Thirty-Four

3.9K 325 971
                                    



Punz nie wiedział czy dobrze robi idąc gdzieś z nowo poznanymi osobami, jednak nie wydawali mu się aż tak źli.

Podziwiał on czarnowłosego chłopaka, że tak bez żadnego zawahania do niego podszedł i zagadał. Pomimo tego, że on sam był bardzo towarzyski, to nie wiedział czy zdecydowałby się na taki ruch.

Blondyn nawet nie wiedział dokąd zmierzają, ale podczas tej drogi naprawdę dużo gadał z chłopakiem o imieniu Tommy. Pomimo tego, że na początku uważał, że nie będzie to najprzyjemniejsza osoba, to teraz kompletnie zmienił zdanie. Dogadywał się z nim najbardziej niż z pozostała trójką. Najmniej rozmawiał z Ranboo, ale to tylko dlatego, że chłopak mu nie ufał. Dla niego Punz wyglądał na takiego któremu nie za bardzo można ufać.

Luke zdziwił się gdy zobaczył, że właśnie przechodzą przez bramę akademika.
—Czemu ty przyszliśmy?—zapytał zdezorientowany.
—Bo tutaj mamy swoje pokoje.—powiedział obojętnie Ranboo.
—Początkowo mieliśmy zabrać cię na jakiegoś drinka, jednak z obawy na zdrowie Tommy'ego postanowiliśmy cię przyprowadzić tutaj. No chyba nas nie zabijesz w naszych własnych pokojach.—Quackity spojrzał na zdziwionego chłopaka po czym się zaśmiał.—No już chodź.

Punz bez słowa ruszył za chłopakami. Nie wiedział dlaczego ale był trochę zestresowany. Starał wybić sobie z głowy wszystkie negatywne myśli, ponieważ robił wiele złych rzeczy a stresowało go jakieś młodsze towarzystwo.

Wszyscy weszli do pokoju Alexa który jeszcze nie tak dawno mieszkał tu wraz z Karl'em. Gdy spojrzał na łóżko swojego przyjaciela to odrazu uderzyły w niego wspomnienia z zaginionym brunetem. Chciało mu się w tym momencie płakać jednak nie mógł tego robić przy innych, a przynajmniej tego nie planował.

—Z natury jestem bardzo ciekawski więc musisz mi powiedzieć Punz na kogo tam czekałeś w tej pizzerni.—powiedział uśmiechnięty Tommy.
—Mówiłem już, że na kolegę.—odparł.
—Na jakiego kolegę?
—Wiesz co? Zaczynam żałować, że gdziekolwiek z wami poszedłem.
—Tommy zostaw go i nie zadawaj takich pytań.—powiedział Toby uderzając przyjaciela w ramię.
—Ała! No to nie moja wina, że lubię wszystko wiedzieć.—powiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Alex podczas ich rozmowy siedział sam na łóżku. Nie wytrzymał już powoli tego wszystkiego. Każdej nocy myślał o swoich zaginionych przyjaciołach, których nie widział od tak dawna. Oddałby wszystko aby mógł się jeszcze raz z nimi spotkać. W końcu jednak nie wytrzymał presji i zaczął płakać przez co wszyscy zwrócili na niego uwagę. Ranboo natychmiast zerwał się ze swojego i podbiegł do przyjaciela, po czym go mocno przytulił.

—Ej nie płacz Alex. Co się stało?—zapytał zmartwiony.
—J-ja..Po prostu mam t-tego wszystkiego dość!—wykrzyczał i znowu głośno zaszlochał.
—Chodzi o Ka—blondyn nie dokończył zdania, ponieważ meksykanin odrazu potwierdził jego słowa, machając głową na „tak".

Tej całej sytuacji bacznie przyglądał się ich nowy znajomy, który też wydawał się lekko zmartwiony. Nie wiedział o co chodzi jednak nie byłby sobą gdyby nie zapytał. Może jednak Punz ma coś wspólnego z Tommy'm? Tak na pewno łączy ich ciekawość.

—Można wiedzieć o co chodzi?—zapytał cicho Luke.
Pozostała czwórka tylko spojrzała po sobie. Nie byli do końca pewni czy chcą o tym komuś mówić, jednak z drugiej strony skoro przyprowadzili praktycznie nieznajomego chłopaka do ich pokoju to znaczy, że w jakimś stopniu mu zaufali. Z resztą i tak już mógł widzieć o tym jakiś artykuł w internecie. A może gdyby mu powiedzieli to mógłby im w jakiś sposób pomóc? Chociaż, co może wiedzieć jakiś przypadkowy chłopak którego spotkali w pizzerni?

Ranboo wziął głęboki oddech zanim zaczął mówić. Był to dla niego ciężki temat, tak samo jak dla pozostałych.
—Po prostu..pewnego dnia dwójka naszych przyjaciół zaginęła. Zgłosiliśmy ich zaginięcie na policje ale wydaje nam się, że nic z tym nie robią.
—Cholera, to już się nie dziwię dlaczego Quackity tak zareagował. Jak mieli na imię?
—Chyba chciałeś powiedzieć jak mają na imię. Oni żyją.—powiedział Alex który już się trochę uspokoił.
—Tak przepraszam. Nie to miałem na myśli.
—Jeden ma na imię Karl, a drugi George.
Gdy Punz usłyszał imię drugiego chłopaka zaczął krztusić się własną śliną.

Przepraszam Dreamnotfound/DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz