Rozdział 11

98 16 0
                                    

Strach

Kolejnego dnia rejsu głównie siedziałam na powietrzu, czytając jakąś książkę i trochę się opalając. Pogoda dopisywała, było słonecznie i przy tym był miły ciepły wiaterek. Mefisto gdzieś poszedł, chyba poszedł szukać jakiś poszlaki. Niespodziewanie przede mną pojawił się Mefisto, który rzekł:

— Nic nie znalazłem, a ty masz coś?

Przestraszyłam się trochę, nie lubię, kiedy ktoś pojawia się znienacka.

— Nie strasz mnie tak więcej — powiedziałam.

— Przepraszam — odparł.

— Nic też nie znalazłam — stwierdziłam.

— Będzie gorzej niż myślałem — rzekł.

— Może znajdziemy coś w tym barze? — zapytałam.

— Możliwe, że tak — powiedział.

Nagle usłyszeliśmy krzyk, pobiegliśmy tam, skąd dobiegał krzyk. Zobaczyłam, że w kącie siedzi przestraszona kobieta podbiegłam do niej i powiedziałam, podając pomocną dłoń:

— Wszystko w porządku?

Kobieta spojrzała się na mnie i rzekła przestraszona:

— Nie dotykaj mnie! Chcę zostać sama.

— Dobrze nie będę cię dotykać, powiesz mi, co się tu stało? — zapytałam.

— Zobaczyłam białą istotę, a potem ujrzałam... — powiedziała, nie dokańczając, najwidoczniej, było to dla niej zbyt traumatyczne.

Najwidoczniej anioł użył swojej mocy, by pokazać jej te najciężej chwilę życia, ale w takim razie czemu anioł nie pokazał mi moich wspomnień z tamtego dnia, kiedy byłam najbardziej załamana i już straciłam wiarę w cokolwiek, tylko pokazał mi wspomnienia podczas wojny, co przez to chciał osiągnąć? Było to bardzo dziwne i podejrzane. Chciałam jej pomóc, ale to na nic nie chciała mojej pomocy. Jej stan był taki jakby popadła w jakąś długotrwałą paranoję, z której nie może w żaden sposób wyjść. Postanowiłam jakoś jej inaczej pomóc, może słowa do niej przemówią, podniosłym tonem powiedziałam:

— Jak długo zamierzasz tu się użalać nad sobą, przeszłości nie zmienisz, nawet jeśli jest drastyczna dla ciebie i tak nic z tym nie zrobisz, żyj tym, co masz, a nie czym przeżyłaś, ciesz się w ogóle, że żyjesz. Jak tak bardzo ci nie zależy na życiu, równie dobrze możesz ze sobą skończyć!!

Następnie poszłam, zostawiając ją, Mefisto poszedł ze mną, kiedy szliśmy, rzekł:

— Nie uważasz, że było to trochę za mocne z twojej strony.

— Nie. Tak czy siak, teraz przynajmniej wiemy, że anioł jest na tym statku — odpowiedziałam.

— Tak — odparł.

Trzy dni później

Płynęliśmy nadal statkiem, dziś miała się odbyć jedna z hucznych imprez ostatnia na statku. Postanowiliśmy na nią pójść. Impreza miała się odbyć późnym wieczorem. Był to w swoim rodzaju bankiet. Wieczorem przygotowywaliśmy się na bankiet, założyłam długą różową suknię. Lekko się umalowałam i wyszłam z łazienki. Mefisto był ubrany w czarny garnitur. Mefisto spojrzał na mnie i powiedział:

— Chodźmy.

Wyszliśmy z kabiny i udaliśmy się do baru, gdzie miał być bankiet. Na bankiecie było dużo osób włącznie z załogą, nie było tylko kapitana, był tylko zastępca kapitana, który patrzył się na bankiet z góry. Miał on jasne blond włosy i zielone oczy, był ubrany w biały mundur żeglarski. Niespodziewanie Mefisto rzekł:

Demoniczne Pragnienie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz