IV

813 69 56
                                    


– Jesteś pewny, że chcesz zostać tutaj sam na dwa miesiące? – zapytała kobieta, kładąc dłonie na jego ramionach – Może zadzwonię do-

– Jestem pewny mamo – przytaknął – Będę pilnował twoich kwiatków, spotykał się czasami z Yeji nooną i nie spalę domu.

– No dobrze – westchnęła – Jeszcze nigdy cię na tyle nie zostawialiśmy samego.

– Mam dziewiętnaście lat.

– Nie skończone i ten argument mnie nie przekonuje. Uważaj na siebie, dobrze?

– Będę – uśmiechnął się – Jestem dużym chłopcem, poradzę sobie. Teraz idź już, bo spóźnisz się na samolot na te twoje Malediwy.

– Już nie mogę się doczekać, żeby tam być – powiedziała podekscytowana – Będę wysyłać Ci dużo zdjęć!

Kiedy kobieta zniknęła za drzwiami, chłopak odetchnął głośno i uśmiechnął się sam do siebie. W końcu nadszedł czas na realizację jego planu, nad którym myślał kilka miesięcy.

Jaemin urodził i wychował się w  Jeonju i nigdy się stąd nie ruszał. W swoim dziewiętnastoletnim życiu nigdy nie był na żadnych wakacjach, podczas gdy osoby z jego klasy chwaliły się kolejnymi zdjęciami z głupiego morza lub innego kraju. Nie miał tego za złe rodzicom, właściwie sam nie miał ochoty na dłuższe wyjazdy. W tym roku pierwszy raz pozowolili sobie wyjechać razem za granicę, a on miał zostać w domu. Jednak kilka miesięcy temu w jego głowie narodził się pomysł, że przeżyć wakacje, których nigdy nie zapomni.

Miał w planach wziąć te najbardziej potrzebne rzeczy, pieniądze, które dali mu rodzice oraz te odkładane przez siebie i wyjść na główną drogę, prowadzącą do stolicy. 

Seul zawsze był jego marzeniem, a nigdy nie miał większej szansy na zobaczenie go w całej okazałości. Był tam tylko dwa razy, ale nie mógł na cieszyć się wszystkim. Pierwszy raz był z rodzicami jako kilkulatek i prawie nic nie pamiętał z tego wyjazdu, a drugi na wycieczce szkolnej w jednym konkretnym muzeum. Chciał w końcu poznać to miasto od drugiej strony. Pragnął zatrzymywać się w różnych motelach na jedną noc, całe dnie chodzić w różne miejsca, robić zdjęcia, jeść codziennie coś innego i kłaść się do łóżka w środku nocy po dniu pełnym wrażeń. 

Jedyne, na co mógł liczyć, to szczęście. Nie wiedział nawet, czy ktoś zabierze go ze sobą na stopa, bo większość ludzi nie była do tego skłonna. Do tego miał opiekować się roślinkami swojej mamy, które były dla niej najważniejsze na świecie. W tej sytuacji potrzebna była mu jedna i jedyna Hwang Yeji, mieszkająca dokładnie naprzeciwko. 

Jaemin wyszedł z mieszkania i po kilku krokach stał pod drzwiami starszej. Przez chwilę zastanowił się, co powinien jej powiedzieć, po czym zapukał głośno, tak żeby usłyszała. Usłyszał dziwne szuranie za drzwiami, a po chwili uchyliły się z charakterystycznym skrzypnięciem.

– Cześć młody, co tam? 

– Potrzebuje pomocy. 

Dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie i po chwili przesunęła się, sygnalizując, żeby wszedł do środka. Jaemin zawsze zastanawiał się, co starsza miała w głowie, dekorując swoje mieszkanie, bo było w nim wszystko. Od dziwnie kolorowego dywanu w salonie, po ścianę w kuchni, na której regularnie coś malowała. Pierwszym co rzucało się w oczy po wejściu do środka, była wielka gablota z medalami i pucharami, zdobytymi w różnych zawodach pływackich.

– Kawy? – rzuciła.

– Nie, dzięki – mruknął – Mam małą prośbę. 

– Dawaj, zawsze możesz na mnie liczyć. 

Te słowa wcale nie były kłamstwem, bo Yeji była jedyną znajomą chłopaka. W szkole nie dogadywał się z nikim, a właściwie nie chciał się dogadywać. Każda z osób, z którą spędził te kilka lat była albo dwulicowa, albo lekko nawiedzona, co go przerażało. Dlatego na każdej lekcji siedział sam i nie miał się nawet do kogo odezwać. Jedynym ratunkiem przed samotnością była jego sąsiadka. Była rok starsza, ale nigdy nie kazała używać mu honoryfikatywnych zwrotów, woląc po prostu swoje imię. To z nią często umawiał się na popołudniową kawę, a czasami wychodzili też na boisko tuż przy bloku, żeby konkurować w kosza. Zazwyczaj to Yeji wygrywała, bo Jaemin kompletnie nie był sportową osobą. Ona natomiast pływała i tańczyła w wolnym czasie. 

Jedynym talentem, jaki posiadał Na, była gra na pianinie. Zaczął grać przez swoją mamę, która zapisała go na zajęcia w dość młodym wieku, ale był jej za to wdzięczny. Lubił uczucie dotykania klawiszy, spod których wydobywał się dźwięk, który przy odpowiednich ruchach zmieniał się w piękną melodię. 

– Będziesz całe dwa miesiące w domu, no nie? – zapytał. 

– Raczej tak – przytaknęła – Nie planuje nigdzie się ruszać. 

– Wpadłabyś co jakiś czas podlać kwiatki mamy? 

– Hm? Dlaczego? 

– Wyjeżdżam. 

– Naprawdę? – spojrzała na niego – Albo mówisz wszystko, albo krzaczki twojej mamy zaliczą zgon. 

– Nie jest to bardzo przekonujący szantaż – wytknął język – I tak bym Ci powiedział. Chcę złapać stopa i pojechać na całe wakacje do Seulu. 

– No tak, stolica, miasto marzeń – przytaknęła z uśmiechem – Rozumiem, brzmi jak fajny pomysł. Mam nadzieję, że nikt cię nie porwie. 

– Też mam taką nadzieję – westchnął, a Yeji parsknęła śmiechem. 

– Dawaj kluczki do mieszkania i możesz wyruszać. 

We dwójkę wrócili do mieszkania młodszego, gdzie pokazał jej dokładnie wszystkie roślinki, które musi podlewać. Przyniósł do salonu dużą torbę, a starsza zdziwiła się, że jest już w pełni przygotowany. 

– Możesz też wpadać tu czasem wieczorem, zapalić światło i pohałasować, żeby ta wścibska baba obok nie wydała, że nikogo tu nie ma – skrzywił się, na wspomnienie staruszki. 

– Jasna sprawa szefie, będę oglądać seriale na waszym wypasionym telewizorze – uśmiechnęła się – Moja studencka dusza nie może sobie na taki pozwolić. 

– Uraduje twoją studencką duszę na te dwa miesiące. 

– A mogę podjadać z lodówki? 

– Możesz, robisz tutaj wszystko za mnie. 

– Świetnie – przytaknęła radośnie. 

Umówili się, że Jaemin podrzuci starszej klucze kolejnego ranka, tuż przed wyjściem. Żeby zakończyć swój sukcesywny pakt przybili żółwika, po czym Yeji wróciła do siebie. 

Jaemin wyszedł na balkon, żeby przewietrzyć się przed pójściem do łóżka. Uśmiechnął się na myśl, że już jutro rusza w nieznane i w końcu będzie mógł spełniać swoje małe marzenia. Nie wiedział, co tam zastanie i jak wszystko się potoczy, ale właśnie to go ekscytowało.

To będą najlepsze wakacje w życiu. 

¬¬¬¬

pierwsza opisówka! dajcie znać, co uważacie 🐥

F.Y.E ANTHEM| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz