XXXIII

716 75 106
                                    


Kolejny wieczór równał się z kolejnym koncertem. Chociaż Jaemin wchodził na scenę nie pierwszy raz, nadal odczuwał stres. Tym razem jednak nie czuł się źle, ale był podekscytowany. Lekki stres powodował tylko większą chęć na zobaczenie wypełnionego klubu i zagranie najlepiej jak mógł. Musiał przyznać, że bardzo to polubił i dawał z siebie wszystko. Nie chciał zawieść zespołu i być godnym zastępstwem Jisunga.

Tym razem zrezygnowali ze wzniesienia toastu w klubie, a postanowili spędzić trochę czasu w hotelu. Byli trochę zmęczeni i woleli porozmawiać, wylegując się z jedzeniem w łóżku, niż siedzieć pośród głośnej muzyki i ludzi. W ten sposób Jaemin pozostał sam w swoim pokoju hotelowym. Wiedział, że w drugim z pokoi został Jeno, dlatego postanowił odwiedzić go, nie mogąc znieść ciszy. Reszta wybrała się do pobliskiej pizzerii, żeby zapewnić im coś smacznego, więc był jedyną osobą, do której mógł się teraz odezwać.

Szybko podniósł się z łóżka i wyszedł, nie zamykając drzwi na klucz. Miejsce, w którym byli było niewielkie i raczej nie przebywało tu dużo osób. Na korytarzu, na którym się znajdowali, były tylko dwa pokoje i łazienka i należały one tylko do nich. Dlatego bez zmartwień mogli się przemieszczać.

Pociągnął za klamkę, ale zatrzymał się, kiedy usłyszał, że Jeno z kimś rozmawia. Nie chciał być wścibski, więc przymknął drzwi, ale oparł się o ścianę i stwierdził, że poczeka. Mimo tego mógł doskonale usłyszeć, co mówi starszy. 

– Powiedz jej, że też tęsknie – powiedział wesoło – Nawet nie zauważy, kiedy wakacje miną i wrócę. Och, powiedz też, że jestem bardzo dumny! To ogromny postęp! 

Jaemin zmarszczył brwi zdezorientowany. Z kim mógł rozmawiać, a szczególnie – o kim? Przez chwilę zastanowił się, sortując wszystkie swoje myśli. Czy Jeno miał dziewczynę? W końcu za kim mógł tak bardzo tęsknić, jak nie za ukochaną osobą. Nawet nie zorientował się, kiedy w pokoju zrobiło się cicho, co oznaczało zakończoną rozmowę. Pokręcił głową, odganiając od siebie dziwne myśli i zapukał do drzwi.

– Kto tam?

– To ja – wychylił głowę zza drzwi, uśmiechając się szeroko – Czemu siedzisz sam?

– Och, myślałem, że poszedłeś z nimi – podrapał się po głowie – Usiądź, nie stój w drzwiach. Czemu zostałeś? 

– Chyba jestem zbyt leniwy na tę wyprawę – westchnął głęboko, kładąc się na łóżku Renjuna – Jestem trochę zmęczony po koncercie.

– Faktycznie, dzisiaj trochę się nam przeciągnęło – zaśmiał się cicho – Idzie Ci coraz lepiej, chyba już się tak nie stresujesz.

– Za pierwszym razem myślałem, że umrę ze stresu – bąknął – Teraz jest sto razy lepiej. Czemu ty zostałeś? – dodał.

– Rozmawiałem z mamą – odparł.

– Rozumiem – przytaknął – O czym?

– Typowe mamine gadanie – wzruszył ramieniem – Pytała, jak się czuje, czy nie jestem zmęczony i jak mi się tutaj podoba. Mówiła, że widziała kilka filmików z koncertów.

– Świetna mama – uśmiechnął się delikatnie.

– Najlepsza na świecie.

Jaemin przytaknął tylko, skupiając wzrok na suficie. Nie miał wątpliwości co do tego, że Lee rozmawiał z mamą. Jednak bardziej interesował go temat rozmowy. Dlaczego nic nie wspomniał o osobie, za którą tęskni? Wiedział, że starszy jest dość zdystansowaną osobą i może nie uważa go za kogoś bardzo bliskiego, ale okłamywanie trochę go zabolało.

F.Y.E ANTHEM| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz