W kolejnym miejscu, w którym mieli grać koncert, Chenle jako pierwszy przemierzył miasto, poszukując ciekawych miejsc. Zajrzał do każdego sklepu i w każdym coś kupił, bo niezrobienie tego, wydawało się grzechem. Dowiedział się również, że na obrzeżach miasta znajduje się park rozrywki, który szybko stał się jego celem. W taki sposób cała siódemka stała w kolejce po bilety, aby spędzić wspólnie wieczór.– Idziemy na to! – krzyknął Zhong zaraz po wejściu, wskazując na najwyższą atrakcję.
– Chyba oszalałeś – odparł automatycznie Jeno.
Oczami wyobraźni już widział, jak mdleje ze stresu lub zwyczajnie odlatuje na tej okropnej konstrukcji. Od zawsze przerażały go kolejki górskie i zwyczajnie nie mógł przemóc się, aby na nie wsiąść. Może miał już dziewiętnaście lat na karku, ale był to jego słaby punkt.
– Nie bój żaby Jeno – stęknął rudowłosy – Nic Ci się nie stanie.
– Nie znaczy nie – zgromił go wzrokiem.
– Spokojnie – wtrącił się Donghyuck – Dogadamy się. Przecież każdy może iść na coś innego.
– Mogę zostać z Jeno, a wy pójdźcie tam – rzucił Jaemin, wzruszając ramieniem – Mi też się tam nie spieszy.
– Perfekcyjnie – odparł Renjun – To my sobie idziemy.
Już po chwili zostali sami, obserwując, jak piątka w podskokach pędzi do dość długiej kolejki. Jaemin spojrzał na starszego, oczekując, że zaproponuje, co mogą zrobić. Ten jednak wzruszył tylko ramieniem, rozglądając się bezradnie.
– Co chciałbyś robić? – zapytał w końcu.
Podążył za jego wzrokiem, który skierowany był w stronę ogromnych filiżanek, z których dobiegały wesołe piski i krzyki dzieci.
– Chcesz iść... na to? – parsknął cicho.
– Nie to nie, pójdę sam – wydął wargę obrażony, obracając się na pięcie.
– Nie! – złapał go za dłoń – Pójdę z tobą.
Jaemin był zaskoczony tym, jak szczęśliwy wydawał się drugi. Zapomniał zupełnie o poważnym Jeno, który teraz zachowywał się jak małe dziecko. Musiał przyznać, że po bliższym poznaniu Lee okazał się całkiem inną osobą. Nadal nie mówił dużo, ale był milszy i o wiele częściej się uśmiechał.
Skłamałby, gdyby powiedział, że uśmiech Jeno nie był jego słabym punktem. Roztapiał się za każdym razem, gdy widział, jak jego oczy układają się w półksiężyce.
– Ziemia do Jaemina – szturchnął jego ramię – Już wysiadamy.
– Co? – potrząsnął głową – Już?
– To nie trwa w nieskończoność – zaśmiał się cicho – Gdzie idziemy teraz?
Całkowicie stracili poczucie czasu i zapomnieli w ogóle, że nie przyszli tutaj sami. Dopiero gdy dostali wiadomość od Donghyucka się otrząsnęli.
“spotkajmy się już w hotelu”
Jaemin chciał odpisać, że powinni spotkać się w tym momencie, ale starszy zabrał mu telefon i schował do kieszeni swoich spodni, zabierając mu tę szansę. Po tym wrócił do grania w rzutki, bardzo zdeterminowany, aby wygrać.
– Jeno, przegrałeś już trzy razy – stęknął Na – Chodźmy gdzieś indziej.
– Nie ma opcji, muszę wygrać tego królika – wskazał na pluszaka, usadzonego na najwyższej półce.
– Dlaczego?
– Dla ciebie.
Jaemin odwrócił wzrok zawstydzony i uśmiechnął się pod nosem. Pozwolił mu grać dalej, tylko stojąc obok. Obserwował, jak mrużył oczy, aby rzucić w odpowiednie miejsce i zagryzał wargę w skupieniu. Jego prawy profil wyglądał bardzo atrakcyjnie, szczególnie gdy oświetlały go jasne światełka ze wszystkich stoisk.
– Gapisz się – usłyszał.
– Wcale nie – powiedział automatycznie, odwracając wzrok.
Jeno zaśmiał się pod nosem, gdzieś w środku usatysfakcjonowany z reakcji ją otrzymał. Z każdym dniem wydawało mu się, że czuł do młodszego coś więcej i trochę się tego bał. Od nieprzespanej nocy, którą stracił na czytanie wpisów innych o ich orientacji i doświadczeniach z osobami tej samej płci starał się o tym nie myśleć. Stwierdził, że będzie tak, jak zdecyduje o tym los. Postanowił po prostu podążać za swoimi uczuciami, bo to w czym się zauroczył to gesty i charakter Jaemina. Był uroczy, troskliwy, zabawny i pełen wielu innych pozytywnych cech. Nawet gdyby teraz stał się dziewczyną, jego uczucia by się nie zmieniły.
Po prostu lubił Na Jaemina.
– Udało się! – klasnął w dłonie, skacząc podekscytowany jak małe dziecko.
Z satysfakcją odebrał pluszowego królika od mężczyzny i uśmiechnął się szeroko do Jaemina.
– Proszę – wcisnął mu go w dłonie – Jest twój. Jak dasz mu na imię?
– Dziękuję – zaśmiał się cicho – Uważam, że powinniśmy nazwać go razem.
Na chwilę odeszli od tematu, ustalając, że wystarczająco dużo czasu spędzili w parku i powinni iść w inne miejsce. Zdecydowali wybrać się do najbliższego miejsca, gdzie będą mogli zjeść i ruszyli tam spacerem.
– Pasuje mu imię... Sarang – zaproponował Lee.
– Miłość? – spojrzał na niego – Urocze. Teraz Sarang jest naszym dzieckiem.
Jeno parsknął cicho, przytakując tylko. Cieszyło go zadowolenie Na, które malowało się na jego twarzy. Ciasno obejmował pluszaka, aby przypadkiem go nie upuścić i nie pobrudzić. Rozmawiali o czasie spędzonym w parku rozrywki do momentu, w którym nie stanęli przed przypadkowym barem.
W środku świeciło pustkami, co właściwie ich ucieszyło, bo oznaczało to krótkie oczekiwanie na zamówienie. Usiedli przy stoliku w rogu lokalu, przy stoliku z czterema krzesłami. Tylko jedno pozostało wolne, bo na jednym z nich młodszy usadził królika.
– Dzień dobry, czy mo– o matulu, czy ja dobrze widzę?
Spojrzeli na siebie zdezorientowani, a później na kelnera, którego wpatrywał się w nich jak w obrazek.
– Jesteście z Ikigai, prawda? Uwielbiam wasze piosenki – uśmiechnął się szeroko – Niestety nie mogę przyjść na koncert tutaj, ale oglądam relację z każdego.
– Woah, dziękujemy – uśmiechnął się Lee – Czemu nie możesz przyjść na koncert?
– Za dużo wydatków – machnął ręką – Nie spodziewałem się was tutaj, ale chciałbym powiedzieć, że jesteście najlepsi na świecie i bardzo się cieszę, że Jaemin dołączył do zespołu – spojrzał na jego.
– Bo będę płakać – parsknął Jaemin – Bardzo mi miło.
– Ach, miałem odebrać od was zamówienie – pokręcił głową, wyciągając z fartuszka notes i długopis – Co będzie?
Po złożeniu zamówienia chłopak zniknął za ladą, ale równie prędko wrócił, z nerwowym uśmiechem na twarzy.
– Mogę jeszcze prosić o autograf?
¬¬¬¬
dobrej nocki! śnijcie tylko o pięknych rzeczach <3
CZYTASZ
F.Y.E ANTHEM| nomin
Fanfictionzakończone ✓ Kiedy rodzice wyjeżdżają na całe dwa miesiące, Jaemin postanawia w końcu przeżyć prawdziwą wakacyjną przygodę. Staje przy drodze z nadzieją, że ktoś zabierze go do stolicy. Trafia na kilku muzyków, tworzących amatorski zespół i z nimi p...