Nadszedł pierwszy września i pierwsza podróż Elizabeth do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Elizabeth właśnie czuła, że ktoś nią potrząsa, więc gwałtownie otworzyła oczy i usiadła. Nad łóżkiem zobaczyła trochę przestraszonego Jordana.
- O co chodzi? – spytała zaspana.
- Wstawaj Elizabeth, jesteśmy już spóźnieni, a pociąg do Hogwartu odjeżdża za pół godziny – wyjaśnił.
Dziewczyna szybko wstała, a kiedy mężczyzna wyszedł zrobić śniadanie, pośpiesznie się ubrała. Gotowa sprawdziła jeszcze kufer, który spakowała poprzedniego dnia i przełożyła różdżkę do kieszeni. Demimoz nie chciał wejść do klatki, więc wzięła go na ramiona i kazała mu być niewidzialnym. Jak najszybciej pobiegła do kuchni, gdzie moment później zjadała szybką jajecznicę – mimo wszystko powinna zjeść coś konkretnego, aby nie być głodna i dopakowała ostatnie przedmioty do kufra, który Jordan przyniósł z pokoju.
- Mamy wszystko? – spytał się brunet.
- Chyba tak – mruknęła i na chwilę pobiegła do pokoju. – Mam!
- Co? – spojrzał na dziewczynę, która trzymała coś w ręku.
- List do Hogwartu i bilet na pociąg – odpowiedziała.
Jordan kiwnął głową i poinformował, że będą się teleportować, gdyż tak będzie najszybciej. Chwilę później stali na dworcu King's Cross.
- Nie mogę cię odprowadzić, mam nadzieję, że znajdziesz ten peron dziewięć i trzy czwarte – powiedział mężczyzna. – Ja nie chodziłem do Hogwartu, więc nie mogę ci pomóc. Miłego roku szkolnego Elizabeth.
- Jasne i dzięki – odpowiedziała i odebrała od Jordana wózek bagażowy z kufrem.
- Trzymaj się i miłego roku szkolnego – dodał jeszcze, po czym zniknął.
- No dobra, gdzie jest ten przeklęty peron? – pomyślała i zaczęła się rozglądać.
Zegar wskazywał, że do jedenastej zostało siedem minut. Elizabeth musiała się pośpieszyć. Zatrzymała przechodzącego strażnika, ale gdy zapytała go o peron dziewięć i trzy czwarty stał się opryskliwy, jakby uznał, że dziewczyna robi z niego żarty. Dopiero wtedy dotarło do niej, że mugole nic nie wiedzą o magii, więc i tak nie mogą jej pomóc. Rozglądała się po dworcu, ale nie zauważyła ludzi przypominających czarodziejów. Podeszła pod peron dziewiąty i dziesiąty, obserwując ludzi. Dziewczynie zostały dwie minuty.
W tym momencie minęła ją para, wychodząca z barierki stojącej między dwoma peronami. Elizabeth szybko połączyła fakty i oparła się o barierkę, po czym przeniknęła przez nią. Chwilę stała nie wiedząc o co chodzi, ale otrząsnęła się z szoku. Spojrzała za siebie i tam, gdzie powinna być barierka, zobaczyła łuk z kutego żelaza z napisem: peron dziewięć i trzy czwarte. A więc udało jej się.
Elizabeth usłyszała gwizdek i stojący przy peronie czerwony parowóz, a zanim wagony pełne młodych ludzi ruszyły. Dziewczyna szybko podbiegła do pociągu, jednak nie zdążyła i tylko zdołała dobiec do jeszcze stojącego, ostatniego wagonu, lecz nie zdążyła do niego wejść. Głęboko westchnęła, spóźniła się i nie będzie mogła pójść do Hogwartu w tym roku.
Dziewczyna wyczuła na sobie kilka współczujących spojrzeń rodzin uczniów. Nawet dwie osoby chciały jej pomóc, ale Elizabeth odmówiła. Nie wiedziała co robić, do domu Jordana nie miała jak wracać, bo i tak nie wiedziała jak.
Najpierw postanowiła wyjść z dworca i potem pomyśleć nad sytuacją. Niechętnie odłożyła wózek i ciągnąc ciężki bagaż, wyszła z stacji. Po wyjściu przeszła kawałek i dotarłszy do najbliższego parku, usiadła na pobliskiej ławce, odkładając kufer obok. Sam park był pusty, nie licząc kilku wiewiórek i ptaków.
CZYTASZ
Czarna Magia po Jasnej Stronie
FanfictionMłoda dziewczyna od dziecka wychowuje się w Instytucie Magii Durmstrang. Opiekuje się nią dyrektor tej placówki, przyjaciel matki dziewczyny. Dziewczyna kocha czarną magię, jak jej ojciec, ale stoi po jasnej stronie. Któregoś dnia przesadza z eksper...