Rozdział 60

1K 63 97
                                    

Weszłam do jego pokoju i zaczęłam przeszukiwać szafki. W jednej z nich zobaczyłam rysunek, a konkretnie portret pewnej dziewczyny. Na odwrocie kartki napisane było Lisa.

Spojrzałam na konwersację w telefonie chłopaka. Imię osoby się zgadzało. Już wiem kim jest.

Clay
Jeśli ze mną nie będziesz, zabije się.

Lisa
Proszę przestań... mam chłopaka, a zresztą, ja mam 15 lat! A ty 22! Nie chcę z tobą być.

Clay
W takim razie się powieszę.
I to będzie twoja wina, Liso Miller.

Schowałam jego telefon do mojej kieszeni, wzięłam rysunek i zalana łzami zbiegłam na dwór.

- Wiem czemu się zabił. - Powiedziałam drżącym głosem patrząc na zapłakaną trójkę i ciało mojego brata. - Zakochał się w dziewczynie a ona tego nie odwzajemniała. To Lisa Miller, z sąsiedztwa.

- O mój Boże... - Mruknęła Drista. - Przecież ona chodzi ze mną do klasy...

- Wiem. - Powiedziałam uwalniając kolejną falę łez. - Gdy tylko zabiorą ciało, jedziemy do tej dziewczyny. Boże żeby tylko ona nic sobie przez niego nie zrobiła...

- To wyjaśnia jego zachowanie. - Powiedział Techno i wstał z kolan. - Kilka razy przyłapałem go jak siedział w kącie pokoju po ciemku, albo zamykał się na kilka godzin w łazience. Raz nawet znalazłem pudełeczko z kolczykami. Raczej nie były dla niego...

- Czemu ja tego nie zauważyłam... - Mruknęłam i łzy po raz kolejny samoistnie leciały z moich oczu. Tommy podszedł do mnie i przytulił z całych sił.

- Csii.... Karetka już podjechała. - Mruknął a ja spojrzałam na bramę za nim. Faktycznie cały zestaw ratowników wleciał na podwórko.

- Martwy. - Stwierdził jeden z nich i popatrzył na każdego z nas. - Musimy zabrać ciało do prosektorium. Poproszę dane rodziny, będziemy się kontaktować.

- Możemy jechać z wami? - Zapytała Drista ocierając łzy.

- Niestety nie. Ludzie z prosektorium będą się z wami kontaktować. Teraz proszę zostać w domu. - Powiedziała kobieta gdy mężczyzni zabierali jego ciało. Zasłoniłam oczy dłońmi i przytuliłam się do blondyna. Drista do nas dołączyła, a Techno dał kobiecie wszystkie dane.

Gdy odjechali, zapadła cisza.

Nie wiedzieliśmy co powiedzieć, więc poprostu ruszyliśmy przed bramę, by poinformować tą dziewczynę. Jednak zanim wyszliśmy na ulicę ona przybiegła.

- Czyli nie kłamał. - Szepnęła patrząc na nas i zaniosła się łzami. - To moja wina, powinnam się zgodzić... chodził za mną od kilku tygodni.

- To nie twoja wina. - Powiedziałam i przytuliłam ją. - Był głupi że odebrał sobie życie...

10 hours later

Siedzieliśmy przed prosektorium czekając na lekarza. Twierdził że ma genialny pomysł ale musi skonsultować się z ordynatorem czy tam innym szefem. Ze mnie powoli schodziły emocje.

Techno również już się uspokoił a Drista zasnęła na jego ramieniu. Tommy siedział obok mnie i przytulał.

- Mam wieści! - Podbiegł do nas szczęśliwy młody lekarz a nasza trójka na niego spojrzała. Drista ani drgnęła. - Ordynator powiedział, że mój pomysł jest możliwy do zrealizowania.

- To może nam pan łaskawie przedstawi? - Syknął Techno a ja położyłam dłoń na jego ramię.

- Spokój Techno. Niech pan mówi.

- A więc, mamy taką nową maszynę do której wkłada się martwego pacjenta i ta maszyna może go przywrócić do życia jeśli nie ma żadnych otwartych ran. - Powiedział dumny a mnie zatkało. - A jako że wasz brat się powiesił, nie ma ran otwartych i są większe szanse że to się uda.

- A ktoś miał już tą operację?

- Właśnie nie. - Mężczyzna podrapał się po karku. - Pan Clay bedzie naszym pierwszym pacjentem tego typu, jeśli tylko się zgodzicie. Jako że jest on pełnoletni lecz martwy, a z rodzicami nie ma kontaktu, pani musi podjąć decyzję.

Spojrzałam na towarzyszy i przełknęłam ślinę.

- Zróbcie to. - Powiedziałam a mężczyzna bardzo się ucieszył. - Nie jestem pewna czy to zadziała ale.. warto spróbować.

- Super. Dobra decyzja. - Mężczyzna puścił do mnie oczko a blondyn złapał mnie za kolano by zaznaczyć że jestem "jego". - Ale tak czy siak musicie państwo iść do domu i nikomu o tym nie mówić. Jeśli to się uda, powiemy że w ostatniej chwili go uratowaliśmy. Świat nie może wiedzieć o tej maszynie... Pacjent będzie gotowy do tego zabiegu za tydzień, więc żyjcie tak jakby nic się nie stało.

- Łatwo panu mówić, ale dziękujemy - Mruknęłam wstając. - Techno weźmiesz młodą na ręce? Położymy ją z tyłu.

- Jasne. - Mruknął. - To jedziemy do domku...

Yeah, co myślicie?

DZIĘKUJĘ ZA 20 TYŚ WYŚWIETLEŃ!!<3

KOCHAM, veniie

Café ~ TommyinnitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz