LXIV

604 75 83
                                    


W kolejnym miejscu, w którym mieli grać koncert, Chenle jako pierwszy przemierzył miasto, poszukując ciekawych miejsc. Zajrzał do każdego sklepu i w każdym coś kupił, bo niezrobienie tego, wydawało się grzechem. Dowiedział się również, że na obrzeżach miasta znajduje się park rozrywki, który szybko stał się jego celem. W taki sposób cała siódemka stała w kolejce po bilety, aby spędzić wspólnie wieczór.

– Idziemy na to! – krzyknął Zhong zaraz po wejściu, wskazując na najwyższą atrakcję.

– Chyba oszalałeś – odparł automatycznie Jeno.

Oczami wyobraźni już widział, jak mdleje ze stresu lub zwyczajnie odlatuje na tej okropnej konstrukcji. Od zawsze przerażały go kolejki górskie i zwyczajnie nie mógł przemóc się, aby na nie wsiąść. Może miał już dziewiętnaście lat na karku, ale był to jego słaby punkt.

– Nie bój żaby Jeno – stęknął rudowłosy – Nic Ci się nie stanie.

– Nie znaczy nie – zgromił go wzrokiem.

– Spokojnie – wtrącił się Donghyuck – Dogadamy się. Przecież każdy może iść na coś innego.

– Mogę zostać z Jeno, a wy pójdźcie tam – rzucił Jaemin, wzruszając ramieniem – Mi też się tam nie spieszy.

– Perfekcyjnie – odparł Renjun – To my sobie idziemy.

Już po chwili zostali sami, obserwując, jak piątka w podskokach pędzi do dość długiej kolejki. Jaemin spojrzał na starszego, oczekując, że zaproponuje, co mogą zrobić. Ten jednak wzruszył tylko ramieniem, rozglądając się bezradnie.

– Co chciałbyś robić? – zapytał w końcu.

Podążył za jego wzrokiem, który skierowany był w stronę ogromnych filiżanek, z których dobiegały wesołe piski i krzyki dzieci.

– Chcesz iść... na to? – parsknął cicho.

– Nie to nie, pójdę sam – wydął wargę obrażony, obracając się na pięcie.

– Nie! – złapał go za dłoń – Pójdę z tobą.

Jaemin był zaskoczony tym, jak szczęśliwy wydawał się drugi. Zapomniał zupełnie o poważnym Jeno, który teraz zachowywał się jak małe dziecko. Musiał przyznać, że po bliższym poznaniu Lee okazał się całkiem inną osobą. Nadal nie mówił dużo, ale był milszy i o wiele częściej się uśmiechał.

Skłamałby, gdyby powiedział, że uśmiech Jeno nie był jego słabym punktem. Roztapiał się za każdym razem, gdy widział, jak jego oczy układają się w półksiężyce.

– Ziemia do Jaemina – szturchnął jego ramię – Już wysiadamy.

– Co? – potrząsnął głową – Już?

– To nie trwa w nieskończoność – zaśmiał się cicho – Gdzie idziemy teraz?

Całkowicie stracili poczucie czasu i zapomnieli w ogóle, że nie przyszli tutaj sami. Dopiero gdy dostali wiadomość od Donghyucka się otrząsnęli.

“spotkajmy się już w hotelu”

Jaemin chciał odpisać, że powinni spotkać się w tym momencie, ale starszy zabrał mu telefon i schował do kieszeni swoich spodni, zabierając mu tę szansę. Po tym wrócił do grania w rzutki, bardzo zdeterminowany, aby wygrać.

– Jeno, przegrałeś już trzy razy – stęknął Na – Chodźmy gdzieś indziej.

– Nie ma opcji, muszę wygrać tego królika – wskazał na pluszaka, usadzonego na najwyższej półce.

– Dlaczego?

– Dla ciebie.

Jaemin odwrócił wzrok zawstydzony i uśmiechnął się pod nosem. Pozwolił mu grać dalej, tylko stojąc obok. Obserwował, jak mrużył oczy, aby rzucić w odpowiednie miejsce i zagryzał wargę w skupieniu. Jego prawy profil wyglądał bardzo atrakcyjnie, szczególnie gdy oświetlały go jasne światełka ze wszystkich stoisk.

– Gapisz się – usłyszał.

– Wcale nie – powiedział automatycznie, odwracając wzrok.

Jeno zaśmiał się pod nosem, gdzieś w środku usatysfakcjonowany z reakcji ją otrzymał. Z każdym dniem wydawało mu się, że czuł do młodszego coś więcej i trochę się tego bał. Od nieprzespanej nocy, którą stracił na czytanie wpisów innych o ich orientacji i doświadczeniach z osobami tej samej płci starał się o tym nie myśleć. Stwierdził, że będzie tak, jak zdecyduje o tym los. Postanowił po prostu podążać za swoimi uczuciami, bo to w czym się zauroczył to gesty i charakter Jaemina. Był uroczy, troskliwy, zabawny i pełen wielu innych pozytywnych cech. Nawet gdyby teraz stał się dziewczyną, jego uczucia by się nie zmieniły.

Po prostu lubił Na Jaemina.

– Udało się! – klasnął w dłonie, skacząc podekscytowany jak małe dziecko.

Z satysfakcją odebrał pluszowego królika od mężczyzny i uśmiechnął się szeroko do Jaemina.

– Proszę – wcisnął mu go w dłonie – Jest twój. Jak dasz mu na imię?

– Dziękuję – zaśmiał się cicho – Uważam, że powinniśmy nazwać go razem.

Na chwilę odeszli od tematu, ustalając, że wystarczająco dużo czasu spędzili w parku i powinni iść w inne miejsce. Zdecydowali wybrać się do najbliższego miejsca, gdzie będą mogli zjeść i ruszyli tam spacerem.

– Pasuje mu imię... Sarang – zaproponował Lee.

– Miłość? – spojrzał na niego – Urocze. Teraz Sarang jest naszym dzieckiem.

Jeno parsknął cicho, przytakując tylko. Cieszyło go zadowolenie Na, które malowało się na jego twarzy. Ciasno obejmował pluszaka, aby przypadkiem go nie upuścić i nie pobrudzić. Rozmawiali o czasie spędzonym w parku rozrywki do momentu, w którym nie stanęli przed przypadkowym barem.

W środku świeciło pustkami, co właściwie ich ucieszyło, bo oznaczało to krótkie oczekiwanie na zamówienie. Usiedli przy stoliku w rogu lokalu, przy stoliku z czterema krzesłami. Tylko jedno pozostało wolne, bo na jednym z nich młodszy usadził królika.

– Dzień dobry, czy mo– o matulu, czy ja dobrze widzę?

Spojrzeli na siebie zdezorientowani, a później na kelnera, którego wpatrywał się w nich jak w obrazek.

– Jesteście z Ikigai, prawda? Uwielbiam wasze piosenki – uśmiechnął się szeroko – Niestety nie mogę przyjść na koncert tutaj, ale oglądam relację z każdego.

– Woah, dziękujemy – uśmiechnął się Lee – Czemu nie możesz przyjść na koncert?

– Za dużo wydatków – machnął ręką – Nie spodziewałem się was tutaj, ale chciałbym powiedzieć, że jesteście najlepsi na świecie i bardzo się cieszę, że Jaemin dołączył do zespołu – spojrzał na jego.

– Bo będę płakać – parsknął Jaemin – Bardzo mi miło.

– Ach, miałem odebrać od was zamówienie – pokręcił głową, wyciągając z fartuszka notes i długopis – Co będzie?

Po złożeniu zamówienia chłopak zniknął za ladą, ale równie prędko wrócił, z nerwowym uśmiechem na twarzy.

– Mogę jeszcze prosić o autograf?

¬¬¬¬

dobrej nocki! śnijcie tylko o pięknych rzeczach <3

F.Y.E ANTHEM| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz