*19* Nie zwariowałam

74 8 0
                                    

STILES
- Mama... - powiedziała cicho dziewczyna, podnosząc się z podłogi.- Gdzie jest moja mama?

Wyglądała na wystraszoną, wręcz przerażoną. Na szczęście jej oczy wróciły do normy. Znowu były idealnie brązowe.

- Gdzie jest mama? - spojrzała na Rafaela. - Wujku, gdzie jest moja mama?

- Skarbie... - zaczął niepewnie.

Wszyscy patrzyliśmy na nią trochę, jak na zagubione dziecko w supermarkecie. Chciałem do niej podejść, ale wciąż czułem się słaby, a przed moimi oczami nadal pojawiały się mroczki.

- Polly, przecież dobrze wiesz, że Agatha zginęła w wypadku... - dokończyła za niego Melissa.

- Nie! - wrzasnęła, przez co wszyscy nieco się wystraszyłyśmy. - Widziałam ją! Widziałam ją w tym cholernym korytarzu! - rozejrzała się po nas, a jej wzrok zatrzymał się na mnie. - Ty! Byłeś tam! Powiedz im wszystkim! Powiedz, że ją widziałeś!

- Polly, ja...

- Powiedz im! - podeszła do mnie i zaczęła szarpać mnie za koszulkę.

- Polly!

- Polly, uspokój się! - krzyknęła Lydia, a Scott starał się ją ode mnie odciągnąć. Ma całkiem sporo siły.

- Polly! - wrzasnął Scott.

Dziewczyna nagle przestała się wyrywać i jej wzrok wędrował między mną, a jej kuzynem. Widziałem łzy w jej oczach. Westchnęła cicho i szybkim krokiem udała się na górę.
Wstaje nie myśląc o niczym innym niż o brunetce, która zawładnęła moim sercem już dawno temu. Świat nagle zaczął wirować wokół mnie, a przed oczami znowu zaczęły pojawić się plamy. Poczułem silne ramiona na swoich barkach, a po chwili znów siedziałem na sofie.

- Ty lepiej usiądź, stary. - oznajmił Alfa.

- Dobra, ktoś mi powie co to było? - pyta Louis, a my patrzymy na niego ze zdziwieniem. - Jak to się stało, że Pauline nikogo nie słuchała, nawet więzi, a kiedy nagle ty - wskazuje na mojego przyjaciela. - krzyczysz nagle magicznie się uspokaja. Nie, żebym nie rozumiał magii, czy coś, ale nigdy nie spotkałem się z takim czymś.

- Jest częścią watahy... - rzuciła Lydia. - Scott jest alfą.

- Polly nie jest taka, jak Scott. - zauważa.

- Ale jest częścią watahy. - oznajmia kuzyn brunetki. - Pójdę z nią porozmawiać.

POLLY
Usiadłam na parapecie, zaczęłam wpatrywać się w idealnie zadbany ogród. Precyzyjnie przycięty żywopłot, piękne żółte forsycje oraz inne kwiat, które uwielbiała moja mama. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odezwałam się słowem, nie mam zamiaru z nikim rozmawiać. Widzą we mnie stukniętą pół banshee,pół czarownice, a ja wiem co widziałam.
Po chwili znów ktoś zapukał do drzwi, lecz tym razem usłyszałam też dźwięk otwieranych drzwi. Skupiłam swój wzrok na idealnie żółtych płatkach forsycji. Gdyby tylko mama je widziała... Byłaby zachwycona. Zawsze kochała kwiaty. 

- Polly? Mogę wejść? - usłyszałam niepewny głos mojego kuzyna.

-Jak chcesz... - wzdycham, wciąż skupiając się na widoku za oknem.

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz