Rozdział 29

8 2 0
                                    

Rozterki

No nie wierzę, nawet nie wiem, kiedy jest termin ślubu!? Tak bardzo się skupiłam o tym, aby porozmawiać z Richardem o Mefiście, że wyłączyłam się z rozmowy przy kolacji, kiedy zostawały podejmowane ważne decyzje.

Wróciłam do domu trochę nijak. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Zdjęłam swoje buty i poszłam do prosto do jadalni, w której mój ojciec jeszcze siedział przy stole, podpisując ostatnie formalności. Był skupiony na kartkach, że nie widział, że patrzyłam na niego.

To było dziwne, czemu Mark nie odezwał się słowem? W sumie ja też niezbyt wiele się odzywałam. To była najdziwaczniejsza kolacja w moim życiu.

Usiadłam obok niego i zapytałam, patrząc w kartkę na stole:

— Co takiego robisz tato?

— Załatwiam ostatnie formalności o waszym ślubie z Markiem — odpowiedział, podpisując szybko jeden z papierów.

Tylko po co to robić? Rozejrzałam się po różnych dokumentach, aby nie pytać się głupio i niepotrzebnie, kiedy wypada termin.

W końcu moją uwagę przykuła kartka z ręcznie wypisanymi danymi, wzięłam ją i spojrzałam na to, co jest na niej napisane. Były tam wypisane wszystkie moje dane osobowe, jak i Marka, a także miejsce i wszystko na temat ślubu.

Nawet z nim nie porozmawiałam. Trochę według mnie zachowałam się niekulturalnie, ale jak to kiedyś ktoś mówił, pierwszy krok zawsze musi robić facet.

Spojrzałam na datę, na której było napisane 5 lipca 2015 roku, czyli został jeszcze okrągły miesiąc nawet mniej. Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło. Niby straciłam przez śpiączkę niecałe dwa lata, ale to były chyba najlepsze moment w moim życiu. Choć czasem nie było miło i przyjaźnie kłótnie pomiędzy mną i Mefistoem jako takie były, ale było więcej dobrych chwil niż złych. Szermierka, zespół, misję wszystko to mnie uszczęśliwiało, czułam się wolna, którego niczym ptak wypuściło się z klatki. Niczego mi wtedy nie brakowało nawet rodziny, którą zastąpiła mi Kelly i Alexander. To były przecudowne chwilę, choć chciałabym po części o nich zapomnieć. Sama nie wiem, dlaczego wiem, że Mefisto oszukał mnie i Richarda, ale ja nie mogłam tak po prostu wrócić do zwykłego życia. Moje ciało jest w stanie fatalnym, a nawet gorszym niż fatalnym. Przez to, że byłam w śpiączce, w ogóle się nie ruszałam, z czego moja tkanka mięśniowa podupadła. Przypomniały mi się wszystkie treningi Artura, który starał się coś mnie nauczyć, przez co potem byłam okropnie zmęczona.

Może wrócę do szermierki? Zapewne nie będzie mi łatwo, ale zacznę może od codziennego biegania po okolicy. Wolę zadbać o formę, jeśli chcę znów zacząć wymachiwać mieczem.

Zacznę wszystko od początku tylko trochę inaczej bez Mefistoa i innych. Będzie dobrze, żaden psychopata z nieba już mi nie grozi ani żaden naukowiec z NASA.

Uśmiechnęłam się pod nosem, co nie umknęło mojemu ojcu.

Teraz jak to wspominam, to było to trochę zabawne. Zaczęłam się głośniej śmiać, wspominając nasze podróże, na których zawsze coś się działo, niezależnie gdzie byliśmy. Zawsze, a to zawsze pakowałam się w kłopoty, z których Mefisto mnie wyciągał, ale teraz już go nie zobaczę, więc nie ma kto mnie ratować z opresji. Teraz nie ma przed czym mnie chronić. Chyba o ile nikt znów nie będzie chciał mnie porwać lub uprowadzić dla okupu.

— Co cię tak rozbawiło? — zapytał nagle ojciec.

— Nie nic to wszystko za szybko się po prostu dzieje — odparłam, ocierając jedną łezkę, która poleciała mi podczas śmiechu.

Mam ochotę teraz płakać dosłownie. Nie to, że nie pasuje mi ślub z Markiem, a to, że Mefisto tak bez myślenia co ja mogę czuć, mnie zostawił samą. Czy on w ogóle pomyślał, jak ja muszę się teraz czuć? Pewnie nie. Co on może wiedzieć o ludzkich uczuciach? Odpowiedz, sama się nasuwa, że nic po tym co mi zrobił.

Po co w ogóle mi się oświadczył i wziął ze mną ślub, skoro od razu miesiąc po ślubie tak po prostu odszedł? To wszystko jest zapewne zbyt skomplikowane dla mnie, jak on mawiał! Chcę większych wyjaśnień od Richarda! On zapewne wie wszystko i na pewno więcej ode mnie też. Muszę znaleźć jego adres i do niego pojechać następnie porozmawiać w cztery oczy z nim.

— Podasz mi może adres Richarda? — zapytałam.

— Po co ci Laura? — zapytał, patrząc mi w oczy.

Dobra muszę udawać, bo inaczej mi go nie da. Co mu powiem, że hej tato, ale potrzebuje adresu, bo muszę wycinać z Richarda wiadomości o tej szumowinie, którą jest Mefisto, którego i tak nie poznasz i nie będziesz nigdy znał.

Uśmiechnęłam się do niego szczerze i odpowiedziałam:

— Chciałabym omówić jedną kwestię z nim w związku z naszymi zaślubinami z Markiem, poza tym nie zdążyłam mu podziękować za kwiaty, które mi zostawił.

Ojciec westchnął, po czym stwierdził:

— Osiedle Hufeisensiedlung numer mieszkania 20.

Osiedle Hufeisensiedlung? Kiedyś o nim chyba coś słyszałam tylko gdzie?

Demoniczne Pragnienie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz