*11* Nie moja sprawa

88 10 0
                                    

LYDIA
Gdy Polly zasnęła, położyłam ją na poduszkę. Tak bardzo jej współczuję. Tyle rzeczy się ostatnio dzieje. Najpierw Victor, potem utarta pamięci, a kiedy wreszcie jej wspomnienia wróciły dzieje się to. Czy los nie może dać jej choć chwili spokoju? Wyszliśmy po cichu z jej pokoju. Skierowaliśmy się do salonu.

- Musimy, jej pomóc. - zaczęłam.

- Wiemy to Lydia, tylko jak to zrobić. - oznajmił Scott. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Ja pójdę. - rzuciłam i ruszyłam w stronę korytarza.

Spojrzałam przez wizjer. Twarz osoby zakłócającej naszą rozmowę wydała mi się znajoma. Otworzyłam drzwi.

- Hej, zobaczyłem zapalone światło. Wprowadziłaś się tu? Kiedyś to był dom mojej przyjaciółki... Chwila, ja Cię skądś kojarzę. - powiedział.

- Jesteś kolegą Polly? - spytałam. - Pracujesz w pizzerni?

- Tak, tak to ja. - przytaknął. - Co tu robicie?

- Tak się składa, że chwilowo mieszkamy. - odparłam.

- Lydia, kto to przysz... - usłyszałam za sobą Stilesa. - A to Ty... Czego chcesz? - walnęłam go delikatnie łokciem. - To znaczy, co Cię sprowadza?

- Właściwe, to nic. Przechodziłem i zobaczyłem zapalone światło, więc pomyślałem, że ktoś nowy się tu wprowadził.

- No, jak widzisz nie. Dzięki za odwiedziny. - Stilinski chciał zamknąć drzwi, ale chłopak mu w tym przeszkodził.

- Jest Polly? - spytał.

- Dla Ciebie nie ma. - odpowiedział mój przyjaciel, na co chłopak z pizzerni uniósł brwi.

- Umm... Louis, tak? - przytaknął. - Więc Louis, mamy jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Wpadnij innym razem.

- Ok... W takim razie do zobaczenia. - powiedział i odszedł, a ja zamknęłam drzwi.

- Co to miało być? - zapytałam Stilesa.

- Nie lubię gościa. Widać, że coś kombinuje.

Westchnęłam i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie, która swoją droga jest bardzo wygodna. 

- Pójdę do sklepu, bo lodówka świeci pustkami. - oznajmił Scott znikając za drewnianą powłoką.

Stilinski zajął miejsce obok mnie. Po czym sięgnął ze stolika kawowego pilot, który umożliwił mu uruchomienie wiszącego na ścianie telewizora.

- Stiles, możemy pogadać? - zaczęłam.

- Jasne, co się dzieje Lyds?

- Nie, co z Tobą się dzieje Stiles?

- Nie rozumiem...

- Odkąd wspomnienia Polly wróciły zachowujesz się jeszcze dziwniej niż wcześniej, a już wszyscy myśleliśmy, że to niemożliwe. - wyjaśniłam. - Co jest między Wami?

- Nic. - odparł cicho.

- Jak to nic, przecież widzę, jak na siebie patrzycie...

POLLY
Obudziłam się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wciąż nie wierzę, że znowu tu jestem. Pamiętam, jak weszliśmy do tego domu po raz pierwszy, już wtedy pokochałam to miejsce.
Postanowiłam zejść na dół do kuchni, aby napić się wody. Zeszłam po schodach, przez co znalazłam się w korytarzu, gdzie były uchylone drzwi od salonu.

- Oj no przyznaj, że kochasz Polly. - usłyszałam Lydię. Chciałam iść dalej. To nie moja sprawa.

- Przyjaźnimy się od dzieciństwa. - odparł Stiles. Dobra moja ciekawość wygrała nad rozsądkiem. - To kuzynka Scotta, ja...

- Ja się o to nie pytam. - przerwała mu rudowłosa.

- No... Ja... Umm... - zaczął się jąkać.

Poczułam, jak ktoś dźga mnie palcem w plecy, przez co trochę się wystraszyłam.

- Co ty rob... - przerwałam mu zakrywając dłonią usta. Na co ten zdziwił się, a ja kiwnęłam głową w stronę salonu i pokazałam mu, że ma być cicho.

- No dalej Stiles. - ponagliła go banshee.

- Zależy mi na niej, jak na nikim innym. - powiedział. Na chwile odcięło mnie od rzeczywistości, przez co prawie wpadłam na drzwi, ale w ostatniej chwili mój kuzyn zdążył mnie złapać.

- Słyszałaś to?

- Leć na górę. - szepnął do mnie Alfa. Zrobiłam tak, jak mi kazał. Nie rozumiałam, co chciał tym zdziałać.

- Wróciłem! - krzyknął.

- Cicho, obudzisz Polly. - zbeształ go Stilinski. W tym momencie postanowiłam zejść na dół.

- Nie obudzi mnie, bo już nie śpię. - oznajmiłam z uśmiechem, brunet zawtórował mi.

Wszyscy udaliśmy się do kuchni. To chyba moje drugie ulubione pomieszczenie w tym domu. Pierwszym oczywiście jest mój pokój z pięknym krajobrazem włoskiej Vernazzy na ścianie. Kuchnia urządzona jest w stylu mojej mamy. Szare szafki z błyszczącym wykończeniem oraz idealnie do nich pasujące drewniane dodatki. Wszystkie nie zbędne urządzenia kuchenne, takie jak lodówka czy piekarnik są natomiast w srebrnym kolorze. Cóż Agatha kochała takie kolory, a z racji, że w kuchni to ona spędzała najwięcej czasu wspólnie ustaliliśmy, że powinna urządzić pomieszczenie po swojemu.

Nalałam do szklanki wody, po czym upiłam z niej trochę, bacznie przyglądając się poczynaniom moich przyjaciół.

Scott położył na blacie 2 ogromne torby, następnie wyjmując z nich zakupione produkty. Natomiast Lydia i Stiles obserwowali Go z uwagą podobnie, jak ja.
Mój kuzyn wyciągał kolejne produkty, chowając do lodówki te, które należy przechowywać w chłodnej temperaturze.

- Polly? - zaczął Alfa. - Pomożesz mi pochować resztę, ja nie wiem, gdzie co powinno się znajdować.

- Schowaj tak, jak uważasz... Nikt nie będzie się gniewał. - uśmiechnęłam się smutno. Gdyby moja mama żyła, wszystko musiałoby być poukładane zgodnie ze schematem ustalonym właśnie przez nią. Nikt oprócz mnie i jej nie potrafił go zapamiętać. Nawet Richard chował, niektóre rzeczy nie tam gdzie trzeba.

- No tak... - chłopak też posmutniał i zaczął wrzucać resztę zakupów do szafek.

- Więc, skoro zrobiłeś tak wielkie zakupy, to na ile tutaj zostajemy? - zapytałam.

- Właściwie mieliśmy zostać tu dopóki nie odzyskasz wspomnień... - oznajmił Scott

- Ale skoro wróciły tak szybko, a są wakacje, to chyba możemy tu chwile zostać, co nie? - dokończył za niego Stiles.

- Tak! Tak! Oczywiście, że tak! - zaczęłam skakać z radości, po chwili przytulając bruneta, jednak szybko się otrząsnęłam i odsunęłam od chłopaka. - To znaczy, jasne. - powiedziałam spokojniej, na co oni wybuchnęli nie opanowanym śmiechem.

__________________

Czy dłuższy pobyt w Waszyngtonie to dobry pomysł, co może się wydarzyć? 🤫🤷‍♀️🤭

Przepraszam za jakiekolwiek błędy
Komentarze 💬 i gwiazdki ⭐️ mile widziane 🚙

Następny rozdział o 22 💃🕺🎆

Do zobaczenia ✨🪱

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz