Rozdział 6

527 27 2
                                    

     Szli spokojnie przez chwilę, ale za zakrętem zobaczyli czarnego węża w jakieś, pojedyncze ciemno-zielone ciapki. Kiedy gad zobaczył dziewczynę swoimi ciemno-żółtymi ślepiami, naprężył się gotowy do skoku na nią i demimoza.

- Jak mamy go pokonać? – zapytała Elizabeth. – Nie chciałabym go krzywdzić.

- Nie wiem, wydaje mi się, że jest jakieś zaklęcie, ale go nie pamiętam – odpowiedział demimoz.

- To myśl szybko, on chce nas zaatakować! – dziewczyna podniosła ton głosu.

Wąż naprawdę wyglądał, jakby chciał ich zaatakować. Przymierzał się do skoku... i po chwili skoczył na dziewczynę, ale zdążyła w odpowiednim momencie odskoczyć. Gad atakował ją, ale Elizabeth nie chciała go krzywdzić, więc tylko unikała ataków i chroniła.

- I jak, masz to zaklęcie? – spytała po chwili.

- Niestety nie – odpowiedział Aliquam.

- Gdybym tylko mogła się z nim porozumieć..., ale to nie magiczne zwierze – białowłosa westchnęła, robiąc unik przed czarnym wężem.

Demimoz wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk i zeskoczył ponownie z ramion dziewczyny. Stał się niewidzialny i przeszedł gdzieś za Elizabeth.

- Coś ty wymyśliłeś, Aliquam? – spytała samą siebie, ale demimoz to usłyszał.

- Moment, Elizabeth – odpowiedział. – Chyba wiem jak pokonać węża.

Dziewczyna kiwnęła głową, czego niewidzialny demimoz nie zobaczył i odskoczyła od gada, który ponownie ją atakował. Po dłuższej chwili Aliquam wrócił z czymś w łapkach, ale Elizabeth nie widziała co. Wąż znowu na nią skoczył, czym wkurzył dziewczynę, która krzyknęła:

- Zostaw mnie!

Ku zaskoczeniu białowłosej, jaki i demimoza, gad posłuchał i opadł na podłogę.

- Co to było? – spytała zdziwiona Elizabeth.

- Ee, Elizabeth jesteś wężousta – odpowiedział powoli demimoz.

- Że co?!

Aliquam potwierdził skinięciem głowy i zniknął na chwilę, prawdopodobnie aby odnieść rzecz, którą przyniósł. Eliza zszokowana usiadła na podłodze, obok węża, który już uspokojony patrzył na nią.

- Naprawdę jestem wężousta? – zapytała gada, spoglądając na niego.

- Tak, moja droga – syknął w odpowiedzi wąż, przekręcając główkę na lewo.

- Oh..., a jak masz na imię? – zasyczała Elizabeth. – Ja Elizabeth.

- Ładne imię, ja jestem Seripin – przedstawiła się.

Elizabeth rozmawiała jeszcze chwilę z wężem, ale przyszedł demimoz i musieli iść dalej. Pożegnała się z gadem i ruszyli dalej, wzdłuż korytarza, który piął się w górę. Tuż za zakrętem znajdowały się drzwi, które były zamknięte.

- Potrzeba zapłaty krwią – powiedział Aliquam, kiedy zbadał drzwi. – Moja krew nie zadziała, więc to ty musisz zrobić.

- Niech będzie – mruknęła dziewczyna, po czym różdżką zrobiła sobie małą ranę na palcu, który przyłożyła do drzwi.

Kiedy drzwi poczuły krew, z cichym kliknięciem otworzyły się ukazując przestronne pomieszczenie. Elizabeth weszła do środka po demimiozie, który najpierw sprawdzał czy nie ma innych pułapek.

Czarna Magia po Jasnej StronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz