Six

3.3K 370 529
                                    


Po skończonych lekcjach chłopacy przesiadywali razem na stołówce jedząc obiad.

W pewnym momencie przysiadła się do nich dwójka osób których George nie za bardzo kojarzył.

—Siema—powiedział blondyn.
—Hej—przywitał się również z nimi niski brunet.

—O hej! George w końcu możesz ich poznać.—powiedział Karl.
—Cześć jestem George a ty pewnie jesteś..—nie dokończył,ponieważ w zdanie wszedł mu blondyn.
—Jestem Tommy,a to mój najwspanialszy przyjaciel Tubbo.—powiedział wskazując na bruneta obok siebie.
—Dzięki Tommy,że mnie przedstawiłeś ale potrafię sam.
—Dobra,dobra.W ogóle to Will suń dupę bo ciasno tutaj.—powiedział i zaczął się rozpychać o mało nie wywalając swojego przyjaciela ze siedzenia.
—Uspokój się blondasku bo zaraz wszystkich pozwalasz.—Powiedział Alex.
—Ja zawsze jestem spokojny.
—Nie powiedziałbym.—wtrącił się Will.

George przyglądał się temu wszystkiemu z boku i podśmiewywał się pod nosem.Cieszył się i również był dumny z tego,że znalazł sobie takich przyjaciół.

Wszyscy się śmiali w najlepsze i dobrze się bawili.Gdy już wszyscy zjedli swój obiad udali się na dziedziniec dalej żwawo rozmawiając.

—Idziecie dzisiaj ze mną i Tubbo na kręgle?—zapytał Tommy.
—Dzisiaj? Jest poniedziałek.—powiedział Karl.
—No i co z tego? Nie umiecie się bawić.—powiedział chłopak i zaczął udawać obrażonego.
—A ja bym w sumie poszedł.—powiedział George.
—No! Bierzcie przykład z Georg'a.—mówiąc to położył rękę na barkach bruneta.—Mówię ci będziemy się świetnię bawić.
—Eh..no dobra skoro oni idą to ja też.—powiedział Ranboo.
—I o to chodzi! Alex,Karl i Will idziecie też?
—Ja odpadam.—zawiadomił Karl.
—Ja też,chodź z chęcią bym wam pokazał jak się wygrywa.—powiedział z szerokim uśmiechem na ustach Quackity.
—Chciałbyś—prychnął Tommy.

—A ty Will idziesz?—zapytał Tubbo.
—Pewnie,że tak! Ale czy ty i Tommy nie macie jutro czasem sprawdzianu z matmy?
—Boże daj spokój przecież umiem na niego.—powiedział blondyn.
—Dobra to nie dzwoń do mnie w nocy żebym ci coś wytłumaczył.
—Nigdy w życiu tak nie zrobiłem.
—Nie? A mam wszystkim opowiedzieć co zrobiłeś gdy pani po..—chłopak nie dokończył,ponieważ Tommy zakrył mu usta swoją dłonią.
—Dobra,już cicho bądź.

Toby razem z Tommym przekazali chłopakom o której i gdzie mają przyjść,żeby wszyscy razem mogli udać się do kręgielni.

—Dobra to do zobaczenia—powiedział Tubbo i razem z Tommym poszli do swojego pokoju.
—Narazie! Ja też już idę do swojego mieszkania.—powiedział Will i ruszył do wyjścia.

Wilbur to była jedyna osoba spośród ich siódemki która nie mieszkała w akademiku tylko miała swoje własne mieszkanie.

—Chodź George też wracajmy.Po co mamy tu stać jak słupy?
—Możesz wrócić,ja muszę iść jeszcze szybko do sklepu.
—Chcesz żebym poszedł z tobą?—zapytał z troską.
—Spokojnie Ranboo,poradzę sobię.—zapewnia.
—Naprawdę dla mnie to nie jest problem.
—Pójdę sam,nic mi nie będzie.—uśmiecha się pocieszająco.
—Okej.—wzdycha—jak coś to zadzwoń.
—Zadzwonię.—powiedział i opuścił bramy dziedzińca.

Bruneta pocieszał fakt,że najbliższy sklep znajduje się totalnie po innej stronie niż ta nieszczęśliwa ulica która pojawiła się w jego śnie.Był zadowolony z tego,że nie będzie musiał koło niej przechodzić.

Gdyby jednak musiał przejść koło niej,na pewno zdecydowałby się na propozycje swojego przyjaciela aby ten poszedł z nim.

Brunet w końcu dotarł do sklepu.Nie przyszedł tu po nic konkretnego,po prostu chciał kupić jakieś przekąski i słodycze dla siebie i Ranboo.

Ostatnim razem to właśnie jego współlokator robił takie zakupy,więc postanowił,że teraz to on takie zrobi.

Zabrał koszyk który znajdował się przy wejściu i poszedł w stronę alejki ze słodyczami.Pakował do koszyka różne rodzaje żelków oraz ciastek.Poszedł do kolejnej alejki i z niej zabrał dwie paczki jego ulubionych chipsów.

Nie rozmawiał z Ranboo na temat jego ulubionego smaku,więc miał nadzieję,że ten smak który wybrał mu posmakuje.

Chciał już iść do ostatniej alejki po coś do picia,lecz przeszkodziła mu jakaś osoba przed nim na którą wpadł brunet.

—Przepraszam.—powiedział George.
—Nic się nie stało.

Brytyjczyk zaczął skanować wzrokiem osobę przed sobą.

Był to wysoki mężczyzna o brudnych blond włosach.Chłopak był prawie tak wysoki jak przyjaciel bruneta - Ranboo przez co musiał patrzeć w górę,aby widzieć jego twarz.Jego oczy były zielone,lub dla niektórych żółte...

Wyższy chłopak położył mu rękę na ramieniu po czym odszedł.

George jeszcze chwile stał w miejscu nie wiedząc co zrobić.Wydawało mu się,że gdzieś go kiedyś widział,lecz nie mógł rozpoznać jego twarzy.

W końcu otrząsnął się ze swojego transu i ruszył dalej.Zabrał kilka soków o różnych smakach po czym podszedł do kasy.

Zapłacił za zakupy i wyszedł ze sklepu.Niestety brunet cały czas miał w głowie chłopaka na którego wpadł.

Nie dawała mu spokoju myśl,że skądś kojarzył tego mężczyznę,ale nie wiedział skąd.Cały czas intensywnie starał się sobie przypomnieć z jakiego miejsca mógł go kojarzyć.

A może mu się tylko wydaje? Może po prostu zgłupiał już kompletnie i wmawia sobie to wszystko?

„To jest po prostu randomowy chłop na którego wpadłeś w sklepie..nic więcej" —pomyślał.

George tak długo nad tym wszystkim rozmyślał,że nawet nie zauważył tego,że znalazł się już pod drzwiami swojego pokoju.

Otworzył je łokciem po czym wszedł do środka.
—No wreszcie jesteś! Zaraz się spóźnimy na miejsce spotkania! Myślałem,że coś ci się stało.
—Przepraszam Ranboo..nie chciałem żebyś się o mnie martwił.
—Okej,spokojnie..ale chodźmy już bo Tommy nas zabije.

Brunet tylko skinął głowa i obije zaczęli się kierować przed bramy dziedzińca.

 

———————————————————
Witam wszystkich zgromadzonych i proszę o zostawienie gwiazdeczki. ✨ Amen

Przepraszam Dreamnotfound/DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz