*20* Błagam

76 10 0
                                    

POLLY
- Kochanie... - tak przyjemny głos.

- Słonko... - silniejszy, niższy ton głosu, lecz wciąż kojący dla uszu.

- Skarbie... - idealnie melodyjny dźwięk.

- Polly! - wrzask taty. Przerażający ból w skroni. - Musisz to skończyć. -

- Od ciebie się zaczęło... - ten okropny, lekko zachrypnięty głos. Victor.

- Na tobie musi się zakończyć, kochanie...- miły i ciepły głos mamy.

Nagły błysk, a potem już tylko ciemność.

Z przerażeniem rozglądałam się po pomieszczeniu. Wszystko było tak, jak zawsze. No może po za jednym.

- Polly, coś się stało? - zapytał porannym głosem Stilinski. - Wszystko w porządku?

Kiwnęłam głową i z powrotem położyłam się na łóżku. Odwróciłam głowę w stronę bruneta, a na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.

- Dziękuje... - rzuciłam i przytuliłam się do niego. Nasze ciała współgrały ze sobą zupełnie tak, jakby były stworzone dla siebie.

- Za co? - zdziwił się, zaciskając swoje ramiona mocniej wokół mnie.

- Za wszystko.

***

Ponownie znalazłam się w pracowni Victora razem z Lydią, Scottem, Stilesem i Louisem. Reszta po moich kilku godzinnych zapewnieniach wróciła do Beacon Hills. Oczywiście na początku, w ogóle nie chcieli o tym słuchać.

STILES
Siedzieliśmy w pracowni już dobre trzy godziny. Louis wciąż pomagał Polly w okiełznaniu jej mocy. Jak się okazało Polly podświadomie ukryła swoje moce w strachu o nas.

- Chcecie coś do picia lub jedzenia? - pyta rudowłosa.

- Właściwie to mam ochotę na coś słodkiego. - oznajmiła z uśmiechem brunetka.

- W takim razie pójdę do sklepu. Mogą być te ciastka, które jadłyśmy ostatnio? - Pauline w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową. - A wy coś chcecie. - kręcę głową.

- Pójdę z tobą. - rzucił Scott.

Tak o to zostałem sam z dwójką czarodziei. Zmęczenie dawało się we znaki. Coraz bardziej chciałem iść spać. Oczy robiły się coraz cięższe, ale wtedy zauważyłem, że Polly tak, jakby się zawiesiła.

- Polly? Wszystko dobrze? - zapytałem zmartwiony, a ona jakby została wyrwana z transu.

- Tak jest świetnie.

- Jesteś pewna?

- Tak, Stiles jestem pewna.

Ułożyłem się wygodniej na kanapie i czujnie obserwowałem ich poczynania. Polly wydaje się być nieobecna. Mam przeczucie, że coś się stało.

***

Następnego dnia obudziłem się i zszedłem na dół. W kuchni zastałem Scotta przygotowującego jajecznicę, natomiast w salonie siedziała rudowłosa banshee.

- Polly jeszcze śpi? - zapytałem.

- Skoro jej tu nie ma to raczej tak. - powiedziała Lydia.

- Dziwne, jest już prawie jedenasta. Zazwyczaj już nie śpi o tej godzinie.

- Masz racje, pójdę zobaczyć co z nią. - oznajmił jej kuzyn.

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz