*3* Deaton mówił...

129 14 2
                                    

SCOTT
Usłyszałem przeraźliwy krzyk. Myślałem, że już nigdy go nie usłyszę. Stiles zatrzymał samochód na poboczu. Szybko wysiedliśmy i udaliśmy się do tylu. Polly patrzyła na nas nieobecnym wzrokiem.

- Polly? - zaczął syn szeryfa. - Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?

Mimo jego pytań, dziewczyna wciąż patrzyła na nas zdezorientowanym wzrokiem, takim samym, jak wtedy gdy straciła pamięć. Oby tylko to samo nie stało się tym razem.

- Polly... Czy wszy...

- Tak Stiles, nic mi nie jest. - odpowiedziała. - Dlaczego stoimy? Jesteśmy już?

Chwila, co? Ona nie wie, co się stało?

- Nie jeszcze zostało nam kilkadziesiąt kilometrów.

- To dlaczego stoimy? - ponowiła pytanie.

- Stoimy, ponieważ... - zaczął brunet.

- Źle się poczułem. - dokończyłem za niego.

- Co? Scott, dlaczego? - zapytała zmartwiona.

- Zakręciło mi się w głowie, ale już wszystko dobrze.

- Na pewno? - w odpowiedzi pokiwałem twierdząco głową, zauważyłem na sobie wzrok Stilesa.

- Zaraz pojedziemy, tylko sprawdzimy jeszcze olej, ok?

- Pewnie. - uśmiechnęła się.

Zamknąłem drzwi od samochodu podobnie, jak Stiles i od razu ruszyliśmy w stronę maski Jeepa. Otworzyliśmy ją, aby moja kuzynka nie nabrała podejrzeń.

- Co to miało być? - zaczął.

- Nie mam zielonego pojęcia. 

- Nic nie rozumiem. Deaton wyraźnie mówił, że rzucając to zaklęcie straciła całą moc. Zarówno czarownicy, jak i banshee, a teraz nagle krzyczy?

- Sam tego nie rozumiem, ale myśle, że będziemy potrzebować pomocy. - oznajmiłem.

- Kogo masz na myśli? - zapytał, gdy usłyszałem dzwonek mojego telefonu.

Zaraz potem zauważyłem Polly wysiadającą z pojazdu. Podeszła do nas.

- Umm... Twój telefon dzwonił.

- Oo... Dziękuję.

- To co? Jak z olejem? - zapytała.

- Z jakim olejem? - zdziwił się Stiles, a ja delikatnie go szturchnąłem. - A no tak... Wszystko okej, już możemy jechać.

- Ok. - przeciągnęła i wsiadła z powrotem do samochodu. Chyba nie do końca uwierzyła.

Spiorunowałem bruneta wzrokiem, po czym tak samo, jak Polly wsiadłem do Jeepa. Stiles zamknął maskę auta i po chwili do nas dołączył. Odpalił silnik i pojechał dalej. Sięgnąłem telefon i sprawdziłem kto do mnie dzwonił. Lydia. Postanowiłem do niej oddzwonić.

- Lyds... - zacząłem.

- Scott! - Wrzasnęła. - O mój... Wszystko dobrze, nic Wam nie jest? Tak się martwiłam, jeszcze nie odebrałeś telefonu.

- O czym Ty mówisz?

- Jak to o czym? Słyszałam... Polly.

- Co, jak to? - zdziwiłem się.

- Słyszałam jej krzyk. Nie wiem, jak to możliwe, w końcu Deaton mówił, że straciła całą moc, ale musisz mi uwierzyć. Scott, ja naprawdę ją słyszałam.

- Wierzę Ci, bardziej niż myślisz...

- Co masz na myśli? - zapytała, a ja odwróciłem głowę w stronę brunetki. Nie śpi.

- Później Ci wszystko wyjaśnię. Muszę kończyć. Zadzwonię, jak będziemy na miejscu.

Po kilku następnych godzinach w samochodzie, w końcu minęliśmy znak z napisem Waszyngton. Teraz wiedziałem, że nasz cel jest naprawdę blisko.

Wreszcie znaleźliśmy się od naszym hotelem. Mój przyjaciel zaparkował samochód na parking.

- Więc... Jechaliśmy tyle godzin, aby podziwiać stolice? - zapytała Polly, gdy wyciągaliśmy nasze walizki z bagażnika.

- Dalej nic? Naprawdę? - spytał ze smutnym wzrokiem brunet.

- Czyli powinnam coś pamiętać... - westchnęła.

- Tak, jak Ci opowiadaliśmy kiedyś mieszkałaś kilka domów ode mnie. Pewnego dnia razem z rodzicami przeprowadziłaś się, ponieważ wujek dostał tu lepsza ofertę pracy.

- To tutaj się przeprowadziłam, prawda?

- Tak, ale nie przejmuj się... Dopiero zobaczyłaś hotel. - zaśmiałem się. - Może później coś sobie przypomnisz.

Weszliśmy do holu. Stilinski odebrał klucze od pokoi. Ja i Stiles w jednym, a Polly w drugim.

Odłożyliśmy swoje bagaże w pokoju i razem z synem szeryfa poszliśmy do pokoju mojej kuzynki.

- Dzisiaj, nie będziemy raczej nigdzie wychodzić, bo wszyscy pewnie jesteśmy zmęczeni podróżą, więc jakbyś czegoś potrzebowała, to będziemy w pokoju. - oznajmiłem, kiedy weszliśmy do pokoju brunetki.

- Scott... - westchnęła. - Co, jeśli nigdy sobie nie przypomnę? Jeśli żadne wspomnienia nie wrócą?

- Hej, nie przejmuj się. - usiadłem obok niej na łóżku. - To nic nie zmieni. Zawsze będziesz naszą Polly.

- Ale ja... Wiem, że dla Was nie wiele się zmieni, ale ja czuję się zupełnie obco. Znaczy wiem minęło już tyle czasu i ufam Wam naprawdę, ale wciąż czuję się dziwnie.

- Rozumiem Cię, ale pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć w każdej sytuacji, prawda? - spojrzałem na Stilesa.

- Jasne, że tak. - powiedział ścierając łzę z policzka.

- Dziękuję. - przytuliła mnie. - za wszystko. - dodała szeptem. I

Wtedy zrozumiałem, że nie mogę tracić nadzieji. Ona zrobiła to dla nas. Dla nas poświęciła wszystko. To moja mała dżdżownica...

- Odpocznij... - powiedziałem, kiedy oderwaliśmy się od siebie.

__________________

Czy moc Polly, aby na pewno zniknęła? 🤔

Chcielibyście pytania do bohaterów? 🤪🤓

Tak z innej beczki, widzieliście blond Dylana? Co sądzicie o Jego nowym wcieleniu?

Przepraszam za jakiekolwiek błędy
Komentarze 💬 i gwiazdki ⭐️ mile widziane 🚙

Do zobaczenia niedługo 🪱✨

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz