu Berona znajdowała się część, w której książę nie przyjmował praktycznie nikogo, nie było tu służby, ani dworzan. Szli pustymi korytarzami, nie było w nich nic, nawet girlandy liści, które można było oglądać na każdej ścianie innych części zamku tu nie miały swojego miejsca. Dotarli do pierwszej klatki schodowej, a potem kolejnej i kolejnej. Ofelia pilnie obserwowała plecy Berona i jego ulizane ciemne włosy, poruszał się bardzo spokojnie i pewnie. 

    W końcu zrobiło się chłodniej, sklepienie było niższe niż na wcześniejszych kondygnacjach, brakowało też okien — byli w podziemiach. Dotarli do ciężkich metalowych drzwi, książę wyciągnął z kieszeni niewielki pęk kluczy.

“Raz, dwa, trzy… pięć” liczyła Ofelia, gdy mężczyzna przekładał je w dłoni.

    W końcu się zatrzymał, przekręcił zamek, który poszedł niezwykle gładko, musiał być dobrze wyrobiony. Beron odłożył klucze do kieszeni, którą pogłaskał z namaszczeniem, następnie pchnął drzwi i wszedł do ciemnego i dużo węższego od wszystkich pozostałych korytarzyka. Idąc o krok za nim kobieta, mocniej pociągnęła powietrze nosem. Serce podeszło jej do gardła. Czuła krew.

    Miała przed sobą mężczyznę przykutego do masywnego krzesła, takiego jakie widziała w sali, gdy podsłuchiwała Donovana i szpiega Dworu Nocy. Twarz fae była zmasakrowana, oczy miał zalane krwią, a czoło przysłaniały strąki zesztywniałych włosów. Palce oparte na poręczach były całkowicie wyprostowane, dostrzegła druty wbite prostopadle pod skórę. Musiał przebywać tu długo, wyglądał na wygłodzonego, świadczyły o tym zapadnięte policzki. Przyglądała mu się uważnie, nie miała najmniejszego pojęcia, kim był i co takiego mógł zrobić, że się tu znalazł.

— Masz jedno zadanie — powiedział Beron, popychając ją w stronę więźnia. — Wyciągnąć z niego, kto przysłał go na mój dwór w przeszpiegi. 

    Ofelia nie mogła odmówić, rozkaz księcia był kategoryczny, nie pozostawiał najmniejszego pola do zakwestionowania. Wzięła głęboki oddech, a potem drugi i trzeci. Zacisnęła dłonie w pięści i skierowała całą zgromadzoną moc w stronę wycieńczonego mężczyzny. Jego tarcza nie była zbyt silna, przekroczyła ją zdecydowanie łatwiej, niż tę którą musiała pokonać w umyślę dygnitarza Dworu Lata.

    Nieoczekiwanie przed jej oczami pojawiły się obrazy zmieniające się szybciej niż w kalejdoskopie. Widziała strażników, którzy górując nad nim okładali go ciężkimi buciorami, słyszała ich śmiech. Obraz zmienił się, patrol zamkowy, brzęk mieczy, zapach krwi i znów potworne rechoty żołnierzy. Nagle zniknął znany jej krajobraz Dworu Jesieni, obserwowała ciemny sosnowy las, wśród niego wioska, częściowo zniszczona. Zobaczyła ludzi (pierwszy raz w życiu), krzyczeli do siebie, nosili deski  — budowali. Stanął przed nią ktoś dalece niepasujący do całego tego towarzystwa. Chociaż nie wyróżniał się strojem, był silniejszy, wyższy, szlachetnie urodzony. Złote oko było dla niej odpowiedzią, to musiał być Lucien. 

“Myślisz, że uda nam się dowieść, że to on zabił tego człowieka?” zapytał obiekt zmagań Ofelii.

“Dupek ma wprawę, ale jeśli będziemy mieli jakieś dowody: list, depesze, notatkę, cokolwiek co mówi wprost o tym, że to Eris go zabił. Będę mógł przekonać Feyre do posłania mu krwawego rubinu.” Lucien wyglądał na zdeterminowanego, pragnął zemsty.

“Cholera. Obyś miał rację, bo jeśli...” usłyszała nim wspomnienie się urwało.

    Mężczyzna próbował wyrwać swój umysł z jej karbów. Pochwyciła go mocniej, w pokoju rozległ się krzyk, Beron pochylił się nieco do przodu, z zainteresowaniem obserwując poczynania rudowłosej. 

    Nie potrafiła wrócić do tego wspomnienia, znów widziała, ale zupełnie nieistotne elementy jego życia. Obiady, kolacje, jego rodzinę. Wspomnienia z dzieciństwa. Potrzebowała desperacko na nowo stanąć przed Lucienem, chciała wiedzieć co jeszcze planował, ale nie mogła. Delikwent miotał się na krześle, walczył zajadlę, aż w końcu wypchnął ją na zewnątrz. 

    Znów całą sobą była w sali przesłuchań, czuła pot na skroniach i karku, zamrugała kilkakrotnie, aby wzrok wyostrzył się całkowicie.

— Więc komu mam posłać jego głowę? — zapytał Beron, widząc jak torturowany opadł bezsilnie na swoje miejsce. 

    Ofelia gorączkowo myślała jak postąpić, nie chciała wystawiać Luciena, nie znała go, ale wiedziała, że to byłaby tragiczna w skutkach decyzja. Eris nie przepadał za swoim bratem, ale na pewno nie przepuściłby jej tego. Poza tym ryzyko, że Beron dowiedziałby się tym sposobem od najmłodszego, że to sprawa Erisa było zbyt duże. W prostej linii całą sytuację mógłby wykorzystać Donovan. To Eris wylądowałby na krześle, a potem w najgorszym wypadku także i ona. Pokusiła się o najbardziej irracjonalne rozwiązanie. 

— Tamlin. 

— No proszę. — Beron uśmiechnął się szeroko, podchodząc do szpiega. Złapał go brutalnie za włosy i pociągnął ku górzę. 

    Zielone oczy patrzyły to na nią, to na księcia, aż w końcu całkowicie znieruchomiały. Ofelia zwymiotowała pod nogi, słysząc trzask skręconego karku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 02, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dwór Intryg i ZdradOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz