- Co to było panno Loor? – zapytał się wkurzonym głosem dyrektor szkoły, który przyszedł w momencie kiedy monstrum się rozpadało. – Do mojego gabinetu. Natychmiast.
Elizabeth spuściła głowę i ruszyła za wujkiem. Kiedy przechodziła obok uczniów usłyszała szepty na swój temat, niektóre były pełne podziwu wobec niej, a inne wredne. Chociaż była rozpoznawalna w szkole poprzez swój nietypowy wygląd, to nie lubiła uwagi innych na sobie. Na zakręcie zauważyła jedną dziewczynę, która lewitowała w powietrzu i była poparzona, przez to zrobiło jej się przykro.
W końcu dotarli do gabinetu dyrektora, który wpuścił swoją podopieczną do środka.
- Oh... Elizabeth... Taka sama jak ojciec... - mężczyzna pokręcił głową w niedowierzaniu. – Wiesz, że zostaniesz wyrzucona z szkoły, prawda?
- Czyli jednak...? – spytała smutno dziewczyna, ignorując jego pierwsze słowa, i tak wiedząc, wujek nie powie jej o ojcu.
- Tak, moja droga, ale powiedz mi co to było – spytał dziewczynę Michael.
- No dobrze... A więc znalazłam taki przepis na eliksir... na wzmocnienie mocy i jako, że jestem dobra w eliksiry i lubię takie rzeczy to postanowiłam, że spróbuję go uwarzyć... no i jak dzisiaj go skończyłam to z kociołka wyłonił się ten potwór... - wyjaśniła Elizabeth, pomijając kilka szczegółów.
- Okej, ale powinnaś wiedzieć, że twój „eksperyment" prawie zabił jedną dziewczynkę, na szczęście nic jej nie jest – powiedział mężczyzna, przez co dziewczyna spuściła wzrok na dłonie. – Idź teraz napraw szkody i potem pójdź spać, a jutro pogadamy.
- Ee... wujku? – zaczęła i podniosła wzrok.
- Tak Elizabeth?
- Bo... przez tą walkę różdżka mi się spaliła na popiół i... nie mam jak naprawić szkód – powiedziała niepewnie.
- Oh... Elizabeth... - westchnął i zaczął masować skronie. – Rozumiem, ale i tak masz pójść tam posprzątać, może być po mugolsku.
- Ale wujku... - powiedziała, przeciągając drugą literę „u".
- Nie ma żadnego ale, idź.
Elizabeth wstała z krzesła i poszła na korytarz, gdzie walczyła w monstrum. Musiała też poszukać Aliquama, który zniknął gdy pojawił się potwór. W drodze zapisała sobie w głowie, aby odwiedzić pracownię i jeszcze raz sprawdzić ten przepis. Kiedy znalazła się na korytarzu westchnęła głęboko – było tak wiele do posprzątania.
- Pomóc ci? – dobiegł do niej czyjś głos.
- Nath? – spytała dziewczyna, kiedy się odwróciła.
- A kto inny? – zapytał, śmiejąc się.
Dziewczyna przytuliła przyjaciela i zaczęli sprzątać – Elizabeth z miotłą, a Nathan za pomocą magii. Razem nawet szybko się uwinęli w sprzątaniu i zaczęli szukać demimoza.
- Powiesz mi jak to się stało z tym potworem? – zapytał ją Black.
Elizabeth potwierdziła i powtórzyła to co powiedziała wujkowi. Rozmawiali jeszcze chwilę, szukając demimoza, który gdzieś się schował. Jednak było już późno i musieli iść spać. Dziewczyna postanowiła, że jeszcze dzisiaj odwiedzi pracownię, więc po pożegnaniu się z Nathanem wybrała się właśnie tam.
Dotarłszy do pracowni białowłosa usiadła przy biurku szukając książki. Przeszukując biurko znalazła niewielkie lusterko i przejrzała się w nim. Jej śnieżnobiałe włosy były przypalone oraz postrzępione i teraz sięgały jej do łopatek. Pod dwukolorowymi oczami były niewielkie worki, a policzki miała przysmalone. Jej ubrania były pokryte popiołem, w niektórych miejscach miały dziury lub były podarte. Westchnęła głęboko, ale stwierdziła, że wyglądem zajmie się za chwilę.
CZYTASZ
Czarna Magia po Jasnej Stronie
FanfictionMłoda dziewczyna od dziecka wychowuje się w Instytucie Magii Durmstrang. Opiekuje się nią dyrektor tej placówki, przyjaciel matki dziewczyny. Dziewczyna kocha czarną magię, jak jej ojciec, ale stoi po jasnej stronie. Któregoś dnia przesadza z eksper...