Rozdział 44

5 1 0
                                    

Zawsze czułam się przy nim bezpiecznie.

W tej chwili nie mam żadnych hamulców i mogę mówić, co mi się żywnie podoba, nawet jeśli bardzo go urażę, ale po co ja się tym w ogóle przejmuje, przecież to on zniszczył naszą rodzinę. Usiadłam naprzeciwko niego, Holzer też zasiadł, tyle że kilka minut wcześniej. Był dobrze przygotowany na tę rozmowę, co mnie bardzo zaskoczyło i zszokowało, bo wiedział o tym, że się tutaj kiedyś zjawimy. W ogóle, kiedy zdążył opuścić Berlin? Może wyjechał, wtedy kiedy ja? A może później, kiedy mnie znalazł? Być może to on nasłał na nas FBI. Kto by wiedział o nas więcej jak właśnie nie Holzer? Wszystkie elementy układanki zaczęły tworzyć ze sobą spójną całość. Samiel, Holzer i FBI – wszystko to się ze sobą w pewnym momencie łączyło. Nie zdziwiło, by mnie to gdyby był też zamieszane we wcześniejsze sprawy z Watykanem, NASA i Pentagonem. Możliwe, że to on od samego początku to planował? Chciał władzy i bogactwa. Nie zdziwiło, by mnie to gdyby nie zaplanował tego porwania. Tylko czemu akurat mnie? Czemu mama zgodziła się z nim dalej żyć, choć widziałam, że nie jest w tym związku zbytnio szczęśliwa. Może Holzer ją do tego zmusił? Martwię się o nią i Avę, zastanawia mnie czy są bezpieczne i wolne?

— Tak, więc Laura. Co cię do mnie sprowadza? — zapytał nagle Holzer, odrywając mnie od moich rozmyślań.

Za długo się namyślałam. Muszę postępować zgodnie z planem. Jakim planem? Tutaj nie mamy planu, nie w tym przypadku. Przyszliśmy tutaj, by pomówić z Kelly, a nie z nim.

— Chcę zobaczyć się z Kelly — oznajmiłam odważnie i bez zawahania, bo dobrze wiedziałam, że tutaj jest, sam Holzer nawet to potwierdził.

Muszę jej wszystko wyjaśnić, jak było dokładnie, bo inaczej nie będziemy w stanie jej odzyskać. Chciałabym, by z nami wróciła – do miejsca nazywanego przez nią domem. Do Aurory i Alexandra, który widzi tylko w niej sens swojego istnienia.

— Na razie porozmawiasz ze mną, Lauro — rzekł, kiedy nagle dwójka ochroniarzy zakuła Alexandra i Mefista w kajdanki i wyprowadziła z sali.

Szybko wstałam i krzyknęłam:

— Co ty robisz?! To też planowałeś!

Spojrzałam na Mefista, który nie był wcale tą sytuacją zaskoczony, jedyne co zrobił to: wysłał mi swój firmowy uśmiechem i ukradkiem spojrzał na ochroniarzy. Spokojnie Alexander i Mefisto sobie poradzą, gorzej ze mną, bo zostałam zupełnie sam na sam z Holzerem.

Kiedy drzwi się z hukiem zamknęły, gwałtownie obróciłam się w stronę jego, który siedział nadal na swoim miejscu i bacznie mi się przyglądał. Nie minęła nawet sekunda, a Holzer ponownie się odezwał tym razem bardziej krwiożerczym głosem niż przedtem:

— Jak śmiesz się w ogóle tak do swojego ojca odzywać. Stałaś się za bardzo pyskata, Lauro.

Czy on ma choć trochę szacunku do innych ludzi? Czy stał się takim zimnym draniem jak Samiel? Ba! On stał się jeszcze gorszą istotą niż sam Szatan! Nie miał w ogóle ludzkich uczuć, jakby to wszystko odeszło dawno w zapomnienie.

— Pyskata? Ty już nie jesteś moim ojcem, wydziedziczyłam się ciebie. I to raz na zawsze. Poza tym nie jestem Laura, tylko Lara Hernandez i nie masz prawa mówić na mnie inaczej! — parsknęłam z kpiną i zażenowaniem jego zachowaniem jednocześnie.

Nie chciałam się hamować, miałam ochotę w tej chwili powiedzieć mu to, co o nim myślę i sądzę. Dość tego wszystkiego... Zbyt długo się wzbraniałam przed tym. Nie będę już zgrywać dobrej córeczki tatusia. Nie noszę już jego nazwiska, a Mefista i jestem z tego, jak najbardziej dumna.

— Myślałem, że jako jedyna z tej rodziny jesteś poważna i odpowiedzialna, ale jak widać nie. Wdałaś się w swoją matkę — bąknął z kpiną Holzer, patrząc na mnie z takim samym obrzydzeniem, jak na Mefista.

Może i dobrze, że przypominam mu moją mamę niż jego. Przynajmniej jesteśmy różni i się za to nienawidzimy. Ta odmienność nas od nas oddala.

— Może i masz rację, ale ja nie jestem w sojuszu z samym Szatanem! — wrzasnęłam, tym razem oddając mu pałeczkę.

Ile razy będziemy sobie to wytykać? To naprawdę staje się bardzo męczące i udręczające. Trzeba było to, Lara w końcu zakończyć i przestać, ale ja wolę to nadal ciągnąć. Kłótnię, która nic nam nie przyniesie, a nas jeszcze bardziej zniszczy. Do niczego to nie prowadzi.

— Ach tak chcesz się bawić, Lauro. Natomiast ja nie ożeniłem się z diabłem i z nim nie żyję — rzekł poważnie.

Oboje jesteśmy wplątani w świat, który nie należy do nas, a demonów. Popełniliśmy tyle błędów, ale Holzer nie ma racji, uważając, że małżeństwo z Mefistem jest złe. Nasz światy nas połączyły i tego nie zmienimy. Zakochaliśmy się w sobie, dopiero po czasie kiedy to zrozumieliśmy, że jesteśmy dla siebie jedynym wsparciem i otuchą. Nie cofniemy czasu i nie zmienimy tego, co było. Mefisto i tak zrobił, by to prędzej czy później. Rozumiem, już czego chciały obie strony cyrografu, a mianowicie miłości i pokazania swoich światów. To nas połączyło i chociaż na zewnątrz nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, tak w środku doskonale to odczuwaliśmy. Pierścieni już nie ma, bo nasza obietnica się wypełniła, a my na dość długi dla mnie czas, odłączyliśmy się od siebie. Mefisto chciał wyrównać wszystkie porachunki, ale brakowało mu mnie tak, jak ja tęskniłam za nim. Zmarnowaliśmy tyle miesięcy, w których to moglibyśmy być razem i podróżować – założyć własną rodzinę.

— Czuję się szczęśliwa z nim jak z resztą on. Nie chcę tego zmieniać, Holzer. To była nasza decyzja i tego nie zmienisz — odpowiedziałam wprost to, co czuję.

Nawet może mi nie wierzyć, ale najważniejsze, że ja sobie uwierzyłam. Sobie i Mefiście. Mimo tych sytuacji, w których mnie oszukał. Ufam mu i to bardziej od kogokolwiek innego. Był w stanie się dla mnie poświęcić i się zmienił. Nic w życiu nie uszczęśliwi mnie już bardziej niż on.

— Rób, co uważasz, bo i tak cię nie zmienię. Próbowałem, ale cóż nie wyszło — powiedział z powagą Holzer.

Nagle Holzer wstał i ruszył do innych drzwi, naprzeciwko mnie. Bez słowa gdzieś odchodził... Nie on mówił do kogoś przez mikrofon. Nie słyszałam ich rozmowy, ale mogłam wywnioskować, że zaraz coś się stanie.

Gwałtownie wstałam i wyciągnęłam pistolet zamiast noża. Załadowałam magazynek i przygotowałam się na nieoczekiwane. Wiedziałam, że kogoś zawołał. Tylko kogo takiego?

Nie minęła chwila nim drzwi, przez które weszłam, otworzyły się, a w nich starał jeden z agentów, a raczej tych ochroniarzy z wcześniej. Jego twarz nie wyrażała niczego innego jak pustki. Był jakby z kamienia, bo nawet nie wiedziałam, czy ten mężczyzna oddycha. Był istną maszyną do obrony i zabijania wrogów.

— Zabij ją. — Nagle oznajmił Holzer, dając mężczyźnie znak ręką.

To naprawdę mnie zabolało, mimo że nie uważałam już go za swojego ojca, to i tak był mi bliski. Pomimo że tak bardzo chciałam go torturować, to nigdy nie chciałam go zabić, natomiast on bez zawahania się mówi taką rzecz.

Nie dałam się ponieść swoim emocją, szybko się ogarnęłam, nim mężczyzna zdążył wyciągnąć broń, postrzeliłam go w ręce, na co rozległ się przerażający wrzask. Nie chciałam zabijać bezbronnego człowieka, który tutaj pracuję. Co, jeśli ma rodzinę, którą musi otrzymywać? Potem podeszłam do niego i zabrałam mu broń, tak by nie stanowił już zagrożenia. Nie wiedziałam, czy mężczyzna się nie wykrwawi zaraz na śmierć, ale rany nie były tak poważne, ponieważ tylko go drasnęłam.

Nieoczekiwanie mężczyzna podniósł się i ustawił się w pozycji bojowej. Byłam pod wrażeniem, że jest w stanie się podnieść i unieść ręce. Muszę go jakoś bezpiecznie unieszkodliwić. Nie chciałam robić mu krzywdy i go zabijać. Nie mogłabym teraz tego tak po prostu znieść, jak kiedyś.

Szybko uniknęłam jego ataków, po czym uderzyłam go prosto w kark, tak by na chwilę odciąć mu nerwy prowadzące do mózgu. Ochroniarz po tym upadł na podłogę. Widziałam, że oddychał, więc go nie zabiłam i zrobiłam to prawidłowo.

Po tym podeszłam do Holzera, który stał do mnie tyłem i złapałam go od tyłu, przykładając pistolet do głowy. Ten jednak ani drgnął, nawet się tym nie przeraził. Tak po prostu tkwił w jednej pozycji, nic nie mówiąc. Lekko mnie to zdziwiło, bo świadomość, że pokonałam jego ochroniarza i teraz wymierzam z niego pistoletem... Chyba że on ma jeszcze w zanadrzu jakiś plan.

Demoniczne Pragnienie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz