Fourteen

2.9K 375 295
                                    



Nicholas po wyjściu z piwnicy zaczął kierować się w stronę pokoju swojego najlepszego przyjaciela.

Gdy znalazł się już przed drzwiami,zapukał do nich i nawet nie czekając na odpowiedź,wszedł do środka.

Widok który tam zastał nie zszokował go.Mianowicie zobaczył tam blondyna w samych bokserkach który się właśnie ubierał.

Znali się od ponad 10 lat więc to nie była pierwsza taka sytuacja,gdy zobaczył go w takim stanie.

—Długo się tak będziesz na mnie patrzył czy jednak powiesz mi po co przyszedłeś?—zapytał Clay,zakładając na siebie koszulkę.
—Nie wiem dlaczego ty nie potrafiłeś wyciągnąć od niego żadnych informacji—prychnął.—Mi wyśpiewał wszystko odrazu.
—Ah tak?
—Tak,w sumie to nie dowiedziałem się niczego o jego ojcu..Wiem tylko tyle,że chłopak którego szukamy ma na imię Karl.No i potwierdził oczywiście to,że chodzi z nim do szkoły.

Blondyn skończył się ubierać i podszedł bliżej chłopaka.

—A co ty na to żeby George skontaktował się z tym całym Karl'em i umówił się z nim na spotkanie.Byśmy mieli prostą drogę do złapania go.
—Stary jesteś genialny!—wykrzyczał Nick.
—Wiem.—odparł dumnie Clay.
—Wiesz co? Żartowałem..jesteś idiotą.

Sapnap wyszedł z pokoju Dream'a słysząc za sobą śmiech starszego.

Nie zamierzał tracić czasu i zaczął z powrotem kierować się do miejsc a w którym przytrzymują chłopaka.

Odkluczył drzwi i spojrzał na chłopaka który gdy go zauważył zaczął się trząść ze strachu.

—Dobra słuchaj nie będę się z tobą pierdolił.Wiem,że masz kontakt z Karl'em więc w tej chwili wybierzesz do niego numer i umówisz się z nim na spotkanie.

Brunet patrzył ze zdziwieniem i strachem na Sapnap'a.Nie chciał mu się sprzeciwiać,ponieważ wiedział jak to się skończy.Jedyne co mógł zrobić to zgadzać się na wszystko co powie mu chłopak.

—Dobrze.
—I super możemy się dogadać.Tylko nie próbuj żadnych sztuczek bo dostaniesz kulkę w łeb.

Brytyjczyk pomachał tylko twierdząco głową,a Nick podszedł do jego telefonu.

—Masz.—powiedział i podał chłopakowi telefon.—Ale nie myśl,że wezwiesz pomoc,cały czas będę tu stał.
—Na kiedy to spotkanie?—zapytał George podnosząc wzrok na chłopaka.
—Na jutro,godzina 22 w parku.
—Okej.
—I powiedz,że ma przyjść sam.

Starszy chłopak wybrał numer do swojego przyjaciela.Nie wiedział jak zareaguje na to,że nagle dzwoni do niego po kilku dniach jego nieobecności i nie odbierania telefonów.

Już po kilku sygnałach usłyszał zmartwiony głos Karla po drugiej stronie słuchawki.

—George! Gdzie ty jesteś? Coś się stało? Dlaczego nie odbierałeś od nas telefonów?
—Tak Karl to ja.Przepraszam was ale musiałem zostać dłużej z ojcem.Nie chciałem żebyście się martwili.
—Ranboo się najbardziej martwił.
—Karl,mam pytanie.
—Jasne słucham cię.
—Czy moglibyśmy się spotkać jutro o 22 w parku.Tylko proszę przyjdź s-sam.—wypowiadając to zdanie chłopak spojrzał się na swojego oprawcę który stał przed nim i bacznie mu się przyglądał.
—Jasne,że możemy!
—Dziękuje Karl,do zobaczenia.—powiedział i się rozłączył.

Nick odrazu wyrwał mu telefon z ręki i odłożył go na szafkę.

—I po co mam się z nim spotkać?
—Ty nigdzie nie idziesz.—powiedział Nick.
—Co?
—No a co ty myślałeś? Przecież cie nie wypuścimy.

Brunet musiał być bardzo naiwny,że przez myśl przeszło mu to,że uda mu się uciec z tego miejsca.

—Dobra poźniej może Dream przyniesie ci coś do jedzenia,chodź wolałbym nie.

Powiedział Nick i wyszedł z piwnicy zamykając drzwi na dwa zamki.

                                  ******

—Jezu Alex dalej nie mogę uwierzyć,że George'owi nic nie jest i,że się z nim spotkam.
—Ja też się cieszę,ale zastanawiam się czemu zadzwonił do ciebie a nie na przykład do Ranboo.
—No ale skąd wiesz,że do niego nie zadzwonił?
—Nie wiem tego.—odparł Quackity.
—No właśnie.Chyba pójdę do niego i zapytam się go czy do niego też dzwonił.
—Nie zostawiaj mnie tu tak!
—Spokojnie zaraz wrócę.—powiedział Karl i wybiegł z pokoju.

Pokój Ranboo nie znajdował się jakoś daleko od jego pokoju.Był na drugim końcu korytarza,dlatego też zjawił się tam w mniej niż minutę.

Zapukał do drzwi i oczekiwał na odpowiedź.Po chwili zamiast otworzyć mu Ranboo,drzwi otworzył brązowooki brunet.Zdziwiło go to trochę,że nie jest u siebie w mieszkaniu ale wszedł do środka i odrazu zaczął mówić.

—George do mnie zadzwonił!
—Co?!—wykrzyczał Ranboo.—Nic z nim nie jest?
—Nie,mówił mi,że po prostu musiał zostać dłużej z ojcem.
—No ale dlaczego nie odbierał od nas telefonów?—zapytał Will.
—Tego akurat nie wiem,ale chce się ze mną spotkać.
—Tylko z tobą?—dopytał najwyższy.
—No właśnie tylko ze mną.Nie wiem dlaczego,ale jesteśmy umówieni na jutro.
—Boże tak się cieszę,że wszystko z nim w  porządku..czuje jakby kamień spadł mi z serca.—powiedział Ranboo.

—To co może skoro Karl już tutaj jest to zagramy chwilę w uno?—zapytał Wilbur.
—Nie,przepraszam miałem wrócić do Alex'a.
—Oj no Karl..jedna runda proszę.Nie daj się prosić.
—No dobrze.—zaśmiał się.—Ale tylko jedna.

Karl usiadł na łóżku najwyższego a Ranboo w tym czasie wyciągnął małą talie kolorowych kart z szafki.

————————————————————————-
Ale,że Marta drugi rozdział dzisiaj dodała 😦
Powiem wam,że jutro będzie mocny rozdział.
Możecie zostawić gwiazdkę ✨

Przepraszam Dreamnotfound/DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz