Rozdział 57/5/ Tom 2

60 5 1
                                    

        Elizabeth siedziała, a właściwie zasypiała w klasie na lekcji Historii Magii, która była jej pierwszą lekcją. Jednym uchem słuchała monotonnego głosu Binnsa, mówiącego o wojnach gobilnów. Myślami była przy swoim liście, który wysłała do Ministerstwa Magii, czekała na odpowiedź.

Nagle, co dziwne w klasie zapadła cisza, profesor-duch nic nie mówił, rozglądając się po klasie. Zatrzymał się, gdy jego martwy wzrok spotkał się z tym Elizabeth.

  – Tloor – odezwał się, patrząc na Ślizgonkę. – Czy tam Tool, nie ważne. Podaj mi datę wybuchu buntów goblinów.

Elizabeth zdziwiona wymieniła spojrzenia z Wilą. Większość osób obudziła się i część z nich zaczęła przeglądać książki, bojąc się, że też zostaną zapytani.

  – Em... w XIX wieku? – zapytała Elizabeth, bardziej strzelając niż zastanawiając się nad odpowiedzią.

  – Źle. O co walczyli? – pytał dalej duch, przenikając biurko.

  – O swoje prawa – zgadywała dalej, starając się jakoś z tego wybrnąć.

  – Jakie prawa?

Elizabeth rzuciła okiem na otwartą książkę, jednak na niej była tylko mapa magicznej Anglii.

  – Nie wiem?

  – To podaj mi cztery przyczyny wybuchu wojny – kontynuował Binns.

Elizabeth niezbyt słuchała na lekcji, na początku słuchała, ale potem odleciała gdzieś myślami. Ożywiła się trochę, gdy profesor wspomniał coś o założycielach Hogwartu, ale potem się okazało, że cała wojna miała do Hogwartu tyle, co McGonagall do żartowania. Słuchała jeszcze moment, ale po chwili znowu się zamyśliła.

  – Chyba gobliny były oburzone, że Godryk Gryffindor ukradł im miecz – powiedziała, próbując przypomnieć sobie coś jeszcze.

  – Dalej. – Profesor nie powiedział czy odpowiedziała czy dobrze, stresując Ślizgonkę.

  – Zabijano gobilny? – zaczęła zgadywać, szukając logicznych przyczyn. - Czarodzieje chcieli przejąć ich jaskinie? Bank?

  – Wystarczy, siadaj. Po lekcji do mnie podejdź – powiedział, po czym zwrócił się do klasy. – Jak widzicie od teraz nie ma spania na lekcji. Pod koniec każdej lekcji ktoś zostanie zapytany.

Przez klasę przeszedł szmer oburzenia. Czemu Binns stał się nagle taki nieprzyjemny?

Elizabeth, gdy wszyscy już wyszli, podeszła do Binnsa.

  – Troll plus – poinformował dziewczynę, prawie przez nią przenikając – Możesz poprawić na następnej lekcji, ale z tych dwóch.

  – Ale profesorze, przecież poprawia się tylko to, z czego się odpowiadało – powiedziała oburzona Ślizgonka.

  – Nie ma ale, panno Kloor – powiedział ponownie przekręcając nazwisko dziewczyny. – Nauczyciel o tym decyduje.

Nim Elizabeth coś odpowiedziała, duch zniknął za ścianą. Zirytowana wyszła z klasy, podchodząc do Wili.

  – Co dostałaś? – zapytała dziewczynę.

  – Trolla – odparła szorstko. – Plus, a jak chcę to poprawić to muszę odpowiadać z tej wojny goblinów i następnego tematu. A nawet nie wiem, jaki będzie.

  – Że co? Przecież poprawia się tylko z tego, z czego się odpowiadało – powiedziała Wila, kierując się do klasy transmutacji.

  – No właśnie – potwierdziła, po czym parodiując głos Binnsa dodała – Nauczyciel o tym decyduje. Tak powiedział, ale jakby no... tak się nie robi.

Czarna Magia po Jasnej StronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz