LXXXIV

612 75 148
                                    


Po zakończeniu kolejnego koncertu imprezę zaczął prowadzić DJ, a w rozskakanym tłumie Jeno próbował odnaleźć Jaemina. W pewnym momencie zniknął mu sprzed oczu, więc miał na celu jak najszybciej to znaleźć, aby nie martwić się na zapas.

Miał zawołać go, gdy zauważył jego twarz, ale po chwili zobaczył też, że z kimś rozmawia. Wysoki chłopak z cienkimi oprawkami na nosie, który wyraźnie coś opowiadał, energicznie gestykulując, uśmiechał się do niego szeroko. Jaemin wydawał się wręcz pochłaniać jego słowa, bo cały czas przytakiwał i wlepiał w niego swoje spojrzenie.

Jednak po chwili ich wzrok się spotkał, a na ustach Jaemina pojawił się szeroki uśmiech. Wśród klubowych świateł i neonów jego oczy błyszczały jak gwiazdki, co od razu wywołało szybsze bicie serca Jeno. Oczy drugiego były naprawdę przepięknie i bardzo często zdarzało mu się zawieszać, zwyczajnie na niego patrząc. Nie potrafił tego powstrzymać, każdego dnia wpadając w nie głębiej.

Otrząsnął się, kiedy młodszy do niego pomachał, wskazując, aby podszedł bliżej. Zrobił to, z lekkim dystansem spoglądając na nieznajomego.

– Jeno, to Sungchan – powiedział od razu – Mój były chłopak, wspominałem o nim kiedyś – dodał.

Och.

– Woah, mówiłeś komuś o mnie? – zaśmiał się wyższy – Miło poznać – wyciągnął dłoń.

Jeno uścisnął ją, bez słowa stając obok Na. Wyraz jego twarzy był neutralny, próbował się nawet delikatnie uśmiechnąć, ale coś od środka go blokowało. Nie wiedział czemu odczuwał dziwnego rodzaju niechęć do Sungchana, skoro dopiero co go poznał.

– To zazdrość – skomentował Renjun.

Jeno burknął coś pod nosem, nie chcąc go nawet słuchać. Niedługo po poznaniu Sungchana po prostu się ulotnił, pozostawiając tamtą dwójkę samą i udał się do Huanga. Skorzystał z tego, że byli w głośnym klubie, w którym prawdopodobnie nikt nie usłyszy ich rozmowy.

– Nie jestem zazdrosny – odparł.

– Jesteś – wbił w niego stanowcze spojrzenie – Co zrobił ten gość? Nic, tylko z nim rozmawiał, a mimo to, nie za bardzo go polubiłeś.

– To jego były chłopak – dodał.

– Och, no i wszystko jasne – uśmiechnął się – Boisz się?

– Czego?

– Że po tym spotkaniu jest jakaś szansa, że do siebie wrócą?

Młodszy odwrócił wzrok, co tylko utwierdziło Renjuna w swoich przemyśleniach. Był zazdrosny, ale zupełnie mu się nie dziwił. Sam doskonale znał to uczucie i wiedział, że nie było przyjemne. 

Lee był zagubiony – nie chciał być zazdrosny, w szybkim tempie zdążył znienawidzić to uczucie. Miał wrażenie, że było to nie na miejscu, bo był tylko przyjacielem Jaemina, nikim więcej. Chociaż chciał, aby było inaczej.

Wrócili do stolika, przy którym siedziała ich grupa, ale brakowało w niej Jaemina. Jak na zawołanie, pojawił się w zasięgu ich wzroku, z wysokim chłopakiem u boku. Jeno westchnął pod nosem i wywrócił oczami, przez co Renjun parsknął pod nosem, czym zwrócił na siebie uwagę resztę. 

F.Y.E ANTHEM| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz