CIV

562 63 68
                                    


Jaemin nie wiedział co zrobić. W jego naturze było zamartwianie się i myślenie, co by było gdyby, dlatego cały czas się stresował.

Po wyznaniu Jeno poczuł się... niejednoznacznie. Był wniebowzięty, naprawdę nie mógł uwierzyć, że jego uczucia są odwzajemniane. Gdy tylko przypominał sobie jego słowa, uśmiechał się szeroko, a w brzuchu czuł te słynne motylki. Jednak jednocześnie zaczynał się martwić. Jego wizyta w Seulu dobiegała końca.

Jeno nie wiedział, czego ma oczekiwać. Chciał poprosić młodszego o rozmowę, nawet krótką, ale chciał sobie z nim wszystko wyjaśnić. Jednak zjadała go panika, przed tym, że zostanie odrzucony. Nie wiedział nawet, skąd wzięło się w nim tyle odwagi, żeby nagle powiedzieć mu prawdę. Może nie zrobił tego twarzą w twarz, ale to zawsze było to coś. Ale gdy Jaemin się nie odezwał, znowu spanikował i zwyczajnie się rozłączył.

– Jeno – chłopak podniósł głowę znad notesu, żeby spojrzeć na starszego – Co jest?

– O co chodzi Jun?

– Czuję dziwne napięcie – westchnął – Pokłóciłeś się z Jaeminem?

– Nie – pokręcił głową – Wręcz przeciwnie...

Huang usiadł na swoim łóżku, bez słowa obserwując, jak młodszy wraca do notowania czegoś z wielkim zapałem.

– Opowiesz mi? – zapytał z nadzieją.

Jeno przytaknął od razu, bo przecież nie miał przed nim nic do ukrycia. Renjun i tak wiedział najwięcej z ich grupy, a jako jedyny był poinformowany o jego uczuciach. Zamknął notes i wepchnął go pod poduszkę, po czym skupił na nim swój wzrok.

– Powiedziałem Jaeminowi, że go lubię – powiedział od razu.

Starszy rozchyli usta, widocznie zaskoczony. Nie próbował nawet tego ukryć, bo to była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewał. Miał w Jeno duże pokłady wiary, ale nie pomyślałby, że stanie się to tak szybko.

– To świetnie! – klasnął w dłonie – Więc co dzieje się teraz?

– Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym...

Uśmiech Renjuna opadał i z jakiegoś powodu poczuł się winny. Zawsze dopingował młodszego, popychał go do wyznania Jaeminowi swoich uczuć. Był w stanie nawet obiecać, że nawet jeśli Na nie odwzajemnia jego uczuć, to nic się nie zmieni. Może się mylił?

Ostatnio natłok niepotrzebnych myśli sprawiał, że był rozkojarzony i przygnębiony. Przez sytuację, którą przypomniał mu Jeno, nie mógł zasnąć i na nowo zaczął rozmyślać co dzieje się... u niego.

– Hej Renjun, nie płacz! Co się dzieje? – poderwał się do siadu, żeby mocno go objąć.

– Przepraszam, mam wrażenie, że coś zepsułem – wymamrotał, przecierając lekko załzawione oczy – Nagadałem Ci tylu rzeczy i-

– Nie kończ nawet – przerwał mu – Jestem bardzo wdzięczny za twoją pomoc, jesteś naprawdę najlepszy na świecie – złapał go za ramiona – To było, tak że... byłem z Jaeminem na dachu i wtedy coś szarpnęło mnie na to, żeby powiedzieć mu prawdę. Stresowałem się jak cholera, dlatego, kiedy on wrócił już do pokoju, a ja byłem na zewnątrz, zadzwoniłem do niego. Nie rozmawialiśmy twarzą w twarz – westchnął – Gdybym to lepiej przemyślał, wszystko zrobiłbym inaczej. Chcę najpierw wszystko sobie z nim wyjaśnić, a dopiero później zobaczymy... co będzie.

Renjun przytaknął, odrobinę się uspokajając. Cieszył się, że Lee nie był już tak wystraszony i chciał porozmawiać z Jaeminem.

– Widzę, że coś jest nie tak – mruknął Jeno, wracając na swoje miejsce – To nie przez moją sytuację jesteś taki... nijaki.

– Znowu o nim myślę – mruknął, wbijając wzrok w ścianę.

– Och...

– Zapytałeś mnie wtedy, dlaczego ja nie zebrałem się na odwagę – spojrzał na niego kątem oka.

– Przepraszam, może nie po-

– Mogę Ci odpowiedzieć na to pytanie.

Kiedy ich zespół co dopiero zaczął coś tworzyć, wraz z Renjunem na każdą próbę przychodził jego przyjaciel. Siadał pod ścianą, obserwował ich z zainteresowaniem i zawsze komplementował, co bardzo ich podbudowywało. Każdy z nich lubił Yangyanga – bo tak było mu na imię – i nigdy nie miał nic przeciwko jego towarzystwu. Jeno przypadkiem dowiedział się, że Huang czuje do niego coś więcej i przy każdej możliwej okazji motywował go, do wyznania swoich uczuć.

Jednak któregoś dnia chłopak nie przyszedł na ich próbę i nie zostało po nim śladu. Tak jakby nagle rozpłynął się w powietrzu. Renjun nie chciał nic o tym mówić, a oni cały czas nie wiedzieli, co się wydarzyło.

– Nie powiedziałem mu nic, bo miał dziewczynę – mruknął – To jest to, czego nie wiedziałeś. Czułem się tak cholernie winny za to, że podobał mi się mój własny przyjaciel, który do tego był w związku.

– Czemu tak nagle zniknął?

– Ja i jego dziewczyna nie za bardzo się lubiliśmy, a ona... chyba coś zauważyła. Pokłóciliśmy się, a on stanął po jej stronie – westchnął cicho – Z jednej strony rozumiem, w końcu to ją kochał, ale z drugiej trochę się zawiodłem. Wiesz, przyjaźniliśmy się długo, a wystarczyło kilka minut, żeby przestał się do mnie odzywać.

Jeno nie wiedział co odpowiedzieć, więc spuścił wzrok na swoje stopy. Teraz zrozumiał, dlaczego Renjun nie chciał o tym mówić i unikał tego tematu tak długo. Był jednak wdzięczny za to, że mu powiedział. Nie spodziewał się, że przeszedł przez coś takiego, bo każdy z nich myślał, że Yangyang nie miał po prostu czasu na przychodzenie na próby. Okazało się, że powód był głębszy.

– Nadal coś do niego czujesz? – rzucił.

– Nie wydaje mi się – pokręcił głową – Minęło tyle czasu, nie miałem z nim żadnego kontaktu. Po prostu... czasami mi się przypomina i trochę mi przykro.

– Dziękuję, że mi powiedziałeś – uśmiechnął się pocieszająco – To na pewno nie było przyjemne.

– Cóż, nie zawsze jest cukierkowo, no nie? Mam nadzieję, że wam się uda – spojrzał na niego – Zasłużyliście na szczęście.

– Mam... pewien pomysł Jun.

– Jaki? To coś związanego z Jaeminem? – zapytał, a on przytaknął.

– Wszystko Ci powiem, ale zostaje to między nami. Potrzebuję małej pomocy – uśmiechnął się.

– Oczywiście – odwzajemnił gest  – O co chodzi?

– O to – wyciągnął notes i otworzył na odpowiedniej stronie, a starszy szybko przeczytał nagłówek.

– Hymn dla twoich oczu?

¬¬¬¬

sus 👀

F.Y.E ANTHEM| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz