Nadszedł dwudziesty drugi listopada, a wraz z nim pierwsze zadanie Turnieju Czterech Szkół. Nim jeszcze się ściemniło, na trybunach, które pojawiły się w nocy, zebrał się prawie cały Hogwart i uczniowie pozostałych szkół, którzy rozmawiali ze sobą, zakładając co będzie się dziać w pierwszej konkurencji i kto wygra.
Elizabeth ubrana w zieloną koszulkę z godłem Hogwartu czekała razem z innymi zawodnikami w namiocie przed ''boiskiem''. Nim przyszła na miejsce, pożegnała się z współlokatorkami, które życzyły jej szczęścia i powodzenia, po czym ruszyły na trybuny.
W namiocie nie było jeszcze zawodników z Koldovstoretz i Pottera, który najwyraźniej miał zamiar się spóźnić - jak stwierdziła dziewczyna. Do Elizabeth podeszła Linda Warrington, ubrana w bordowy strój sportowy z logiem Durmstrangu.
- Stresujesz się, Elizabeth? - spytała, poprawiając rudego koka. - Ja tak, ale w razie czego, dyrektorzy nas uratują.
- Tak - mruknęła, rozglądając się po namiocie.
- Co jest? - zapytała rudowłosa.
- Szukam Pottera, ale jak widać nie raczy się zjawić - odpowiedziała patrząc już na Lindę.
- Czemu tu właściwe jest taka nienawiść? Między Gryfonami i Ślizgonami? - zapytał przysłuchujący się rozmowie Aleksandre Martin.
- Szczerze to nie wiem, w to mój pierwszy rok w Hogwarcie - odparła Elizabeth, podnosząc lekko kącik ust, kiedy dotarło do niej jakie to niedorzeczne.
Chwilę później Mishelle Horan ogłosiła, że wszyscy już są i można zaczynać losowanie kolejności. Najpierw losowała francuska szkoła, Alice Martin wylosowała numerek drugi, następnie losowali zawodnicy Koldovstoretz, a po chwili przepychanki między dwoma uczniami, Yelena Aristov wylosowała numer czwarty. Thomas Larsen wylosował numer pierwszy, więc uczniom Hogwartu pozostał numer trzeci.
- Myślę więc, że czas zacząć pierwsze zadanie. Zadanie polega na odpowiedzeniu na cztery zagadki sfinksa i odczarowanie wspólnego przyjaciela w jak najkrótszym czasie. - oznajmiła pani Horan.
Thomas oraz Linda powtórzyli coś między sobą i gotowi trzymali różdżki w prawych dłoniach. Kiedy wychodzili na boisko, Elizabeth rzuciła im krótkie „powodzenia" nim razem z innymi zawodnikami, weszła na trybuny przeznaczone właśnie dla nich.
Na środku ''boiska'' przechadzało się magiczne stworzenie mające ludzką głowę i ciało lwa - Sfinks. Chodziło wokół czarnowłosego nastolatka, który był nieruchomy jak posąg. Z początku Elizabeth nie mogła go rozpoznać, ale po chwili zauważyła, że to Nathan.
Uczniowie Durmstrangu ramię w ramię podeszli do sfinksa, który tylko ich zobaczył, usiadł im na drodze do Nathana.
- Aby dostać się do waszego przyjaciela, musicie rozwiązać moje cztery zagadki - powiedział głębokim głosem sfinks, który było słychać na całych trybunach. - Gotowi?
Linda coś odpowiedziała, lecz nie było jej słychać, jednak Elizabeth wyczytała z jej ust mniej więcej; „Tak, podaj tą zagadkę".
- A więc, zacznijmy od czegoś prostego i logicznego - odparło stworzenie. - Ośmiornica ma osiem nóg, czy rąk?
Tym razem po krótkim namyśle Thomas coś odpowiedział, jednak stał bokiem do Elizabeth, nie zdążyła odgadnąć co powiedział. Sfinks powtórzył głośniej odpowiedź Thomasa, by wszyscy ją usłyszeli.
- Odpowiedź poprawna; ośmiornica nie ma ani rąk ani nóg, ma po prostu macki. Następna zagadka: Mały, skory do pomocy, porządkuje domy w nocy. Czystość wielce on docenia, choć odzienia sam nie zmienia. Jest posłuszny jak nikt w świecie. Kto to?
CZYTASZ
Czarna Magia po Jasnej Stronie
FanfictionMłoda dziewczyna od dziecka wychowuje się w Instytucie Magii Durmstrang. Opiekuje się nią dyrektor tej placówki, przyjaciel matki dziewczyny. Dziewczyna kocha czarną magię, jak jej ojciec, ale stoi po jasnej stronie. Któregoś dnia przesadza z eksper...