Po kilku lekcjach strzelania z Hongjoongiem szło mi coraz lepiej. Już trzymanie broni nie sprawiało mi takiego problemu jak wcześniej, chodź i tak po dłuższym czasie nie dawałem rady jej utrzymać. Była ciężka. Do tego nawet udało mi się trafić kilka razy w sam środek tarczy! Niestety ruchome cele to jeszcze nie był mój level. Hongjoong chciał żebym poćwiczył na mewach, ale białe cele sprytnie uciekały przed moimi pociskami.
- Mewy proszę nie ruszajcie się - ręce już mnie bolały od trzymania broni, a ptaki śmigały po niebie jak oszalałe. Wywijały ósemki, kółka, kwadrat, wszystkie możliwe figury.
- Musisz oszacować miejsce, w którym pojawi się mewa w momencie dolecenia pocisku - Hongjoong nachylił się nade mną i złapał za strzelbę. Poczułem jego oddech na mojej szyi, zrobiło mi się momentalnie gorąco. Już czułem, że na twarzy pewnie mam rasowego buraka. - I zaraz... - przesunął broń i wcisnął swojego palca przy spuście. - ...strzelaj!
Ścisnął mojego palca a ja nacisnąłem spust. Pocisk wystrzelić, a z nieba spadł jeden z szarobiałych ptaków.
- Teraz spróbuj sam - odsunął się a moje tętno zaczęło powoli wracać do normalności.
Wycelowałem i poczekałem na odpowiedni moment. Przestraszony zamknąłem oczy i strzeliłem. Trafiłem, ptak po chwili spadł do morza.
- Słonko, ale nie możesz zamykać oczu, musisz widzieć w co strzelasz - zaśmiał się, zabrał mi z rąk z strzelbę i odstawił do futerału.
- Ale...
- Żadne „ale”. Jak będziesz strzelał z zamkniętymi oczami nie zauważysz, kiedy twój przeciwnik zrobi unik. Ludzie są istotami rozumnymi, nie możesz ich lekceważyć - odsunął się i wyciągnął z kieszeni płaszcza fajkę.
- Znowu palisz? - usiadłem na barierce.
- Ja cały czas palę, nie powinno cię to dziwić - zaśmiał się.
- Ale Yeosang mówi, że palenie jest niezdrowe.
- Bo jest, dlatego nie pal - buchnął śmierdzącym dymem.
- A ty możesz?
- Jestem dorosły, więc mogę - powiedziawszy to, oparł się o barierkę. - Nawet jeśli bardzo bym chciał nie zaszkodzi mi, raczej pozwoli mi normalnie funkcjonować.
- To już akurat nazywa się uzależnienie - oparłem głowę na dłoniach i spojrzałem znacząco na Hongjoonga. Jak to ograsz, co?
- Widzę, że komuś właśnie aktywowała się prawdziwa natura.
- Po prostu znam granice i wiem, kiedy mogę je przekraczać - odchyliłem się do tyłu trochę. Wiatr od razu rozwiał mi zaczesane do tyłu włosy.
- I nie boisz się się przekraczać tej granicy właśnie teraz? - na jego twarzy pojawił się już dobrze znany mi uśmieszek. - Nawet jeśli w każdej chwili mogę cię zabić? - wykonał wykonał ruch ręką, jakby coś rzucał, ale w dłoniach niczego nie trzymał.
Nawet nie zdążyłem zareagować, kiedy wywinąłem susła za barierkę. Ale nie wpadłem za wodę. Trzymały mnie owinięte wokół kostek żyłki, które wręcz wbijały mi się w skórę, tworząc czerwonawe otarcia.
Widzenie tak do góry nogami na cienkich żyłkach nie było przyjemne. Miałem wrażenie, że mogą w każdej chwili pęknąć a ja wpaść do wody. Oblał mnie strach, próbowałem się jakoś obrócić i wspiąć na pokład, ale nie umiałem.
- Słonko, trochę pokory - poczułem jak unoszę się do góry, po chwili byłem z powrotem na statku. Pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza.
CZYTASZ
You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AU
FanfictionSiedemnastoletnia sierota znana w arystokrackich kręgach jako "pałacowa dziwka" trafia pod przykrywką księcia na statek Nibylandia, gdzie dowodzi tajemniczy kapitan Kim. wiek bohaterów zmieniony paring: honghwa, woosan uwaga! gwałt, przemoc, tortur...