twenty-third

500 32 9
                                    


Ślubuję Ci: miłość, wierność, uczciwość i że Cię nie opuszczę dopóki śmierć nas nie rozłączy... Choć nawet jeśli tak się stanie, więc że i z zaświatów też będę cię kochał.

- Zwyciężyliśmy! Widziałem czerwoną racę! - Yeosang powitał z uśmiechem piratów. Żaden z nich jednak nie odwzajemnił go.

Yunho spojrzał ze smutkiem na blondyna i odsunął się na bok. Yeosang nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Koszmarny widok jakim był cały ubrudzony krwią San trzymający kurczowo przy sobie martwego, bladego jak śnieg Wooyounga. Usta chłopaka były sine, wręcz fioletowe, a dookoła nich pozostały plamy zaschniętej, wręcz czarnej krwi.

San ledwo stał na nogach. Chwiał się do przodu i tyłu. Oczy miał przesuszone od płaczu i ekstremalnie czerwone. Do tego na policzkach było widać ślady słonych łez.

Kanga zupełnie sparaliżowało. Nie wiedział, czy ma coś powiedzieć albo przemilczeć go wszystko. Wpatrywał się z przerażeniem w puste oczy kompana, które jeszcze nie całą godzinę temu błyszczały jak dwie małe gwiazdy na niebie.

- T-ta kurwa miała rację... - San powiedział to zupełnie bez żadnych emocji. Był kompletnie wyniszczony psychicznie. - „Z-zemsta nie da ukojenia, tylko serce wyr-rwie. Ciesz się chwilą dziecię wojny zanim śm-mierć c-cię przyjmie”.

- M-myślę, że... - Yeosang zaczął powoli. Nie wytrzymał jednak. Upadł na dół i wybuchnłpłaczem. - P-p-przeprzepraszam... P-p-powieniem go dopilnować, nie zauważyłem, kiedy... Kiedy...

Jongho podszedł do niego i przytulił go delikatnie. Głaskał go po plecach, by starszy się uspokoił.

- To nie twoja wina Sang - Yunho również podszedł do blondyna i objął go troskliwie.

- Przepowiednia się wypełniła, powinniśmy ją jeszcze raz poddać analizie. Dla naszego dobra - Mingi spojrzał niepewnie na pozostałych. Na statku panowała tragiczna atmosfera. Nikt nie był w stanie się uśmiechnąć.

Zwłaszcza kapitan, który stał na samym tyle trzymając za kołnierz nieprzytomnego jeńca, któremu osobiście obił mordę, związując go liną.
Poniósł klęskę jako kapitan i był tego całkowicie świadom. Członek jego załogi zginął a on pozwolił na to.

- Myślę, że powinnyśmy go pochować - Yeosang przestał już tak strasznie łkać i spojrzał na kapitana.

- W Crone pali się zwłoki i zakopuje prochy - San nie puszczał Wooyounga, chociaż opadał już całkiem z sił.

- Więc, zakopiemy prochy - kapitan spojrzał prosto w zmęczone oczy Sana, w których nagle pojawiło sie przerażenie.

- Popłyńmy do Crone, w końcu tam leży jego matka - dodał Yunho i podszedł do Sana, chcąc wziąć ciało Wooyounga na ręcę i przy tym odciążyć różowowłosego. - San... Proszę...

Yunho wziął Junga pod pokład. San szedł z nim krok w krok. Po chwili dołączył do nich Mingi. Kapitan też odszedł.

No pokładzie pozostał tylko rozstrzęsiony Yeosang i dalej obejmujący go Jongho. Zgasły wszystkie gwiazdy na nieboskłonie a księżyc zakryły ciemne chmury.

Tej samej nocy rozpadała się okropna ulewa. Statek płynął powoli po morzu, nieugięty wobec siły wiatru.

Nikt nie miał spokojnego snu. Wszystkich budziły krople deszczu, koszmary. Jedynym, który tej nocy spał niewzruszony, był przykryty białym prześcieradłem anioł.

- Witaj. Nie miałem w ogóle zamiaru tutaj przychodzić, ale zrobiłeś taki rozpierdol, że jedynym, który jest aktualnie w stanie cię przesłuchać jestem ja - do ciemnej kajuty wszedł wysoki chłopak. Podwinął rękawy swojej koszuli i dokładnie rozejrzał się po pomieszczeniu. W końcu zamknął drzwi i usiadł na przeciwko przywiązanego łańcuchami do wystających ze ściany prętów mężczyznę. - Co nie oznacza, że ja też nie mam ochoty cię zajebać - wbił nóż idealnie obok głowy jeńca.

You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz