*2* Jeep

133 16 4
                                    

STILES
Zapukałem do jej drzwi i gdy usłyszałem ciche „proszę" wszedłem do środka.
Zobaczyłem ją, siedzącą na łóżku. Ma lekko zaczerwienione oczy. Płakała.

- Polly, wszystko ok? - zapytałem siadając obok niej.

- Tak, w porządku. Ja po prostu nie chcę, żebyście się przeze mnie kłócili. Opowiadałeś mi o Waszej przyjaźni... Nie chcę jej zepsuć. - powiedziała powstrzymując łzy. Za wszelką cenę chce udowodnić wszystkim, że strata pamięci nie dotknęła jej w żadnym stopniu.

- Wiesz, że nie musisz udawać. Jeśli coś Cię martwi... Po prostu powiedz. Wspólnie będzie nam łatwiej. - złapałem jej dłoń i zacząłem pocierać o swoim kciukiem o jej zewnętrzna część.

- Wiem Stiles. - uśmiechnęła się. - Mam głupie pytanie.

- Podobno nie ma głupich pytań. - zaśmiałem się.

- Stiles to Twoje prawdziwe imię? Nie to, że coś jest z nim nie tak, po prostu jest takie niespotykane.

- Nie Stiles to nie jest moje prawdziwe imię. To taka ksywka.

- Dlaczego nie używasz swojego imienia?

- Jest trudne w wymowie i większość osób nie potrafi go wypowiedzieć. - spojrzała na mnie z zaciekawieniem. - Chcesz wiedzieć, jakie to imię, prawda?

- Tak. - zaśmiała się.

Kocham jej śmiech.

- Mieczysław.

- O kurcze... Faktycznie trudne. Zobacz coś nas łączy. Ja też nie używam swojego imienia.

- To prawda. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego nie lubisz swojego imienia.

- Nie wiem, dlaczego nie lubiła go dawna ja, ale teraźniejsza ja... - zaśmiała się. - Nie podoba mi się, bo wydaje się takie poważne. Nie wydaję mi się, żebym była, aż tak poważna, dlatego bardziej podoba mi się Polly.

- Czyli cała tajemnica polegała na tym.

- Słuchajcie nie chcę Wam przeszkadzać, ale chciałbym Cię przeprosić Stiles. Poniosło mnie. - powiedział Scott, gdy wszedł do pokoju brunetki.

- Rozumiem, ja też za bardzo się uniosłem.

- No, więc skoro już między Wami w porządku to możemy jechać? - rzuciła uśmiechnięta dziewczyna.

- Pewnie zanieś swoje rzeczy do Jeepa. - oznajmiłem.

- Stiles... Nie to, że jestem jakimś znawcą, czy coś, ale ten samochód wyglada jakby miał się zaraz rozpaść na części pierwsze.

- Nie jest z nim, aż tak źle.

- Nie możemy pojechać samochodem Melissy? - zapytała.

- Czy Ty sugerujesz mi, że powinienem rozstać się z moim Jeepem? - powiedziałem smutny.

- Nie... Zresztą zapomnij. Idźcie już, ja zaraz Was dołączę.

POLLY
Scott i Stiles wyszli z mojego pokoju. Wzięła walizkę oraz telefon. Chwyciłam za klamkę, ale gdy chciałam ją nacisnąć poczułam nagłe ukłucie głowy. Nie trwało ono zbyt długo, więc zbytnio się tym nie przejęłam.

Szybkim krokiem zeszłam na dół. Zajrzałam do kuchni, gdzie znalazłam Melissę, z którą się pożegnałam i obiecałam, że będę pilnować tych dwóch głupków. Kobieta uważa, że mimo utraty pamięci, wciąż jestem bardziej rozsądna niż ta dwójka. Trudno było mi się z tym nie zgodzić. Wciąż pamiętam, jak dwa tygodnie przed ukończeniem szkoły razem z nimi poszłam na posterunek policji, ponieważ tata bruneta miał do niego jakąś sprawę. Nie byłoby to wcale takie dziwne gdyby nie to, że oboje nie wiadomo, jakim cudem przykuli się kajdankami do biurka i kaloryfera.

W sumie do tej pory zastanawiam się, kiedy to zrobili, w końcu cały czas byli zajęci rozmową z szeryfem. Cóż te dwójkę czasem ciężej zrozumieć niż matematykę czy chemię.

Gdy wreszcie dotarłam do Jeepa, Stiles pomógł mi schować mój bagaż do bagażnika. Zajęłam tylne miejsce w samochodzie.

- Scott, czy Ty na pewno wszystko wziąłeś? - zapytałam.

- Tak, Polly wszystko mam.

- Jesteś pewny? - dopytałam.

- Tak... - westchnął. - Zresztą, jeśli czegoś zapomniałem, to tam gdzie jedziemy są sklepy.

- Wiesz... Ja tego nie wiem, bo nie chcieliście mi powiedzieć dokąd jedziemy.

- I dalej nie chcemy. - wtrącił syn szeryfa.

Westchnęłam. Włożyłam do uszu słuchawki, włączyłam muzykę i postanowiłam obserwować drogę. Bardzo mnie to uspokaja.

SCOTT
Jedziemy już dość długi czas, a do celu dalej zostało nam sporo kilometrów. Polly, co jakiś czas pytała nas ile jeszcze będziemy jechać i dokąd jedziemy. Odpowiadaliśmy jej jedynie na to pierwsze pytanie. Nie wiem dlaczego, ale Stiles chce ją zaskoczyć.

Każdy z nas ciężko zniósł to, że dziewczyna nas nie pamięta, jednak Stiles zdecydowanie przeżywa to najgorzej. Na początku się zamknął i to dosłownie. Zamknął się w pokoju i nie wychodził z niego przez tydzień. Chyba, że do łazienki. Jego ojciec, Lydia i ja próbowaliśmy z nim rozmawiać, jednak nic to nie dawało. Teraz nieustannie stara się pomóc mojej kuzynce odzyskać wspomnienia.

Brunetka jest dziwnie cicho. Odwróciłem się do niej, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Jak się okazało dziewczyna zasnęła.

- Myślisz, że ta podróż pomoże jej odzyskać wspomnienia? - zacząłem zrezygnowany. Szczerze straciłem już na to nadzieje.

- Mam nadzieje, ale jeśli się nie uda w końcu odnajdziemy sposób, aby wróciły. - brunet odpowiedział na moje pytanie.

- Martwię się o nią... - westchnąłem.

- Ja też, ale Deaton powiedziała, że nic jej nie będzie. - starał się mnie pocieszyć, choć dobrze wiem, że sam boi się o nią, pewnie nawet bardziej niż ja.

- Taa... - skierowałem wzrok na szybę w drzwiach samochodu i zacząłem obserwować drogę.

Mijaliśmy kolejne budynki i drzewa, kiedy usłyszałem nierównomierny oddech Polly. Natychmiast odwróciłem się w jej stronę. Dziewczyna, mimo tego, że śpi wyglada na przestraszoną. Wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał...

__________________

Drugi rozdział za nami!

Jak to czasem bywa, nadszedł czas na reklamy. Nie znienawidźcie mnie za to 😅💙

Przepraszam za jakiekolwiek błędy
Komentarze 💬 i gwiazdki ⭐️ mile widziane 🚙

Do zobaczenia niedługo 🪱✨

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz