Kim jestem? Zapytacie.
Otóż śmiercią mnie nazywacie.
Wielu z was się mnie obawia,
Gdy się bez pytania nagle zjawiam.Błądzę ulicami miasta,
Ukrywając się od wieków dawna.
Czasem porwę jakąś duszę,
Choć na Twoją też się skuszę.Nie oglądaj się za siebie,
Ja już skradam się po Ciebie.
Cicho pełznąc w pełnym cieniu,
W rytm modlitwy Twojej brzmieniu.Już niedługo się spotkamy,
Podziwiając piekła bramy.
Będę śmiał się do rozpuku,
Bo stąd nie ma już ratunku.