LII

586 74 74
                                    


– Słodkie – skomentował Jaemin, przeglądając zdjęcia, które wysłała mu Yeji.

Tego dnia była na zawodach w Daegu, a gdy miała więcej wolnego czasu, zrobiła wiele zdjęć miasta. Większość z nich od razu wysłała swojemu sąsiadowi. Gdzieś pomiędzy ujęciami budynków przewijały się te, na których robi głupie miny, co poprawiało mu humor. Znowu siedział sam w hotelowym pokoju i nawet nie wiedział gdzie była reszta. Obiło mu się o uszy, że pójdą po coś do jedzenia i niedługo wrócą, więc tylko w ciszy na nich czekał.

Po chwili usłyszał pukanie do drzwi, co odrobinę go zdezorientowało. Mruknął cicho, żeby ktoś, kto przyszedł, wszedł, a widok Jeno zdziwił go jeszcze bardziej.

– Cześć Nana – odezwał się cicho.

– Cześć.

Zablokował telefon i rzucił go gdzieś między poduszki, po czym spuścił wzrok swoje dłonie. Kątem oka widział, jak Jeno wchodzi do środka i siada na łóżku w niewielkiej odległości. Nie wiedział, co powinien zrobić, dlatego siedział, nie odzywając się. W trakcie tej niezręcznej ciszy zaczął się dodatkowo stresować.

– Dlaczego przyszedłeś?

– Dlaczego mnie ignorujesz?

Powiedzieli to w tym samym czasie, ale oboje doskonale słyszeli swoje słowa nawzajem. Jaemin nie był pewien, jak miał odpowiedzieć, ale wiedział, że to całe ignorowanie się nie było tylko jego winą.

– Chciałem porozmawiać... o tym, co się stało – mruknął starszy.

– Ty też mnie ignorujesz – odparł, podnosząc głowę – Od tamtego wieczoru nie odezwałeś się do mnie. Powiedziałeś, że mam się nie przywiązywać, więc spełniam twoją prośbę.

Jeno poczuł się jeszcze bardziej winny niż wcześniej. Było mu wstyd za to, co wtedy powiedział, bo w ogóle tego nie przemyślał. Podejrzewał, że narobił tylko przykrości młodszemu i to wywoływało silne poczucie winy.

– Nie chodziło mi o to, żebyś przestał się do mnie odzywać.

– Tak to zabrzmiało.

– Czy... skrzywdziłem cię w jakiś sposób? Czułeś się później źle? – zapytał niepewnie.

Jaemin zastanowił się chwilę, rozmyślając czy powiedzenie prawdy będzie dobrym rozwiązaniem. Po tym pamiętnym incydencie zrobiło mu się zwyczajnie przykro i myślał, że jego znajomość z Jeno skończyła się na dobre.

– Poczułem się upokorzony.

– Och – westchnął tylko, spuszczając wzrok.

– Wiem, że nie powinienem był tego robić, nie przemyślałem tego. Ten cały pocałunek nie powinien mieć miejsca. Jednak było mi trochę źle po tym, jak kazałeś mi się nie przywiązywać. Myślałem, że mnie lubisz i jesteśmy przyjaciółmi.

– Jesteśmy! – zaprzeczył szybko – Bardzo cię lubię Jaemin. Nie mam nic na swoje wytłumaczenie, po prostu byłem zaskoczony... tym wszystkim.

– Boisz się powiedzieć na głos, że się całowaliśmy? – parsknął cicho.

Jeno zagryzł wargę i nie odezwał się, nie chcąc przyznawać racji młodszemu. Nigdy nie był w takiej sytuacji, nigdy nie miał nawet bliższego kontaktu z innym chłopakiem. Mimo że jego najbliżsi przyjaciele byli w związku, dla niego było to odległe. Zawsze interesowały go dziewczyny, ale wtedy pojawił się Jaemin, który w pewien sposób oczarował go swoją charyzmą, szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami. Cały nakład myśli spędzał mu sen z powiek i doprowadzał do białej gorączki.

– Przepraszam, że to zrobiłem – odchrząknął Na, bo głucha cisza była dla niego znaczącą odpowiedzią.

Jeno tego nie chciał, a on się zbłaźnił.

– Nie przepraszaj Jaemin – pokręcił głową – Nie chce, żebyś czuł się źle czy niekomfortowo, nie zrobiłeś niczego złego. Nie powinienem był mówić, żebyśmy się do siebie nie przywiązywali. Nadal chciałbym się z tobą przyjaźnić, no nie? – uśmiechnął się delikatnie – Przepraszam.

Widząc jego uśmiech, kąciki ust Jaemina same uniosły się w górę. Cieszył się, że mimo wszystko Jeno chciał mieć z nim dobry kontakt. Musiał przyznać, że szybko się do niego przywiązał i trudno byłoby mu tak po prostu się do niego nie odzywać.

– Ach, już Ci wybaczyłem – machnął ręką i wywrócił oczami, co spowodowało cichy śmiech ze strony starszego – A przytulisz mnie na zgodę?

Jeno uśmiechnął się i przytaknął, rozkładając ramiona. Kiedy Jaemin objął go wokół szyi i położył głowę na jego ramieniu, poczuł, jakby się rozpływał. Od młodszego płynęło pewnego rodzaju przyjemne ciepło, które sprawiało, że nie chciał się ruszać nigdzie indziej. Jaemin natomiast zarumienił się delikatnie, bo gdy Lee objął go ciasno, przypomniał mu się tamten wieczór. Miał zapomnieć, dla ich obu, ale nie potrafił. Gdy kładł się spać, oczami wyobraźni znów widział ten moment, który wydawał się taki realny. Z czasem był od niego coraz dalej, ale miał wrażenie, jakby pocałunek miał miejsce poprzedniego dnia.

– Czyli między nami już wszystko w porządku? – wymamrotał Jeno.

– Myślę, że tak – przytaknął – Chyba że znowu masz zamiar powiedzieć coś głupiego.

Oboje zaśmiali się cicho, nie odrywając się od siebie. Żaden z nich nie spieszył się, aby się odsunąć, rozkoszując się miłą atmosferą.

– Hej, Jaemin – rzucił nagle.

– Co?

– Chcesz znowu gdzieś wyjść?

– Nie ma opcji, że gdzieś z tobą pójdę – parsknął głośno i odsunął się, żeby na niego spojrzeć.

– Czemu? – spojrzał na niego spod byka.

– Znowu nas okrzyczą, szczególnie Hyuck – westchnął – Ale możemy iść gdzieś jutro – uśmiechnął się.

– Jestem za – odwzajemnił uśmiech.

Jaemin nie potrafił się długo gniewać na nikogo, a szczególnie na Jeno, który szybko podbił jego serce. Mimo że od samego początku z nim kontakt miał najgorszy, wszystko szybko się zmieniło.

Miał nadzieję, że wszystko zostanie takie samo i będą mogli być dobrymi przyjaciółmi.

¬¬¬¬

witam i życzę miłej reszty dnia <3

F.Y.E ANTHEM| nominOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz