*7* Pokój

113 10 2
                                    

POLLY
Patrzyłam na nich z niedowierzaniem.

- Więc chcecie mi wmówić, że przed utratą pamięci byłam jakąś magiczną bronią, która miała zniszczyć zmiennokształtnych, a wilkołaki naprawdę istnieją. Stiles był moją więzią, cokolwiek to znaczy. Mój biologiczny ojciec jest szalonym czarodziejem, ale już nikomu nie zagraża, bo ja zamknęłam go w jakimś magicznym więzieniu dla zdesperowanych i niezrównoważonych psychopatów?

- Dokładnie tak. - oznajmił Scott.

-Żarty sobie robicie? Jeśli nie chcecie mi mówić prawdy, to tego nie róbcie. Nie chcę Was do tego zmuszać, chociaż uważam, że prawda mi się należy, ale proszę nie próbujcie zamydlić mi oczu, tak bezsensownymi bajeczkami o ludziach zmieniających się wilki. Może po prostu oglądacie za dużo fantasy?

- Nie Polly. Wszystko, co Ci powiedzieliśmy to prawda. - odezwał się Stiles.

- Naprawdę nie wiem, dlaczego nie chciałeś powiedzieć mi o tym, co nas łączyło, ale nie wciskajcie mi takiej ściemy. - podeszłam do drzwi i już chciałam je otworzyć, gdy poczułam rękę na moim ramieniu.

Spojrzałam na moje ramie i zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam. Rękę z przerażającymi i ostrymi jak brzytwa pazurami. Przełknęłam ślinę. Odwróciłam się z zamkniętymi oczami i ściśniętymi wargami.

- Otwórz oczy. - powiedział Scott.

Powoli zaczęłam rozluźniać powieki. Jedna część mnie bała się spojrzeć, ale druga chciała dowiedzieć się, co tak naprawdę się dzieje i o co w tym wszystkim chodzi.

Gdy w końcu otworzyłam oczy, przeraziłam się. Cofnęłam się, przez co oparłam się plecami o drzwi. Oddech przyspieszył mi do takiego tępa, że nawet nie wiedziałam o tym, że można tak szybko oddychać. Mój kuzyn wyglądał, jak potwór. Jego oczy iskrzyły się na czerwono, a jego zęby zmieniły się w niesamowicie przerażajace kły.

Rozpłakałam się. Nie wiem, dlaczego. Po prostu łzy same zaczęły cieknąć po moim policzku.

- Polly, spokojnie nic Ci nie zrobię. - powiedział, a po chwili jego iskrzące oczy oraz kły zniknęły.

Zjechałam plecami po drzwiach, dalej nie mogą powstrzymać łez. Nic już nie rozumiem. Zawsze myślałam, że wilkołaki istnieją tylko w filmach lub książkach. Przyciągnęła kolana bliżej swojej klatki piersiowej i zaczęłam jeszcze głośniej szlochać.

- Hej, będzie dobrze... - usłyszałam Stilinskiego, a po chwili po czułam rękę na swoich plecach. Szybko zrzuciłam jego rękę i zerwałam się z podłogi odchodząc, jak najdalej od nich.

- Nie podchodzicie do mnie... Jesteście czymś, co nie powinno istnieć. Zostawcie mnie w spokoju.

- Ej! Ja nie jestem taki, jak on. - oburzył się syn szeryfa.

- Tak, to co może teraz mi jeszcze powiesz, że wampiry i wróżki istnieją?! - krzyknęłam.

- Nie jestem, jak Ty. Znaczy prawie...

- Co to znaczy prawie? - zapytałam wciąż płacząc.

- Ja jestem człowiekiem, ale Ty...

- Jestem taka, jak Scott?! - przerwałam mu.

- Nie... Polly, Ty jesteś połączeniem czarownicy i banshee.

Crazy world - the adventures of PollyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz