*16* Obiecałeś

78 10 6
                                    

POLLY
Długi biały i jasny korytarz, pełen drzwi. W oddali widzę dwie postaci ubrane w biel, jednak są zbyt daleko, abym mogła je rozpoznać. Nagle przed moimi oczami pojawia się on... Ubrany, jak zwykle w ciemny długim do ziemi płaszcz.

Ze snu wyrwały mnie krzyki dochodzące z parteru. Widząc widok za oknem wiem, że jest dość wcześnie. Kto jest tak mądry i wrzeszczy z samego rana. Wstaję z łóżka i zakładam na siebie ogromną bluzę, która kiedyś należała do mojego taty... to znaczy Richarda. Zeszłam na dół i zobaczyłam coś czego bym się teraz nie spodziewała.

- Louis? Co Ty tu robisz? - spytałam widząc siedzącego na kanapie chłopaka i stojącego obok niego Stilesa, który patrzył na niego srogą miną. Jestem pewna, że to właśnie brunet darł się tak głośno, jak tylko potrafił.

- Przyszedłem, aby zabrać Was do pracowni, ale Twoja więź stara się mi to utrudnić. - nie mówiłam?

- Stiles? - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Chciał Cię obudzić. - oznajmił syn szeryfa, a ja w myślach uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.

- Nieważne... - westchnęłam. - Scott i Lydia już wstali?

- Tak. Lydia jest w łazience, a Scott poszedł po świeże pieczywo.

- Dobra, w takim razie zjemy śniadanie i pojedziemy.

- A on? - zdziwił się mój przyjaciel.

- Co on? - zapytałam równie zdziwiona.

- Ma tu zostać?

- Nie Stiles. Oczywiście, że nie. Ma poczekać na dworze. - zauważyłam uśmiech na twarzy bruneta. - Jasne, że ma tu zostać.

Po chwili do domu wrócił mój kuzyn, a Lydia zeszła do nas. Szybko zjedliśmy śniadanie. Po czym pojechaliśmy do pracowni Victora. Usiadłam na tym niewiarygodnie niewygodnym krześle. Moi przyjaciele zajęli te same miejsca, co wczorajszego wieczoru. Louis natomiast stanął obok podniszczonego, dębowego stołu.

- Może wreszcie zaczniesz, coś robić? - warknął Stilinski.

- Masz, jakiś problem? Może sam odzyskaj moce Polly? A no tak, nie potrafisz tego zrobić. - podszedł do niego czarodziej. Zauważyłam złości i gniew w Jego niebieskich tęczówkach.

Stanęłam pomiędzy nimi. Blokując tym samym drogę Louisa.

- Spokój! A Ty... - spojrzałam na mojego byłego przyjaciela. - Jeśli chcesz abym Ci zaufała. Musisz obiecać, że nie zrobisz krzywdy żadnemu z nich. - oznajmiłam stanowczym głosem. Chłopak zgodził się ruchem głowy. Usłyszałam cichy śmiech za plecami. - Czego się śmiejesz? Ciebie też się to tyczy Stiles. Nie musisz być uszczypliwy. - Jego mina zrzedła. - Więc co powinnam zrobić, aby odzyskać moce?

- Całość tkwi w tym, że Twoje moce nie zniknęły. Nie wiem, jak wcześniej tego nie wyczułem, ale Twoje moce wciąż w Tobie tkwią.

- Co? - zdziwiłam się.

- Są ledwo wyczuwalne, pewnie dlatego ich nie wyczułem.

- Ale jak to możliwe, że dalej je mam, przecież...

- Widocznie Twoja podświadomość je ukryła. Nie wiem, co było tego powodem, ale najważniejsze jest to, że dalej je masz.

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz