POLLY
Stoję przed drzwiami pizzerni, w której pracuje Louis. Wiem, że podejmuję ryzyko zgadzając się na Jego pomoc, ale z drugiej strony wolę mieć Go blisko siebie, aby wiedzieć, co knuje. Nie wiem, czy to możliwe, aby współpracował z moim ojcem. Nasuwa mi się pytanie, czy to dzięki niemu Victor mnie odnalazł, przed śmiercią moich rodziców?Przełknęłam ślinę i pchnęłam przeszklone drzwi budynku. Od zapachu pieczonego sera, trochę zgłodniałam, ale nie po to tu jestem. Podchodzę do baru i dzwonię małym dzwoneczkiem, a po chwili z kuchni wyłania się niebieskooki brunet.
- Witaj, Polly. Co podać?
- Nie przyszłam tutaj nic jeść. Byłam w Twoim nowym mieszkaniu, ale Cię tam nie było, więc pomyślałam, że Cię tu znajdę.
- Jak widać nie myliłaś się. W takim razie czego potrzebujesz?
- Zgadzam się. - wyłupił oczy i jestem pewna, że gdyby coś pił lub jadł to by się zakrztusił.
- Czekaj, czy ja dobrze rozumiem? Chcesz, abym pomógł Ci odzyskać moce? - ściszył głos przy końcu swojej wypowiedzi.
- Nie, na to żeby wystrzelić Cię w kosmos. - odparłam, przewracając oczami.
- Nic się nie zmieniłaś, sarkazm dalej płynie w Twoich żyłach. - zaśmiał się. - Przyjadę po pracy.
- Będę czekać. - powiedziałam oschle.
- Do zobaczenia Polly. - pożegnał mnie tym swoim uśmieszkiem, który kiedyś wydał mi się taki niewinny.
Opuściłam pizzernię i wróciłam do domu, gdzie od razu przy wejściu napadł na mnie Stiles.
- O mamo, Polly jesteś cała? - zaczął mnie oglądać z każdej strony. - Ten psychol nic Ci nie zrobił? Dobrze się czujesz? Nic Cię nie boli?
- Hej Stiles, Ciebie też miło widzieć. - przerywam jego wywiad.
- Co Ci powiedział? - zapytał mój kuzyn, opierając się o futrynę.
- Przyjedzie po mnie po pracy. - oznajmiłam ściągając buty.
- Żartujesz sobie? Nie pozwolę... To znaczy nie pozwolimy, abyś pojechała sama z tym... - zaczął szukać odpowiedniego określenia, jednak widząc mój wzrok z rezygnował. - Z nim.
- Po pierwsze nie powiedział, że mam jechać sama. Po drugie nawet jeśli będę musiała pojechać bez Was, muszę to zrobić. Nie mamy innego wyjścia!
Udałam się do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Rozumiem Jego zmartwienie, sama cholernie się boję. Nie mam mocy, nie będę wstanie się przed nim obronić, ale nie pozwolę na to, aby cokolwiek im się stało. Moje przemyślenia przerwało delikatne pukanie do drzwi, które po chwili się uchyliły.
- Mogę wejść? - spytała łagodnie Lydia, wychylając głowę zza drewnianej powłoki.
Otworzyłam usta, jednak nie zdołałam wydusić z siebie żadnego słowa. Skinęłam głową, a moja rudowłosa przyjaciółka weszła do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Chcesz porozmawiać?
Spuściłam wzrok i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Chwile później poczułam, jak materac lekko się ugina.
- Polly, co się dzieje? - wciąż nie obdarzyłam banshee spojrzeniem. - Polly!
- To wszystko moja wina... - załkałam.
- Wcale nie, Polly dlaczego tak mówisz?
- Nie powinnam się wtedy obudzić... Przyciągam do Was problemy niczym magnes.
- Nie waż się tak więcej mówić. - podniosła mój podbródek, tak abym musiała na nią patrzeć. - Polly, jesteś dla nas ważna, dla nas wszystkich. Nie jesteś tylko kuzynką Scotta, czy naszą przyjaciółką... Jesteś częścią naszej nietypowej watahy. Jesteś częścią nas. - zauważyłam łzy w jej oczach. - Nigdy więcej nie mów tak o sobie.
- Tyle, że to wszystko prawda. Gdyby nie ja Victor nigdy by Was nie znalazł i nie miałby możliwości Was zniszczyć. Gdyby nie ja i moja cholerna utrata wspomnień nie przyjechalibyście tu, a Louis nic by Wam nie zrobił. - oznajmiłam wciąż płacząc. - Jeśli Victor ma plan „B" muszę Go powstrzymać za wszelką cenę, nie pozwolę, aby przeze mnie coś Wam się stało.
SCOTT
Stiles doprowadza mnie do szału. Dosłownie. Jego ciągłe pytanie są nie do wytrzymania.- Proszę Cię powiedz mi, o czym rozmawiają. - i znowu...
- Nie. Ile razy mam Ci mówić, że nie będę ich podsłuchiwał?
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, ja się tylko o nią martwię. Ten gościu jest nieobliczalny. Naprawdę chcesz ją puścić tam samą?
- Stiles, doskonale wiesz, że nie chcę... Ale Polly wie, co robi. - przynajmniej miałem taką nadzieję.
- Dobra niech Ci będzie, a teraz powiedz mi o czym rozm... - dzwonek do drzwi przerwał moje męki.
Wstałem z sofy, jak poparzony i szybkim krokiem udałem się w stronę korytarza. Chwyciłem za klamkę, otwierając ciemne, wejściowe drzwi. Moim oczom ukazał się Louis... Jego mina zmieniła się momentalnie, gdy zobaczył, że to ja mu otworzyłem.
- Też miło Cię widzieć. - uśmiechnąłem się krzywo.
- Już idę! - usłyszałem wrzask brunetki, a po chwili dźwięk skrzypiącej podłogi. - Ubieram buty i jestem gotowa.
- Na co czekają Twoi przyjaciele? - zapytał poirytowany.
- Nie mam pojęcia, mówiłam im, że nie mogą jechać...
- Wręcz przeciwnie oni muszą jechać razem z nami. - spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem. To znaczy większość z nas, Na twarzy Stilesa zagościła mieszanina złości z ulgą.
__________________
Hejka! 👋 Wiem dawno nie było rozdziału, ale to dlatego, że się rozchorowałam i pierwszy raz odkąd piszę o przygodach Polly straciłam wenę i jakiekolwiek pomysły na dalsze losy bohaterów.
Ten rozdział pisałam ponad tydzień i dalej nie jestem zadowolona z efektów 😞 ale z drugiej strony nie chcę zastawiać Was bez niczego.
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział, zaczęłam już jego pisanie, ale nie idzie mi to najlepiej. Mam nadzieje, że zrozumiecie, bo nie chcę też zmuszać się do pisania kolejnych rozdziałów i dodawać ich na siłę. 🙏💖✨Przepraszam za jakiekolwiek błędy✨
Komentarze 💬 i gwiazdki ⭐️ mile widziane 🚙Widzieliście już informację o TEEN WOLF MOVIE? Jak wasze wrażenia? Ja osobiście nie mogę się doczekać, a oglądając zapowiedź płakałam jak dziecko🙈💝
Do zobaczenia niedługo (mam taka nadzieje) ✨🪱
CZYTASZ
Crazy world - the adventures of Polly
Hombres LoboTHE ADVENTURES OF POLLY #2 Czy utrata pamięci może wywrócić nasze życie do góry nogami? Jak radzi sobie z nią Polly? Co jeszcze szykuje dla niej los? Jak wiele przeszkód napotka na swojej drodze do szczęścia? ⚠️ Aby lepiej zrozumieć treść, przeczyt...