*4* Realistyczny

113 14 0
                                    

POLLY
- Czyli nie jesteś na mnie zły? -  Stiles odsunął się ode mnie i spojrzał swoimi brązowymi oczami na mnie.

- Zły na Ciebie? Nigdy! - w Jego głosie słyszałam oburzenie tym, że w ogóle mogłam tak pomyśleć.

- Czyli... Przyjaciele? Tak jak dawniej? Nic się nie zmieniło?

- Oczywiście... - powiedział i otarł łzy z mojej twarzy, a ja uśmiechnęłam się do niego. - Chodź idziemy do reszty.

Stilinski złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę naszych przyjaciół.

***

- Nie, nic nie jest w porządku. - słowa mojego kuzyna przyprawiły mnie o dreszcze. Nie miałam zielonego pojęcia, co jest powodem jego zmartwień.

- Usiądź Polly... - oznajmił mi Stiles. Wiedział, o co chodzi? - Musimy Ci coś powiedzieć. - Wiedział. Teraz miałam pewność. Zrobiłam tak,  jak mi kazał. Usiadłam na ławce, która znajdowała się obok nas.

- Dżdżownico, ja nawet nie wiem jak mam Ci to powiedzieć... - Spojrzałam na niego, a moje serce przyśpieszyło.

- Po prostu mów... Przeżyłam wiadomość o śmierci rodziców, nic gorszego mi nie powiesz. - rzuciłam.

- W tym leży problem... - dołączył się Isaac. Jego słowa sprawiły, że jeszcze bardziej nie rozumiałam, co się dzieje.

- Tak właściwie... - zaczął mój kuzyn, ale nie dokończył. Zapanowała cisza.

- Powiedzcie mi, o co chodzi, bo zaraz przez Was zwariuję! - mój głos drżał, a ciało się trzęsło.

- Polly, wiemy kim jesteś, ale to oznacza, że Agatha i Richard nie byli twoimi rodzicami. - powiedział na jednym wdechu Scott.

Obudziłam się spocona i nieco przyspieszonym tętnem. Rozejrzałam się dookoła siebie, dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w pokoju hotelowym. No tak, przecież razem z chłopakami jesteśmy w Waszyngtonie.

Założyłam kapcie na nogi i okryłam się kocem. Opuściłam mój tymczasowy pokój, zamykając go i bez pukania weszłam do pomieszczenia naprzeciwko. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to Stilinski śpiący na ziemi oraz Scott na fotelu. Melissa miała rację ta dwójka razem to zdecydowanie dziwne, ale kochane połączenie.

Już chciałam wyjść, ale usłyszałam głos syna szeryfa.

- Polly, co Ty tu robisz? - mówił wstając z ziemi. - Coś się stało?

- Nie, wszy...

- Ok, więc opowiadaj. - przerwał mi.

- Przecież powiedziałam, że wszystko dobrze.

- Znam Cię i wiem, że jeśli tak mówisz, to znaczy, że coś się wydarzyło, więc nie kombinuj i opowiadaj co się dzieje.

- No dobrze, ale chodźmy do mnie, nie chcę obudzić Scotta. - oznajmiłam.

Po cichu opuściliśmy pokój chłopaków. Za pomocą klucza odtworzyłam drzwi i weszłam do środka, a brunet zaraz za mną. Usiadłam na łóżko. Chłopak zajął miejsce obok mnie.

- Więc słucham? - przerwał niezręczna ciszę.

- Miałam sen... Wiem duży problem, ale chodzi mi o to, że ten sen był naprawdę dziwny. Był taki realistyczny.

- Co masz na myśli mówiąc realistyczny?

- Mam wrażenie, że to przeżyłam... Stiles, a co jeśli to moje wspomnienie? - spojrzałam na niego z nadzieją.

- Opowiedz mi o tym.

- Byłeś tam Ty, Scott i reszta waszych... znaczy naszych przyjaciół. Byliśmy chyba w szkole.

- W szkole?

- Tak, w Beacon Hills High School. W głowie utknęło mi jedno zdanie... Polly wiemy kim jesteś, ale... Ale to oznacza, że Agatha i Richard nie byli twoimi rodzicami. - spojrzałam na niego, wydał się zdziwiony. - Nie zdziwiłam się tym, że to nie oni byli moimi rodzicami, bo mówiliście mi, że jestem adoptowana... Tylko nie rozumiem tego, że wiecie kim jestem.

Jego mina ze zdziwionej i zszokowanej zmieniła się na przerażoną.

- Stiles? Czy to się naprawdę wydarzyło? - złapałam jego dłoń.

- Ja... Um... - zaczął się jąkać.

- Polly... Oh, przepraszam nie chciałem wam przeszkodzić. - powiedział Scott wchodząc do mojego pokoju.

- Nic się nie stało. Co chciałeś mi powiedzieć?

- Za półtorej godziny wychodzimy, więc bądź gotowa. - oznajmił. - Stiles, możesz mi pomóc znaleźć... klucz od pokoju.

- Tak... Pewnie. - wybiegli zostawiając mnie samą w pomieszczeniu.

Chwile próbowałam zrozumieć to, co właśnie się stało, ale postanowiłam się tym nie zamartwiać.

Wyciągnęłam z walizki jeansowe ogrodniczki, lekki, biały oversizowy sweterek z lekkim golfem oraz czarny pasek. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic a następnie umyłam zęby. Przebrałam się w przygotowane ubrania. Dziś postanowiłam zrobić sobie delikatny makijaż.

Rozprowadziłam na twarzy korektor, który następnie przypudrowałam. Sięgnęłam po maskarę, aby przeczesać nią swoje rzęsy. Dokładnie przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze, kiedy oprócz siebie zobaczyłam sylwetkę mężczyzny, który wydał mi się dziwnie znajomy.

Odwróciłam się, lecz mężczyzny nie było. Z powrotem skierowałam wzrok do lustra, gdzie także nie zauważyłam tajemniczej postaci.

Dokończyłam tuszować rzęsy, po czym wyszłam z hotelowej łazienki do pokoju, gdzie już czekali na mnie chłopcy, których wzrok momentalnie skierował się w moją stronę.

- Gotowa? - zapytał Stiles, na co ja ochoczo pokiwałam głową.

Opuściliśmy hotel, uprzednio zamykając mój tymczasowy pokój na klucz. Wsiedliśmy do samochodu bruneta. Oczywiście ja zajęłam tylne miejsce. Chłopak odpalił silnik oraz uruchomił w telefonie GPS. Dzięki czemu dowiedziałam się, że jedziemy do Washington High School.

Nie ma, jak to jechać do szkoły w wakacje! Jej!

- Skręć w lewo. - odezwał się telefon syna szeryfa.

- Stary! To jest prawo! - wrzasnął mój kuzyn.

- Co? - zdziwił się jego przyjaciel - Przecież GPS kazał mi jechać w prawo, więc nie wiem, jaki widzisz problem!

- Stiles... - odezwałam się. - GPS kazał ci skręcić w lewo. - powiedziałam przez śmiech.

Tak właśnie mijała nam droga do celu. Brunet, kilka razy pomylił lewo z prawem, lub zamiast jechać prosto, skręcał. Na początku mnie to śmieszyło, ale kiedy droga z piętnastu minut przedłużyła się do trzydziestu, zaczęło mnie to denerwować. Jednak mimo wszystko moje myśli wciąż krążyły wokół jednego. Czy mój sen na pewno był tylko snem?

_________________

Zmieniłam okładkę, mam nadzieje, że Wam się podoba ☺️💕

Przepraszam za jakiekolwiek błędy
Komentarze 💬 i gwiazdki ⭐️ mile widziane 🚙

Do zobaczenia niedługo 🪱✨

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz