Rozdział 56

1K 57 42
                                    

Perspektywa Natalie

To moja wina. W pełni moja wina. Chciałabym cofnąć czas do dnia gdy śledziłam Tommy'ego. Wtedy bylibyśmy razem, a to wszystko by się nie wydarzyło.

1 hour earlier

Siedziałam przy stoliku pełnym mężczyzn. Śmiali się i co chwila gdzieś mnie dotykali. Byłam zniesmaczona lecz uśmiech z mojej twarzy nie znikał. Nie mogłam zawieść Quackity'ego, bo byłam dla niego diamentem.

Jednak mój uśmiech zniknął na sekundę gdy do baru wszedł blondyn. Popatrzyłam na niego chwilę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnął się blado co odwzajemniłam, jednak gdy poczułam dotyk na kolanie, wróciłam wzrokiem do stolika. Kątem oka widziałam że chłopak coś zamówił. Mignął mi ostro niebieski kolor jego drinka więc prawdopodobnie był to Blue Curaçao. Mocny wybór młodzieńcze.

Śmiałam się z żartów mężczyzn lecz moja atencja zwrócona była do blondyna.

Jednak szybko się to zmieniło gdy mężczyzna obok zaczął dotykać wyżej moje udo.

- Czy mógłby pan zostawić? - Zapytałam ze sztucznym uśmiechem.

- Nie udawaj że ci się nie podoba. - Prychnął a ja wstałam od stolika. Tommy patrzył na moje czyny a ja podeszłam do drzwi baru gdzie stał mój brat.

- Clay, zabierz jednego typka. Trochę się zapędza. - Mruknęłam a on w mgnieniu oka poszedł za mną i wyprowadził mężczyznę. Ja za to wymieniłam się z Lizzy. Ona poszła obsługiwać a ja usiadłam obok Tommy'ego.

- Zostaw mnie typie! - Mężczyzna zaczął się wykłócać z moim bratem.

- Wszystko ok? - Zapytał blondyn z troską w głosie a ja pokiwałam głową. - Drinka?

- Umm pewnie. - Uśmiechnęłam się a on zamówił mi to samo co sobie. - Dziękuję.

- Zdrowie. - Mruknął, a ja wypiłam gorzką ciecz patrząc na tamten stolik. Gdy mężczyzna wyciągnął pistolet mój brat zaczął się cofać a ja natychmiastowo wzięłam telefon. Napisałam do Quackity'ego że mamy tutaj kod czerwony.

Po kilku sekundach zamieszania, do pomieszczenia wpadł Quackity. Jednak mężczyzna nie poruszył się. Tommy wstał i zasłonił mi widok na sytuację.

- Co ty robisz?! - Szepnęłam gdy on przysunął się bardzo blisko mnie a dłonie położył na moich plecach patrząc mi prosto w oczy.

- Osłaniam cię troszkę. Nie patrz na to. - Powiedział pewnym siebie głosem. Już chciałam się wykłucać że to mój brat, ale wzrok blondyna mnie przekonał.

- Ta suka ma wrócić do stolika! - Krzyknął mężczyzna a ja zamknęłam oczy ze strachu.

- Csii... - Szepnął chłopak przede mną i położył dłonie na moje policzki. - Spokojnie.

- Tommy wyprowadź ją. - Powiedział Quackity i stanął pomiędzy moim bratem a mężczyzną.

- Robi się. - Mruknął i pomógł mi wstać z krzesła. Złapał mnie od tyłu za talię i zaczął pchać do przodu. Można powiedzieć że osłaniał moje tyły. W pewnym momencie poczułam że dłonie chłopaka przestały mnie trzymać. Odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy. Po chwili jednak mój wzrok zszedł na jego usta, z których leciała krew. Zaczął się nią krztusić i upadł na ziemię. Mój brat bez zastanowienia wyciągnął pistolet z dłoni mężczyzny i wywalił go za drzwi. Quackity za to podbiegł do nas i w tym samym czasie upadliśmy na kolana obok blondyna.

- Tommy. - Szepnęłam patrząc na krew wypływającą z jego ust i przeszklone oczy. Leżał w kałuży krwi i ciężko oddychał.

Now.

Siedziałam razem z Wilburem na korytarzu. Nie słyszałam nic oprócz szumu w głowie. Przed oczami miałam tylko jego obraz i mnóstwo krwi. W pewnym momencie poczułam dotyk na ramieniu.

- Nat. - Powiedział chłopak obok mnie a ja powoli przeniosłam na niego wzrok. - Są tutaj.

W tym momencie podbiegli do nas rodzice Tommy'ego z łzami w oczach. Za nimi szedł lekarz.

- Rodzina pana Toma Simons, racja? - Zapytał a wszyscy pokiwali głowami. - Chłopak jest w trakcie operacji. Musimy wyjść kule ponieważ utknęła w jego klatce piersiowej. Szanse na przeżycie to 50%... Jednak mamy dzisiaj dobrego chirurga. Gdy operacja się skończy, przywieziemy pacjenta do tej sali i będziecie mogli przy nim czuwać. Tylko po kolei. - Zakończył doktor a my znowu przytaknęliśmy.

Gdy mężczyzna odszedł, zapadła cisza. Żadne z nas nie odzywało się przez następną godzinę. Słychać było tylko rozmowy z innych pięter.

Witam.

Przepraszam za taką przerwę, zabiegany weekend.

Chcę zmienić tytuł, albo nadawać rozdziałom tytuły. Co wy na to? Wybierzcie co wolicie.

(Część maratonu 9/10).

xx veniie

Café ~ TommyinnitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz