W końcu przyszły święta, dla Ofelii była to niezwykle przyjemna informacja przede wszystkim, dlatego że oznaczało to przerwę od treningów. Udało jej się namówić Tyreese’a na opuszczenie kuchni i kilka dni przed Przesileniem zdobyła prezent dla Erisa. Nadal miała wobec niego sporą rezerwę, po wszystkich rewelacjach ostatnich miesięcy, ale nie wypadało przywitać go z pustymi rękami, poza tym nie widzieli się tak dawno, przemyślała wiele spraw i zakopanie topora wojennego nie wydawało się złym pomysłem. Na całe szczęście nie musiała się zastanawiać, czy przyjacielowi spodoba się prezent, bo postawiłą na starą dobrą whisky, to nigdy nie wychodzi z mody.
Przygotowania nie trwały długo ani na Dworze Jesieni, ani na Dworze Lata nie obchodziło się Przesilenia hucznie, był to po prostu dzień spędzany w gronie najbliższych. Fakt, że nie złoży życzeń Tulli, dobijał Ofelie, ale miała dla niej statek w butelce, który zamierzała jej podarować przy pierwszej możliwej okazji.
— Nakryłaś do stołu? — Tyreese krzyczał z kuchni, sądząc po zapachu, właśnie wyciągał ciasto czekoladowe z pieca.
— Nakryłam. Coś jeszcze mam zrobić? — odpowiedziała mu z kanapy.
— Weź półmiski z kuchni na stół.
Ofelia wstała i zabrała naszykowane jedzenie, wszystko wyglądało przepysznie, grillowane warzywa, pieczony łosoś, który jeszcze przebywał w piecu, do tego dwa ciasta. Patrząc na to, nabierała powoli przeświadczenia, że nie tylko wróci do swojej dawnej wagi, ale sporo przytyje.
Nie czekali długo na pukanie do drzwi, Tyreese zaprosił Venserrę do środka, dziewczyna stała nieco z tyłu, mimo wszystko wolała, żeby to on wykonał pierwszy krok ku pojednaniu, zależało jej na jego inicjatywie. Gdy wszedł, atmosfera zrobiła się cięższa, próbował udawać, że wszystko jest w porządku, ale jego przyjaciele widzieli zmęczenie odciśnięte na twarzy, dodatkowo wydawał się bledszy niż zwykle, co było trudne do osiągnięcia.
— Miło mi was w końcu zobaczyć — przywitał się, po czym uściskał Tyreese’a, wręczając mu prezent, blondynka przypuszczała, że była to jakaś książka.
Czuła się lekko zestresowana, kiedy do niej podszedł, stał i przyglądał się uważnie. Trudno było przeoczyć zmiany, jakie zaszły w jej wyglądzie, regularne, syte posiłki w połączeniu z treningami sprawiły, że nie tylko wróciła do dawnej formy, ale wyglądała lepiej niż kiedykolwiek przedtem, chociaż Tyreese nalegał, aby nie przestawała jeść dokładek. Cieszyła się z własnej sprawności, natomiast myśl, że znów będzie musiała liczyć się z męskimi spojrzeniami, była przytłaczająca. Z tego powodu nie przespała wielu nocy, przerzucając się z boku na bok, aby pozbyć się wrażenia, że ktoś ją dotyka, czy szepcze do ucha wilgotnymi ustami. Eris, o dziwo, podarował sobie wszelkie komentarze na temat jej wyglądu.
— Trudno było mi znaleźć jakikolwiek personalny prezent, dlatego postawiłem na coś oklepanego — powiedział, wręczając jej małe kwadratowe pudełeczko.
— Dziękuję — przyjęła podarunek, po czym wyciągnęła swój przed siebie — i no cóż, nie różnimy się za bardzo. Mam nadzieję, że umili ci przynajmniej jeden wieczór.
— Bardzo dobry rocznik — powiedział, przyglądając się etykiecie — dziękuje bardzo.
— Zjedzmy, zanim wystygnie — Tyreese’owi bardzo zależało, żeby oczarować ich jedzeniem — prezentami zajmiecie się później.
Jedli i rozmawiali niezobowiązująco, Eris nie opowiadał zbyt wiele, ale zadawał sporo pytań, przyjaciel opowiedział mu zarówno o korepetycjach, jakie udzielał Ofelii, jak i o treningach. Dla rudowłosego sporym zaskoczeniem była informacja o wojowniczym potencjale Ofelii, darował sobie, jednak złośliwe komentarze widząc zmarszczony nos kobiety, niewróżący mu nic dobrego.
CZYTASZ
Dwór Intryg i Zdrad
FanfictionOfelia będąca zakładniczką własnej przeszłości, po pięciu stuleciach nieustannego usługiwania mężczyznom w alkowach, pragnęła już tylko śmierci, najlepiej szybkiej i bezbolesnej. Nic nie zapowiadało, że pewnego dnia przekorny los rzuci ją w świat d...